sobota, 29 marca 2008

Manipulacje GW, czy ABW?

RMF FM i „Gazeta Wyborcza” to media opiniotwórcze w Polsce, niestety. Niestety, bo "media" te manipulują.
Stawiam pytanie, "polskie media" świadomie manipulują, czy też są wykorzystywane przez "służby"?

Po raz kolejny okazuje się, że media salonowe manipulują faktami i oskrżają znienawidzonych kaczystów, pozostając bezkarne. Terror medialny środowiska A. Michnika jest przytłaczający, a miłośc lemingów do swych gazetek ślepa.
Okazuje się, że osławione „majle” od Patrycji Koteckiej ze scenariuszami programów, dotyczą TV4, a nie jak to podały GW z RMF, TVP.

Przypomnijmy, że „wrzutka” od oficerów ABW, informowała przerażone społeczeństwo, że listy przebrzydłego Ziobry, znalezione przez dzielnych oficerów ABW na „feralnym laptopie”, potwierdzają najgorsze przypuszczenia. Otóż według dziennikarzy GW, Ziobro zatwierdzał i redagował materiały w telewizyjnych „wiadomościach”.

Przeciętnemu lemingowi włosy stanęły na głowie, a w kieszeni otworzył się nóż.
Prawda jest taka, że Kotecka wysyłała Ziobrze maile, w sprawie jej własnego programu „Detektor", który to w latach kaczystowskiego reżymu 2005-2006 prowadziła właśnie w TV4.
Scenariusze z programu „Dyrektor”, z rozpisanymi dialogami posłużyły oficerom ABW jako fałszywka, którą użyli przeciwko Ziobrze i Koteckiej. Po raz kolejny oskarżono osoby, na które możnowładzcy i właściciele III RP wydali wyrok.

Jak informuje „Wprost” w programie Koteckiej brali udział politycy różnych ugrupowań i formacji politycznych: Marek Biernacki, Janusz Kaczmarek, Julia Pitera, Mieczysław Rakowski, Jerzy Urban, Czesław Kiszczak i Zbigniew Messner. Trudno więc będzie oskarżyc Ziobrę, o układanie dialogu dla Urbana, Kiszczaka, czy Messnera. Komu wytoczy proces o zniesławienie nasz drogi Adam, stojący na straży „wolności słowa”?

W laptopie znajdują się również zdjęcia Patrycji Koteckiej oraz jej czarnego kotka i kundelka, ciekawe czy sfora dziennikarzy salonowych oskarży Kotecką o zoofilie?

Czy lemingi myślą?


Ciekawe jak długo jeszcze oficer BOR-u, pracujący dla niemieckiego wywiadu, pozostanie na zwolnieniu lekarskim.
Otóż fotograf amator, który nagrał film „dla swej ukochanej, która bardzo pragnęła zobaczyć wnętrze kancelarii premiera Włodka Cimoszewicza”, nadal "kuruje" się na zwolnieniu.
Co robią bezradne polskie służby, ano nic, zastanawiają się co można zrobić z takim „chorowitym oficerem”. Można go zwolnić, a może lepiej nie, jeszcze się Niemcy obrażą?
„Nie ma dowodów, aby taśmy nakręcone przez tego człowieka trafiły do obcych służb specjalnych, ale nie można tego całkowicie wykluczyć. Taki film byłby bardzo atrakcyjny dla zagranicznych wywiadów.”, jak przytomnie zaopiniował dziennikarzom Wprost jeden z członków komisji.

Hmmm, interesujące są te dywagacje, fachowcy od służb nie mogą wykluczyć, czy taki film byłby atrakcyjny dla obcego wywiadu, czy też może nie? Wyższa „filozofia”, że tak powiem. Pytanko, czy dla naszego wywiadu byłby taki filmik „atrakcyjny”, czy może nie? Chociażby jako „fant” przetargowy.

Ważne jest to, że w czasie „specjalnego” posiedzenia speckomisji zgodnie ustalono, że „nie ma żadnych podstaw, aby stawiać chorowitemu oficerowi zarzutów karnych”.
Ufff, przynajmniej się Niemcy na rząd Donalda nie obrażą, jaka ulga w mediach. Druga sprawa, że jest to sygnał dla innych „kretów” w Wwie, że Berlin ich chroni w swojej strefie wpływów. W niemieckim „eurolandzie” włos im z główek nie spadnie, to chyba jasne, nawet dla przeciętnego leminga.

Przeciętny mieszkaniec „Irlandii”, może spytać, czyje to interesy reprezentują oficerowie BOR-u, „Irlandczyków”, czy może przyjaciół zza rzeki Oder?
Obawiam się, że przeciętny „Irlandczyk” nie zadaje sobie takich pytań, bo i po co? Zresztą tylko oszołomy mają "spiskowe teorie", my ludzie "wykształceni" mamy takie opinie, jakie ma: GW, Polityka i Tygodnik Powszechny.


No i drugie pytanko, jak długo ww. „polski oficer” pozostanie na zwolnieniu i będzie nadal opłacany przez podatników państwa, które zdradza?
Czy są jakieś granice tej groteski a’ la IIIRP?
A ty drogi lemingu, co myślisz? Czy myślisz?


czwartek, 20 marca 2008

"Irlandia"


Ciekawa jest ta metoda, jaką to stosują nasi „dziennikarze”, co do opisywania rzeczywistości. Oznacza ta metodologia mniej więcej tyle, że złe kaczory nigdy nie mają racji, a Tusk zawsze ją ma. Tusk "is right" i to obojętnie czy sprawa dotyczy ceny jabłek, czy też ratyfikacji konstytucji zniewalającej euroregion nad Wisłą, czy limitów gazów wydumanych( z których kpią sobie Chiny, Indie czy Brazylia).

Stada lemingów przy tępowizorach mamione są wizją nowego, „cudownego” świata, w którym będzie wspaniale i „cudownie”, gdy tylko „dorżnie się te kaczory i innych s....ów”, żeby tak z brzegu zacytować autorytety. Pięknie też będzie, gdy przyjmie się bez żadnych dyskusji najgenialniejszą „konstytucję-traktat”, wypichcony w gabinetach „postępowej ełropy”. Tak jak to było ostatnio z limitami CO2 „wynegocjowanymi” przez "europejcyka" Donalda.
Donald wychawalany za nienaganny, ale „szczery” uśmiech i wyrzucanie śmieci do śmietnika, a także za “twarde” stawianie się „faszyście Bushowi” i złym kaczorom. Chwalony codziennie przez Monikę Olejnik i Żakowskiego-Wołka, Paradowską-Kolendę i Lizuta-Wrońskiego. Dobrze przyjmowany i w Berlinie i Moskwie, jako „skuteczny polityk”. Chwalony także przez innych postępowych europejczyków, a nawet paru profesorów, ten nasz uśmiechnięty Donald, „wynegocjował” ostatnio mieszkańcom swojego euroregionu nowe warunki rozwoju. Są to takie warunki, które de facto zarżną polską gospodarkę opartą na węglu. Już wkrótce polski przemysł będzie wydawać grube miliony euro na dokupywanie limitów od cwanych Niemców, Francuzów i Włochów, którzy mają w dyrektoriacie UE prawdziwych polityków, dbających o interesy swoich krajów, a nie namiestników spłacających długi.
Polacy, jako że są „świżo upieczonymi” europejczykami, w ramach tej POwszechnej polityki miłości, będą ograniczać produkcję stali i materiałów budowlanych, oraz wszystkich innych produktów „cieplarnianych”, poniżej posiadanych mocy produkcyjnych. Aby na końcu wszystko to kupować od uśmiechniętych i pewnych siebie Niemców, którzy wynegocjowali dużo korzystniejsze warunki dla swojego przemysłu. Ale wiadomo Niemcy to Niemcy, a „Irlandia” to wirtualna „Irlandia”.


