piątek, 12 października 2007

Co dalej?


Wśród blogerów nastąpiła jakaś dziwna melancholia, że to niby kaczor przegrał i teraz „wszystko stracone”. Po pierwsze to gra się do 90 + 3 minunty meczu (tak jak dzisiaj chłopaki Benhakera, a po drugie, jedna przegrana bitwa to jeszcze nie przegrana wojna. Zresztą czy tak do końca przegrana? Co takiego powiedział Tusk, że wygrał, to że nie odpowiedał na pytania i unikał odpowiedzi nie oznacza, że jest lepszy w merytoryczne klocki.


Mam też takie oto spostrzeżenie, to że dziennikarze unikają potępienia kiboli PO, nie oznacza, że wielu „wyborców” może być zniesmaczonych zachowaniem widowni. Starszym osobom, a także tym, które oczekiwały na poważną dyskusję, nie przypadło do gustu skandaliczne zachowanie bojówek PO. To ma być ta „wykształcona” młodzież, która nie wyemigrowała jeszcze do Irlandii?

Uważam, że po raz kolejny PO sama się pogrzebie i to w ciągu paru następnych paru dni. Zakładam, że upojeni „pozornym zwycięstwem” rosnących słupków w sondażach, politycy PO sami sobie wbiją samobója (jakiego to nie wiem), porzez swoją butę i chamstwo. Czekam na tyrady w mediach Komorowskiego i Niesiołowskiego, komentarze Miecugowa, Żakowskiego i Lisa. Po drugie pozostaje jeszcze debata z Aleksandrem Filipińskim, która może odslonić prawdziwe zamiary Donalda. Tusk nie przekonał elektoratu PiS-u, a jedynie ten chwiejny LiD-u i wyborców niezdecydowanych, i w tych środowiskach PO może zyskać. Wszystko to może się jeszcze zmienić gdyby debata Kwaśniewski-Tusk okazała się wpadką Tuska, albo gorzej jakims gorszącą wymianą ciosów pomiędzy przyszłymi koalicjantami (w co raczej wątpie). W każdym razie zarówno PO, jak i LiD mają okazję na pogłębienie przeciwnika w poniedziałkowej debacie.
Jedno pewne, Tusk knuje koalicję z LiD-em i rządy absolutne. Opanowanie tvp, przejęcie Rzepy, zamknięcie GP, komisje przeciwko Ziobrze i Kaczyńskiemu, takie będą pierwsze posunięcia Tuska. Potem zgoda na „rurociąg”, oddanie berlinki, klepanie po plecach i pochwały w gazetkach eurorzeszy. No i klaka w mediach i orgazmy prorządowych dziennikarzy, będą kwilić z uciechy jaka to „złota wolność w Polszcze zapanowała”, gdy się wyniszczy wrogie media. W międzyczasie dużo „geszeftów” dla sponsorów PO i LiD-u, otwarcie prywatyzacji przez „zagramaniczny kapitał poprzez rabunek”. Strach bierze co dalej....


Trzeba dodać, że jedna wygrana debata (z pomocą chamskich bojówek) nie czyni z Donalda raptem „skutecznego” premiera, czy też wiarygodnego polityka. Wbrew pozorom, podnosi tylko poprzeczkę, której Tusk nie jest w stanie podołać. Zaś POLiD będzie końcem Donalda jako polityka i PO jako formacji politycznej. Poczekajmy do dnia wyborów, wtedy zobaczymy jak się te figury ustawią na szachownicy, gramy dalej.
Aż do śmierci, albo zwycięstwa.

Brak komentarzy: