środa, 20 sierpnia 2008

Koniec lata lemingów.


To już ostatnie dni letargu lemingów, za parę tygodni odbędą się tradycyjne pochody warszawskie. W tym roku, stacja tefałen, radio et, oraz gazeta zbiorcza, a także najemnicy z mediów odpuszczą sobie ten nieprzyjemny temat. Jeśli coś powiedzą to tylko przez zaciśnięte zęby, mrukną coś ze złością, a robole, którzy w czasach kaczofaszystów mieli okazję stać się „bojownikami o wolność” zostaną sportretowani jako odrażający i prymitywni wandale. Dość schlebiania motłochowi. Nie będzie miasteczka namiotowego, artystów, autorytetów, ani Joli z różą, nie będzie oburzonych głosów z lewackich gazetek zza Odry i Nysy. Jaka szkoda.


Większość z pochodów odbędzie się tradycyjnie w stolicy, tak jak zawsze. Kilkadziesiąt tysięcy wściekłych związkowców zablokuje zapchaną samochodami Warszawę, a jak mówią związkowcy „niezadowolenie wśród ludzi jest duże”. Może dojść do starć z policją i służbami porządkowymi. Co na to pan Kuczyński, będzie się cieszył? Ano zobaczymy.


"Kilkadziesiąt tysięcy naszych działaczy już szykuje się do zablokowania Warszawy. Atmosfera jest gorąca, bo niezadowolenie jest duże" - mówi Marta Pióro z NSZZ "Solidarność".
"Wagony PKP, którymi dojadą protestujący, też już są zarezerwowane"


Wśród demonstrantów będą zadowoleni ze swoich płac nauczyciele:
"Rząd prowadzi pozorowany dialog. Nie odpowiada na nasze listy i petycje. Boimy się, że jeśli wycofamy się z protestu, nasze stanowisko nie będzie przez stronę rządową brane pod uwagę" - mówi Stefan Kubowicz, szef sekcji oświaty "S".


Nie zabraknie też kilku tysięcy stoczniowców, którzy są entuzjastami prounijnego Donalda Tuska:


"Autokary są już zamówione, z naszej stoczni będzie ponad tysiąc osób" - zapowiada Roman Gałęzewski z "Solidarności" Stoczni Gdańsk.


Nie zabraknie tradycyjnych zwolenników rządu ze Śląska. Jest to zaledwie kilkanaście tysięcy, ale - jak to zastrzega Dziennikowi Bogdan Biś, wiceszef regionu śląsko-dąbrowskiego "Solidarności", chętnych do demonstrowania swojej miłości do rządu Donalda z każdym dniem przybywa. Oj będzie dużo uśmiechniętych twarzy.
"Mamy tylko spory problem z autokarami, bo to ostatni weekend wakacji. Chętnych jest znacznie więcej niż autobusów, które możemy załatwić".


Na pytanie dziennikarza z dziennika, co wielbiciele rządu przygotowali dla Donalda, pan Bogdan Biś odpowiedział przytomnie:


"To niespodzianka".


Wiadomo, jak „niespodzianka, to niespodzianka. Nie wolno zdradzać przed czasem. Donek pewnie nerwowo przebiera nogami, co mu też przywiozą w prezencie związkowcy w prezencie. Może czerwone róże? A może Wy wiecie drodzy blogerzy?
Są i tacy, którzy nie chcą sobie odpuścić dobrej zabawy zarówno: 29 i 1 września.
"Wybieramy się na manifestację zarówno 29 sierpnia, jak i ZNP 1 września”.„Nasi członkowie będą zabierać się do stolicy z grupami lub samodzielnie docierać na miejsce", jak stwierdził Bogusław Ziętek, lider „Sierpnia 80”.


"Jako goście zawsze zachowujemy się tak, by nie komplikować sytuacji". Taa, już to widzę, te wzajemne uprzejmości między policją i związkowcami na ulicach Warszawy.
Nic tylko pozazdrościć warszawiakom „artystycznej jesieni”, imprez i pochodów szykuje się „od groma”. Ale chyba najbardziej cieszy się Donald i Grzechu, tyle uśmiechniętych i zadowolonych twarzy w stolicy i „niespodzianki”. Kochają ludziska premiera, oj kochają, sondaże przecież nie kłamią. Prawda?

Cytaty i fragmenty artykułu z dziennika.

niedziela, 17 sierpnia 2008

PODPISZ LIST OTWARTY DO PREMIERA DONALDA TUSKA

Zachęcamy wszystkich naszych Czytelników i Przyjaciół do składania podpisów pod poniższym listem otwartym do premiera rządu RP.

Podpisy składamy na stronie: http://www.petycje.pl/3381

Przekażcie informację o "Liście otwartym" dalej, rozpowszechniajcie adres http://www.petycje.pl/3381 w internecie!


Prosimy o Waszą pomoc i z góry za nią dziękujemy!
---------------------------------------------------------------
Prezes Rady MinistrówDonald TuskKancelaria Premiera RPal. Ujazdowskie 1/300-583 Warszawa

Szanowny PanPremier Donald Tusk

Szanowny Panie Premierze,

od pewnego czasu ważne osobistości rosyjskiej polityki kierują pod adresem Polski niedopuszczalne groźby. Na przykład w lutym br. ówczesny prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł, że Rosja może skierować swe rakiety na Polskę. Niepokojąco zabrzmiała wypowiedź rosyjskiego ambasadora na Łotwie, który 11 sierpnia zagroził Polsce i trzem krajom bałtyckim, że będą musiały zapłacić za ostrą krytykę Rosji w jej konflikcie z Gruzją. Wreszcie 15 sierpnia zastępca szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, generał Anatolij Nogowicyn powiedział, że Polska, przyjmując amerykańską tarczę, robi z siebie stuprocentowy cel rosyjskiego ataku.
Wydarzenia w Gruzji pokazują, że nie wolno lekceważyć gróźb kierowanych przez Rosję pod adresem jej sąsiadów. Polacy mają szczególne powody do niepokoju - w ciągu ostatniego stulecia dwukrotnie padliśmy ofiarą rosyjskiej agresji (w 1920 i 1939 roku), a w tym samym czasie na terytorium Polski przez 55 lat stacjonowały rosyjskie wojska.
Powodem naszego szczególnego zaniepokojenia jest dziwne zachowanie przywódców Unii Europejskiej. Rada Europejska, Komisja Europejska i Parlament Europejski zachowują obojętność w obliczu gróźb pod adresem Polski i kilku krajów członkowskich. Milczenie Europy budzi w Polsce najgorsze skojarzenia, przypominając nam o bezczynności sojuszników, którzy łamiąc traktatowe zobowiązania nie przyszli Polsce z pomocą we wrześniu 1939 roku, a po zakończeniu drugiej wojnyświatowej akceptowali faktyczną okupację Polski oraz innych krajów Europy środkowo-wschodniej.
W tej sytuacji zaskakuje nas i oburza bierność rządu RP, który pozwala Unii Europejskiej przechodzić do porządku dziennego nie tylko nad rosyjskimi groźbami, ale i nad szantażem gospodarczym Moskwy. UE lekceważy nasze kłopoty, oczekując, że Warszawa sama poradzi sobie w bilateralnych rozmowach z Rosją. W podobny sposób UE traktuje problemy energetyczne, handlowe czy transportowe stwarzane przez Moskwę republikom bałtyckim. Powstała sytuacja, w której Polacy, ale również Litwini, Łotysze i Estończycy czują się osamotnieni w obliczu potężnego wschodniego sąsiada.

Panie Premierze, interes naszego kraju wymaga, aby rząd RP twardo i dobitnie przypomniał Unii Europejskiej, że Polska nie godzi się na rolę państwa buforowego poddawanego naciskom i żądaniom potężnego wschodniego sąsiada. Domagamy się też od rządu RP, by niezwłocznie zażądał od kierowniczych gremiów Unii Europejskiej zdecydowanego i jasnego wystąpienia, które uświadomi Rosji, że Wspólnota Europejska nie będzie tolerować zastraszania żadnego ze swych członków.

Problemów, o których piszemy w tym liście, nie da się załatwić metodami gabinetowej dyplomacji. Polacy muszą otrzymać wyraźne, publiczne potwierdzenie, że Polska nie jest w Unii Europejskiej państwem drugiej kategorii. Chcemy mieć pewność, że rząd RP zdecydowanie upomina się na forum Unii Europejskiej o nasze bezpieczeństwo, o interesy Polski i godność naszej ojczyzny.
Z wyrazami szacunku
Niżej podpisany/a:Wojciech JakóbikSerwis internetowy Niepoprawni.pl30-637 Krakówwjakobik@gmail.com
---------------------------------------------------------------Podpisy składamy na stronie:

http://www.petycje.pl/3381

Przekażcie informację o "Liście otwartym" dalej, rozpowszechniajcie adres http://www.petycje.pl/3381 w internecie!

Prosimy o Waszą pomoc i z góry za nią dziękujemy!

sobota, 16 sierpnia 2008

Donald Tusk i Rosja.


Sytuacja międzynarodowa komplikuje się z miesiąca na miesiąc. To co wydawało się niemożliwe jeszcze dwa lata temu, dzisiaj stało się rzeczywistością, a to przed czym ostrzegają bardziej trzeźwi politycy i dziennikarze może stać się rzeczywistością już za kilka lat.

Kto mógł przewidzieć powiedzmy te 5 lat wstecz, że chołubiona przez zachód Rosja zaatakuje demokratyczne państwo aspirujące do członkostwa w NATO? Kto jeszcze 5 lat temu mógł przewidzieć, że NATO i unia europejska okażą się żenującą fikcją? Czy tego oczekiwali Polacy gdy Polska podpisywała akces do NATO i UE?


Ostatnie lata skonfrontowały nadzieje Polaków z "europejską" rzeczywistością. W tej rzeczywistości roku 2008, niemieckie gazety kpią z prezydenta Kaczyńskiego, który „nie siedzi cicho i zaognia stosunki z Rosją”. W roku 2008 premier Tusk gotowy jest z jednej strony poprzeć Gruzję, ale jednocześnie pragnie „dobrych stosunków z Rosją”, tylko po to, aby zniweczyć sukces dyplomatyczny prezydenta.

Zastanawiająca jest ta rozkraczna pozycja polskiego premiera. Czy Donald Tusk jest nieodpowiedzialnym politykiem, czy też (co jest bardziej prawdopodobne) ulega sprzecznym naciskom? Pytanie kto naciska na Donalda Tuska.


To czego nie dostrzega premier Tusk, doskonale widzą Polacy.


W ciągu kilku lat najbliższych Rosja może zbrojnie zaatakować Polskę. Tego zdania jest aż 49,8 procent przepytywanych osób. Przeciwnego zdania jest 38 procent ludzi biorących udział w badaniu, a 12 procent nie ma zdania w tej sprawie.
Instytut Pentor zapytał również o kraje, które są naszymi największymi wrogami. Analizując odpowiedzi, specjaliści ułożyli listę, na której czele panuje niepodzielnie Rosja. Wskazało na ten kraj aż 39 procent ankietowanych. Po Rosji - długo, długo nic.

Źródło: Dziennik.


Czego powinniśmy oczekiwać od premiera rządu, który nie ma spójnej polityki zagranicznej? W mojej opinii zdecydowanej postawy, która będzie chronić interesy polskie na arenie międzynarodowej, a także solidarności wobec krajów przyjaznych Polsce.

Chciałbym tu przytoczyć słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla Rzeczpospolitej tak definiuje pozycję Polski:


"W Polsce to lobby jest bardzo silne. Historia Polski to dwie tradycje. Tradycja walki o suwerenność i tradycja uległości. Od 300 lat. Dzisiaj ten podział biegnie między tymi, którzy uważają, że Polska powinna być pragmatyczna, a tymi, którzy chcą walczyć o to, żeby Polska miała podmiotowe miejsce w Unii i o nasze interesy związane z tym, że jesteśmy na wschodzie Unii Europejskiej".


