To już ostatnie dni letargu lemingów, za parę tygodni odbędą się tradycyjne pochody warszawskie. W tym roku, stacja tefałen, radio et, oraz gazeta zbiorcza, a także najemnicy z mediów odpuszczą sobie ten nieprzyjemny temat. Jeśli coś powiedzą to tylko przez zaciśnięte zęby, mrukną coś ze złością, a robole, którzy w czasach kaczofaszystów mieli okazję stać się „bojownikami o wolność” zostaną sportretowani jako odrażający i prymitywni wandale. Dość schlebiania motłochowi. Nie będzie miasteczka namiotowego, artystów, autorytetów, ani Joli z różą, nie będzie oburzonych głosów z lewackich gazetek zza Odry i Nysy. Jaka szkoda.
Większość z pochodów odbędzie się tradycyjnie w stolicy, tak jak zawsze. Kilkadziesiąt tysięcy wściekłych związkowców zablokuje zapchaną samochodami Warszawę, a jak mówią związkowcy „niezadowolenie wśród ludzi jest duże”. Może dojść do starć z policją i służbami porządkowymi. Co na to pan Kuczyński, będzie się cieszył? Ano zobaczymy.
"Kilkadziesiąt tysięcy naszych działaczy już szykuje się do zablokowania Warszawy. Atmosfera jest gorąca, bo niezadowolenie jest duże" - mówi Marta Pióro z NSZZ "Solidarność".
"Wagony PKP, którymi dojadą protestujący, też już są zarezerwowane"
Wśród demonstrantów będą zadowoleni ze swoich płac nauczyciele:
"Rząd prowadzi pozorowany dialog. Nie odpowiada na nasze listy i petycje. Boimy się, że jeśli wycofamy się z protestu, nasze stanowisko nie będzie przez stronę rządową brane pod uwagę" - mówi Stefan Kubowicz, szef sekcji oświaty "S".
Nie zabraknie też kilku tysięcy stoczniowców, którzy są entuzjastami prounijnego Donalda Tuska:
"Autokary są już zamówione, z naszej stoczni będzie ponad tysiąc osób" - zapowiada Roman Gałęzewski z "Solidarności" Stoczni Gdańsk.
Nie zabraknie tradycyjnych zwolenników rządu ze Śląska. Jest to zaledwie kilkanaście tysięcy, ale - jak to zastrzega Dziennikowi Bogdan Biś, wiceszef regionu śląsko-dąbrowskiego "Solidarności", chętnych do demonstrowania swojej miłości do rządu Donalda z każdym dniem przybywa. Oj będzie dużo uśmiechniętych twarzy.
"Mamy tylko spory problem z autokarami, bo to ostatni weekend wakacji. Chętnych jest znacznie więcej niż autobusów, które możemy załatwić".
Na pytanie dziennikarza z dziennika, co wielbiciele rządu przygotowali dla Donalda, pan Bogdan Biś odpowiedział przytomnie:
"To niespodzianka".
Wiadomo, jak „niespodzianka, to niespodzianka. Nie wolno zdradzać przed czasem. Donek pewnie nerwowo przebiera nogami, co mu też przywiozą w prezencie związkowcy w prezencie. Może czerwone róże? A może Wy wiecie drodzy blogerzy?
Są i tacy, którzy nie chcą sobie odpuścić dobrej zabawy zarówno: 29 i 1 września.
"Wybieramy się na manifestację zarówno 29 sierpnia, jak i ZNP 1 września”.„Nasi członkowie będą zabierać się do stolicy z grupami lub samodzielnie docierać na miejsce", jak stwierdził Bogusław Ziętek, lider „Sierpnia 80”.
"Jako goście zawsze zachowujemy się tak, by nie komplikować sytuacji". Taa, już to widzę, te wzajemne uprzejmości między policją i związkowcami na ulicach Warszawy.
Nic tylko pozazdrościć warszawiakom „artystycznej jesieni”, imprez i pochodów szykuje się „od groma”. Ale chyba najbardziej cieszy się Donald i Grzechu, tyle uśmiechniętych i zadowolonych twarzy w stolicy i „niespodzianki”. Kochają ludziska premiera, oj kochają, sondaże przecież nie kłamią. Prawda?
Cytaty i fragmenty artykułu z dziennika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz