poniedziałek, 8 listopada 2010

"Due date"

Czy kolejny film o podróży poprzez bezmiary Ameryki może być śmieszny i warty obejrzenia? ...nie?
Ja też tak myślałem, gdy w sobotę wieczorek wskutek irytującego splotu wydarzeń wylądowałem w kinie na hamerykańskiej komedii. Muszę przyznać, że przez chwilę poczułem się jak tutyłowy bohater Peter Highman (grany przez Roberta Downey) na lotnisku w Atlancie, który na skutek konfliktu ze współpasażerem(Zach Galifianakis) jest zmuszony przemierzyć USA... samochodem. Samochodem, gdyż wskutek konfliktu z ochroną samolotu Peter znajduje się na liście „terrorystów”. Peter to architekt, przedstawiciel amerykańskiej „upper middle class” którego żona ma wyznaczoną datę cesarskiego cięcia (tytułowy „Due-date” to dzień „cesarki” jakby to powiedział „polski tatuś”). Peter wskutek fatalnego zbiegu wydarzeń nie posiada portfela, ani kard kredytowych, gorsza sprawa, nie ma prawa jazdy. W jednej chwili staje się, człowiekiem bez tożsamości, ale gdy zgadza się na propozycję wspólnej podróży z Ethanem Tremblay to dobrze wiemy, że popełnia największy błąd swojego życia. Akcja szybko nabiera tempa, niefrasobliwy i wychowany bezstresowo Ethan wydaje ostatnie pieniądze na „leczniczą marihanę”, a apele o „resztki rozsądku” przyjmuje wzruszeniem ramion. Z każdą kolejną sceną jest coraz gorzej, a kłopoty i zabawne sytuacje mnożą się jak króliki. Peter wtrakcie podróży mimowolnie upodabnia się do swojego brodatego i niechlujnego współtowarzysza niedoli. Czemu przygląda się z tylniego siedzenia miniaturowy pies z wielkim kołnierzem na szyi.
Film Phillipsa eksplatuje motyw wędrówki przez otchłanie Stanów, bezmiar arizońskiej pustyni, pastwisk Texasu, czy moczarów Luizjany jest skontrastowana z klaustrofobiczną puszką kolejnie rozbijanych samochodów. Wielkie miasta (Atlanta, L.A.) widziane z lotu ptaka przeciwstawione są pustkom Nowego Meksyku, czy bezmiarowi Wielkiego Kanionu. Również postacie Petera i Ethana są diametralnie różne, Peter to architekt, człowiek wymagający respektowania zasad i wartości „białej Ameryki”. Ethan, to „looser”, bezstresowy nieudacznik, kopcący marihuanę i rozmieniający swe życie na drobne. Ethen to końcowy produkt „bezstresowego wychowania”, człowiek pozbawiony elementarnych wiadomości na temat historii czy kultury własnego kraju. Celem Ethana jest kariera aktorska w magicznym Hollywood, celem Petera jest dotarcie w jednym kawałku do L.A., które nie jest dla niego bajkowo-mitycznym miastem, ale bezwględną dżunglą, gdzie „chodniki są pokryte trupami naiwniaków” jak to wykrzykuje Peter w jednej ze scen.
Film również odwoływuje się do klasycznych monologów z „Ojca Chrzestnego”, jednak wykonanych przez Ethana w sposób nie tyle amatorski, ile komediowy. Gwoździem tego „aktorskiego” monologu jest odpowiedź Ethana na pytanie Heidi (Juliette Lewis), o to kto napisał deklamowany fragment. Otóż Ethan z wielkim przekonaniem w głosie odpowiada: „mafia”, w tym momencie kino drży od złośliwego rechotu rozbawionej publiczności. Nie jest to jedyny moment, gdy reżyser (Todd Phillips) mruga do kinowego widza, wciągając go do wspólnej zabawy. Dialogi bawią, a bohaterowie Phillipsa gadają bez przerwy, przerzucając się zabawnymi zbitkami pojęć i niezrozumienia. Jednocześnie film ociera się o elementy, które jednocześnie są i nie są humorystyczne. Tak dzieje się na granicy w El Paso, gdzie meksykańscy „federales” aresztują Petera, czy też w placówe Western Union, gdzie Peter obraża sparaliżowanego weterana wojny w Iraku. Zarówno zarówno eks-wojskowy, a tym bardziej federales są sportretowani wyjątkowo paskudnie, ale elementy kontrastu jedynie pogłębiają przekaz filmu.
Tak jak w „Rain Man” w trakcie wędrówki bohaterowie odkrywają samych siebie, stają się coraz bardziej ludzcy, a może po prostu zatracają dystans do samych siebie? Chyba bardziej odnosi się to do Petera niż Ethan-a, bo to Peter uosabia typowego Amerykanina, Ethan jest raczej nieudolną karykaturą postarzałego bezstresowca z którym trudno się utożsamić. O ile w „Rain Man” Barry Levinson przewartościowuje bohaterów w hazardowych dekoracjach Las Vegas, Phillips wybiera bardziej monumentalną przestrzeń Wielkiego Kanionu. Tutaj właśnie Ethan rozsypuje prochy swojego ojca, a przynajmniej tę część, którą udało się ocalić w czasie podróży (szczegółów nie zdradzę) i żegna się z ojcem. Oczywiście metamorfoza bohaterów nie jest zupełna, o czym przekonujemy się scenę później gdy Ethan wyjawia Peterowi...
Ale o tym możecie przekonać się sami. Moja rada jest taka, nie planujcie, że pójdziecie na ten film, nie róbcie specjalnych przygotowań, po prostu jeśli pojawi się gdzieś w okolicy, to go zobaczcie. Kolejny film, który opowiada Amerykę na nowo.

czwartek, 27 maja 2010

Gdzie się dzieli konfitury...




Bruksela nie życzy sobie, aby polscy PSL-owcy wyjadali unijne konfitury. Polakom przysługują tylko funkcje „świecznikowe” i dukające po anglisku jak to robi Buzek, z których nie mamy żadnych korzyści. Tam gdzie dysponuje się żywą gotówką, tam Polakom pokazuje się drzwi. Unijny komisarz dysponujący spadającym na pysk „euro” dla europejskich rolników wyrzucił z pracy Andrzeja Dychę i to już po dwóch miesiącach. Jak dowiedział się usłużny RMF FM: „był on niekompetentny i nie sprawdził się na stanowisku”. Z pewością na tym stanowisku sprawdzi się urzędas z Wielkiej Brytanii, który ochoczo zastąpił „niekompetentnego PSL-owca”.

To nie koniec unijnej tragikomedii, według usłużnego RMF FM, Bruksela będzie teraz „prześwietlać” kolejne polskie kandydatury (cóż za afront!). Wiadomo, Włosi, Francuzi, Grecy są bardziej pracowici, fachowi, uczciwi i „europejscy”, w każdym bądź razie bardziej niż PSL-owcy z dumnego protektoratu IIIRP. W momencie gdy zatopionej polskiej wsi Bruksela musiałaby rzucić ochłap... w tajemniczy sposób były wiceminister z PSL-u okazuje się leniem, nierobem i bumelantem. Wstyd Polacy, wstydźcie się, nie pasujecie do światłych i przebiegłych europejczyków, takich jak prof. Bartoszewski, prof. Balcerowicz i prof. Belka.

Swoją drogą to zastanawiam się czy osiągneliśmy już poziom „grupy etnicznej” zamieszkującej tereny między Odrą i Bugiem, czy też zmierzamy w tym kierunku? Gdy przyjdzie do dzielenia konfitur, to znaczy gdy dobra Bruksela będzie decydować o reformie polityki rolnej i dopłatach do upraw, ciemnych Polaków przy tym nie będzie. Bo i PO co?

Polacy mają tefałen, Polsat, RMF FM, oraz inne media, które szybko tubylcom wytłumaczą, że białym murzynom UE od prawdziwej forsy z dala. Polacy mają się gryźć ze sobą, sprawdzać słupki sondażowe, ewentualnie fascynować się komitetami horrorowymi.

Aby to fajnie spuentować, najlepiej przytoczyć tytuł z "Wall Street Journal, który określił "mianem "naiwności" wiarę władz protektoratu IIIRP w dobrą wolę Putina w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy smoleńskiej.

wtorek, 11 maja 2010

Doktorowi w odpowiedzi.


Pozwól Doktorze, że zacznę moją małą polemikę od końca Twojego wpisu. Czyli od obrazków-satyrycznych, które Cię tak bardzo oburzyły. Może rzeczywiście pierwszy obrazek ze startującym Komorowskim-rakietą jest niesmaczny, ale pozostałe są normalną satyrą polityczną. Uderzającą w pomazańca WSI Komorowskiego.

Czytając Twój wpis można wyczuć, że drażnią Cię mity „katastrofy smoleńskiej”. Dokładnie Cię cytując to piszesz tak:

„mity są szkodliwe: mogą ośmielać radykałów, niepotrzebnie polaryzują nastroje, mogą uniemożliwiać autentyczne dojście do prawdy, w skrajnych przypadkach mogą być nawet zarzewiem przemocy.”
I tu jestem zupełnie zaskoczony, pozwól, że spytam, gdzie wyczytałeś informacje, że dyskusje na temat „zamachu” mogą być zarzewiem przemocy? Tego typu wnioski przypominają mi niestety niesmaczne artykuły publikowane w GW-czej, które roją się od brutalnych fauli i kłamstw.

Co do samej „katastrofy”, to liczbę pytań można tylko mnożyć i mnożyć i mówiąc zupełnie szczerze żadne z pytań i wątpliwości (a mija juz miesiąc od katastrofy) nie zostało nawet w drobnym stopniu wyjaśnione. Jest to wina rządu, a zwłaszcza premiera Tuska, więc jeśli masz pretensje to pod złym adresem.
Pozwól, że spytam nie dziwi Cię to, że śledztwo prowadzi strona rosyjska, a nie niezależna komisja NATO? Dlaczego Polacy nie zwrócili się o przejęcie śledztwa w świetle umów międzynarodowych z 1993 roku? Nie dziwi Cię, że „katastrofa” o tej skali jest traktowana jak „śledztwo w sprawie włamu na Grochowie”? Nie dziwi Cię, że miejsce katastrofy nie zostało zabezpieczone? Nie dziwi Cię, że „czarne skrzynki” zostały wysłane do Moskwy, podobnie jak laptopy, telefony komórkowe i dokumenty polskiej delegacji? Polska prokuratura dostanie tylko stenogramy. I gdzie tu obiektywizm, gdzie racjonalne myślenie?
Czy rząd polski zachowuje się jak niezależne, niepodległe państwo, czy też raczej jako rosyjska kolonia?
A Ty wymagasz czego? Umiaru, spokoju, kpisz z ludzi, którzy czują się bezbronni? Gdy ich własnych kraj nie chce wyjaśnić śmierci prezydenta? Jednocześnie porównujesz kilka rysunków satyrycznych do poziomu Wojewódzkiego?

I na końcu, rozumiem, że bardzo obawiasz się "mitu politycznego", który można obalić, ale mówimy tu raczej o hipotezach, o których wolno przecież dyskutować. No chyba, że uważasz, że same słowo „zamach” powoduje, że dyskusja jest niemożliwa?

W takim wypadku to cofneliśmy się do roku 1988, albo jeszcze bardziej wstecz.

niedziela, 2 maja 2010

Koniec Narracji.


Koniec Narracji.
No i co panowie manipulatorzy coś się zmieniło? Panie i panowie z tefałenu, gazety kłamliwej, postpolityki, radia rynsztokowego? Nie czujecie, że wasza „osławiona” narracja brzmi fałszywie?
Nie słyszycie tej ciszy, która zapadła?
Nie czujecie, bo patrzycie z pogardą na ten ciemny motłoch, na ten „dziki kraj”, na to „bydło”, które trzeba upodlić, wykpić i zarechotać szyderczym skowytem. To wy rządzicie w tej koszmarnej IIIRP, ta wasza IV władza jest de facto I-szą. Nienawidzicie tych biało-czerwonych flag, tej „nekrofilii narodowej”, tego „niezrozumiałego” uniesienia, a na samym końcu tych ciemnych, obrzydliwych Polaków.
Co to za koszmar zaczynać swój dzień w studiu radiowym, telewizyjnym, czy przy biurku redaktora, wiedząc, że to koszmarne „bydło” znowu nic nie zrozumie. Trzeba tłumaczyć, że Putin jest dobry, bo wymordował dziennikarzy, opozycję i Czeczenów, a teraz postawił na Komorowskiego. Trzeba tłumaczyć, że dobrzy są Niemcy, bo ktoś musi się zająć starymi i niemieckimi miastami: Danzig, Breslau, Stettin. Trzeba to robić powoli, wsączać w głowy tego durnego POspulstwa, że POlacy to „dziki naród”, a po Rychach, Mirach i Grzechach, przyjdą Szwaby i zrobią w tym IIIRP-owym burdelu porządek.
I tak się toczy te wielkie oszustwo od ponad 20-tu lat. Teczki leżą w Moskwie i Berlinie, a w IIIRP rządzą pajace. Sznurki pociąga to ten, to tamten, w międzyczasie trwa rabunek i świadome ogłupianie Kiepskich. Obniżenie poziomu edukacji, deprawacja młodych lemingów, oraz narracja to wszystko naraz ma zapewnić wam „rząd dusz”, a codzienne seansy nienawiści „szkła” i pogadanek w rynsztoku uzależnić „starych”. Sprzedaliście się jak ostatnie ....., wasz cynizm i zbydlęcenie sięgnął poziomu Wajdy.
Tylko raptem zapadła głucha cisza. Ta cisza jest przerażająca, tak jak wybudzenie z mrocznego Matrixa, tylko, że wy tam jeszcze tkwicie, bo zatraciliście człowieczeństwo. Tkwijcie sobie w Matrixie który stworzyliście, gdy przyjdzie przebudzenie będziecie znienawidzeni.
Pytacie dlaczego tak cicho? Cicho, bo nikt was nie słucha.

sobota, 10 kwietnia 2010

Katastrofa i ból.