Powiedzcie mi, jak się tu nie cieszyć, jest to przecież kolejny sukces Donalda. PO spektakularnym sukcesie w sprawie eksportu polskiego mięsa, gdzie przyznaliśmy rację Rosjanom, że „polskie mięcho” to sprawa polsko-rosyjska, a nie polsko-unijna. Po błędach złych kaczorów „rujnujących” polską gospodarkę nastąpiła normalność.
I powiadam Wam, będzie jeszcze normalniej i lepiej, niech tylko PO wezmie media, wtedy dopiero zaczną się prawdziwe czasy „cudów” i „sukcesów”, które zadziwią nie tylko Urbana, ale samego Goebelsa. Gdyby tak jeszcze ograniczyć ten cholerny internet?

wtorek, 18 marca 2008

Udane orędzie.


To byłby dopiero "szok" dla całej tej sprzedajnej meranżerii medialnej i półdebilów przy tępowizorach. W poniedziałek znienawidzony prezydent wygłosił w telewizji „reżimowej” orędzie. W orędziu małego kaczorka wmontowano migawki z negocjacji nad traktatem, a także „ślub” dwóch postępowych pederastów. Lechu całkiem przytowmnie tłumaczył ciemnemu ludowi przy tępowizorach, że protokół brytyjski do Karty praw podstawowych chroni Polaków przed przyszłymi niemieckimi żądaniami zwrotu mienia na ziemiach pod „tymczasową administracją polską”.Lechu przekonywał, że protokół brytyjski chroni euroregion nad Wisłą i Wartą, przed narzuceniem obcych przepisów „sprzecznych z przyjętym w Polsce porządkiem moralnym”. Logiczne i proste. Migawka ze ślubu dwóch homoseksualistów była na tyle sugestywna, że uświadomiła co poniektórym lemingom do jakiej to „ełropy” zmierzamy. Nie zabrakło też Eriki Steinbach, szefowej „Związku Wypędzonych”, mile uśmiechającej się w towarzystwie Angeli Merkel. W tle przygrywała równie sugestywnie muzyka z pamiętnego serialu „Polskie drogi”.


Okazało się, że LechKacz może być przekonowujący,a taki, a nie inny sposób sprzedawania orędzia, ponadprzeciętnie spodobał się osobom w wieku 18-29 lat. W tym momencie salon rzucił do bitwy wszystkich swoich pseudo-„dziennikarzy”, wymądrzaczy i „speców od elegancji”.



Bo dobry „pijar” to domena tylko tuskoidów i typów a' la filipińczyk Kwach. Gdy kaczorkowi uda się wstrzelić w gusta młodych to jest zle, albo wręcz bardzo zle. Być może młodzi uznają, że obecny prezydent nie jest krwiożerczym wilkołakiem, zakompleksionym kurduplem, itp. itd, którego należy się „pozbyć” (w ten czy bardziej krwawy sposób).Zaniepokojeni takim obrotem sprawy, "funkcjonariusze" z mediów polskojęzycznych odnalezli „geja z Toronto”, a na pasku tefałenu leciał komunikat informujący „młodych i inteligentnych”, że gej z Toronto jest oburzony i złoży zażalenie w polskim konsulacie.Wszystko to napawa otuchą, że jednak można wygrać z tefałenowską propagandą, nawet w tej koszmarnej "Irlandii", która się materializuje jak upiór z nocnego koszmaru, trzeba tego tylko chcieć.

Good luck, panie Kurski.