I właśnie o taką politykę należy apelować, politykę, która będzie odpowiedzią na skandaliczne groźby rosyjskiego ambasadora na Łotwie, który 11 sierpnia zagroził Polsce i krajom bałtyckim, że „zapłacą” za przeciwstawianie się Rosji. Dlaczego Donald Tusk nie reaguje na agresywną wypowiedź zastępcy szefa sztabu generalnego Rosji, generała Anatolijego Nogowicyna, który tak oto wyraził się na temat Polski:


"Polska staje się celem ataku. To pewne na 100 procent"


"Polska staje się w ten sposób celem ataku. Takie cele niszczy się w pierwszej kolejności"


Wiemy jakie stanowisko zajeli Amerykanie:


„Uważam, że zachowanie Rosji w ostatnich kilku dniach jest ogólnie niepokojące, nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale również dla wszystkich naszych europejskich sojuszników


Rzecznik Pentagonu Bryan Whitman.


Nadal nie wiemy jednak, jakie jest oficjalne stanowisko premiera polskiego rządu Donalda Tuska. A może premier Donald Tusk jest zbyt zajęty bo ogląda mecze piłkarskie (ruszyła ekstraklasa!) i nie ma czasu na takie „głupoty” jak groźby rosyjskich generałów?


Jednak "real life" to nie mecz piłkarski, tam "pijar" nie działa.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Dzisiaj Sumliński, Sakiewicz i Bączek, jutro Kataryna, FYM i Rybitzky?


Dzisiaj Sumliński, Sakiewicz i Bączek, jutro Kataryna, FYM i Rybitzky?


Jak podaje portal niezależna, 27 lipca uszkodzeniu uległy przewody wysokiego napięcia w samochodzie Tomasza Sakiewicza. Ekspertyza biegłego z Polskiego Związku Motorowego, którą otrzymał dziś portal Niezalezna.pl, jest jednoznaczna: przecięcia przewodów dokonano celowo.
Wykonawca ekspertyzy - biegły warszawskiego Sądu Okręgowego - stwierdził "uszkodzenie dwóch przewodów wysokiego napięcia silnika polegające w jednym przypadku na skośnym przecięciu tego przewodu ostrym narzędziem i rozerwaniu go, w drugim przypadku na wielokrotnych nacięciach przy użyciu ostrego narzędzia osłony gumowej i oplotu izolacyjnego przewodu".


Według uzyskanych przez nas informacji - takie uszkodzenia mogły wywołać podczas jazdy pożar w aucie.


I oto chodziło, o pożar w samochodzie, o wypadek, o poparzenie, lub ostatecznie śmierć.


Obojętnie o co, ważne tylko, aby było skuteczne i przekonowujące dla "niePOkornych". Trzeba zamknąć usta niepokornym, uciszyć niepoprawnych, zastraszyć całą resztę. Tak działali kiedyś SB-eccy mordercy, tak też działają agenci „służb” w „państwie prawa i miłości”. Wykluczam tu przypadek, tak działają służby, służby, które czują się bezkarne w tym kafkowskim „państwie prawa”. Służby, które nie mają nad sobą kontroli, a jedynie bezradnego, uśmiechniętego pajaca. Miłość platformy rozlewa się wszędzie.


Nie wystarczą już bojówki młodych demokratów, nie wystarczy opluwanie prezydenta przez Palikota, rozstawianie opozycji PO kątach przy oklaskach „mediów”. Aby miłość była dogłębna, wymaga ona ostatecznego argumentu.

Trzeba sięgnąć PO bardziej drastyczne argumenty, metody perswarzji ostatecznej: albo się zamkniesz, albo do piachu!
Tak Panie i Panowie blogerzy, dzisiaj dziennikarze, a jutro Wy. Jeszcze będziecie pisać tak jak się od Was wymaga, albo zakrztusicie się własną krwią.