Jest mi straszliwie przykro, człowiek, którego opluwano, poniżano, z którego szydzono za to tylko, że był polskim patriotą zginął śmiercią tragiczną. Tym bardziej uderza mnie zakłamanie dziennikarzy, którzy szerzyli nienawiść i zło. Dzisiaj siewcy nienawiści przebrani w żałobne ornaty dzwonią ogonami na mszę. Mszę żałobną.
A co z Polską, czy ktoś wie?
Gdy patrzę na bezradnego Tuska i plastikowego Komorowskiego, to tym bardziej zdaję sobie sprawę, że to nie oni rozdają karty w IIIRPL. To akurat nie nowina, wiadomo, że PO oddała rzeczywistą władzę tym, którzy stają za parawanem władzy.
Przyszłość wydaje się być bardziej ponura niż dotychczas. Kremlowscy władcy wydający orędzia do zniewolonego narodu, przecież ten wariant historyczny przerabialiśmy. Tefałen się z tego cieszy i bredzi o “pojednaniu”, “pojednanie” dla Rosji nie istnieje, to taka stara prawda od ponad 500-set lat.
Jeszcze raz mi smutno, Lech Kaczyński nie żyje, to wielka strata dla Polski.

Zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, MÓJ prezydent, więcej nie muszę dodawać.

piątek, 26 marca 2010

Wojna na półwyspie koreańskim?


mapka z CNN.com
Wojna na półwyspie koreańskim?
Według najnowszych relacji agencji informacyjnych okręt wojenny należacy do Korei Południowej został storpedowany na Morzu Żółtym. Ze 100 osób załogi, uratowanych zostało 58 członków załogi.

Sztab kryzysowy, który zebrał się w ciągu ostatnich paru godzin zdecyduje czy Korea Południowa ogłosi stan wojny z Koreą Północną. Kanały dyplomatyczne zostały otwarte pomiędzy rządami USA, Japoni i rządu południowo-koreańskiego.

Marynarka wojenna Korei Południowej została w tej chwili postawiona w najwyższy stan gotowości. Jeden z okrętów wojennych należących do Korei Południowej ostrzelał niezidentyfikowaną jednostkę w pobliżu wód terytorialnych Korei Północnej.

Administracja USA skontaktowała się z ministerstwem obrony Korei Południowej, a jednostki amerykańskie na terenie lini demarkacyjnej zostały postawione w stan gotowości. Przepustki w jednostkach amerykańskich zostały wstrzymane do odwołania, również w stan gotowości została postawiona baza wojskowa na Okinawie.

czwartek, 25 lutego 2010

Drugie dno afery hazardowej.


Drugie dno afery hazardowej.

Według informacji dziennikarzy Rzeczpospolitej “afera hazardowa” ma swoje drugie dno, które jest “POrażające” jak to określili posłowie z komisji śledczej. PO raz kolejny też bohaterem tajnego śledztwa prowadzonego na Dolnym Śląsku jest…. byzmesmen “Rychu Sobiesiak”. Według poufnych informacji uzyskanych przez Rzeczpospolitą, bohaterami “drugiego dna” afery hazardowej są ponownie czołowi działacze PO, a także bezczelny “Rychu”, wraz z lokalnymi “osobistościami” ze świata “byznesu” na Dolnym Śląsku. Dochodzenie w tej kolejnej aferze prowadzi Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Same śledztwo ruszyło pełną parą w październiku 2009 roku, o czym został poinformowany premier Donald Tusk.

Po raz kolejny dowiadujemy się, że Polską rządzą lokalne sitwy, które dziwnymi sposobami mają dostęp do wierchuszki rządzącej partii. Po raz kolejny Donald Tusk milczy, a pro-rządowe media nie zadają kłopotliwych pytań panu premierowi. Po raz kolejny media dogadują się z politykami ponad głowami obywateli, a pijarowski sztab kreśli plan “przykrycia afery”. Palikot ćwiczy spluwanie do spluwaczki, a usłużny pismak notuje co ma napisać we wstępniaku. “Damage control”.
Czy uda im się przykryć kolejną aferę “Palikotem”? Czy to normalny kraj, czy już republika bananowa? A może PO prostu kartoflana.
Odpowiedzcie sobie sami.