Pekin 2008; Powiedz jedno słowo

W Tybecie znów się leje krew. Chińskie oddziały rządowe strzelają do ludzi. Znów przypomniano nam brutalnej i wieloletniej kolonizacji Tybetu przez komunistyczne Chiny. Zapewne w natłoku tysięcy nowych faktów już za kilka dni świat zapomni o tych ludziach i wydarzeniach. Sprawa wolności Tybetu i łamania prawa człowieka w Chinach wróci na półkę spraw godnych i przegranych. Nie pozwólmy na to. Zwłaszcza dziś, na kilka miesięcy przez organizowanymi hucznie przez komunistyczne Chiny Igrzyskami Olimpijskimi.
Idea olimpijska to idea ludzi wolnych, idea pokoju a nie zniewolenia. Byłoby wielką niesprawiedliwością, gdyby ogrom nieszczęścia ofiar komunistycznego reżimu został zasłonięty olimpijskim sztandarem. Dlatego namawiamy ludzi mediów, narodowe komitety olimpijskie, samych sportowców, by nie zapominali o grzechach ich organizatorów. By także tam, w Chinach, biorąc udział w igrzyskach i relacjonując je głośno o tym mówili. Prosimy sportowców, by podczas każdej konferencji prasowej, każdego wywiadu przed i w trakcie Igrzysk wypowiedzieli choć jedno zdanie na temat łamania praw człowieka w Chinach. Apelujemy do dziennikarzy, internautów, kibiców: naciskajcie na swoich ulubieńców, na sportowców, by mówili o tym. Jedno zdanie, jedno słowo o tym, że w Chinach łamane są prawa człowieka. Na każdej konferencji prasowej.
Publikujcie ten tekst na swoich blogach, w swoich gazetach, stacjach radiowych i telewizyjnych. Albo podpiszcie się pod naszym apelem na tym blogu. Namawiajcie do tego swoich przyjaciół.

niedziela, 16 marca 2008

Raport Departamentu stanu i J. Gross.


Polska uzyskała kolejną łatkę "kraju antysemiteckiego", tym razem w raporcie "sojuszniczego", amerykańskiego Departamentu Stanu który krytykuję Polskę za antysemityzm.



„Polska pojawia się także w drugim raporcie, poświęconym antysemityzmowi na świecie. W tekście pojawia się m.in. Radio Maryja, które nazywane jest „jednym z najbardziej antysemickich mediów w Europie".
Raport wspomina taże o antysemityzmie piłkarskim i wypadkach niszczenia żydowskich cmentarzy.”


Z kolei Jewish World on line cytuje Radio Maryja jako przykład prywatnych, konserwatywnych mediów, które są „w oczywisty sposób” antysemickie.


“There were also blatantly anti-Semitic private media venues such as the conservative Catholic radio station Radio Maryja in Poland, the report said.”



Ciekawy jestem bardzo, jakie to statystyki, oraz czyje opinie były brane w czasie opracowywanie raportu. W jakim stopniu ta niezasłużona ocena jest wynikiem takich pseudohistorycznych publikacji i antypolskiej propagandy, jak powiedzmy “Strach” J. Grossa.


Sam Gross, nazywany w poważnych środowiskach historycznych “Britney Spears of history”, jest nareszcie traktowany poważnie. Trzeba przypomnieć, że jego poprzednie prace naukowe, nie uzyskały żadnego oddzwięku ze strony historyków, nic też dziwnego, były te opracowania, to znaczy są nadal, bardzo słabe, miejscami są wręcz kiepsko napisane (zostawie to bez dalszych komentarzy, bo ktoś mi zarzuci antysemityzm, albo poda do sądu).


Teraz jednak pan Gross, dzięki swej książce piętnującej Polaków jako antysemitów i morderców, uzyskał tak bardzo upragnioną sławę i rozgłos. Co do faktów… Kto by się nimi przejmował.
“The bloodiest peacetime pogrom in twentieth-century Europe took place in Kielce, Poland, a year after the war ended”.


Najkrwawszy pogrom w czasach pokoju, w Europie XX wieku, odbył się w Kielcach, rok po zakończeniu wojny.

Kto by pamiętał o pogromie w Kijowie w roku 1945, tuż pod lufami armii zdradzieckiej. Kto by wspominał lokalne pogromy w krajach cywilizowanego zachodu. Chociażby ten w Paryżu, bodajże w 1946 roku, gdzie francuska policja rozpędziła Żydów, którzy domagali sie zwrotu swojego mienia. Zresztą takie ciche pogromy odbywały się w Belgii, Francji, czy we Włoszech, krajach, gdzie nie było armii zdradzieckiej, a stacjonowała armia hamerykańska. W krajach, w których nikt nikogo nie rozstrzeliwał za przechowywanie Żydów, bo zostali oni wydani przez tubylców Niemcom i wysłani do .... Oświęcimia ("polskiego obozu zagłady").
Sam koronny argument polskiego antysemityzmu, czyli prowokacja kielecka, nie budzi w Grossie jako historyku żadnych pytań, czy też wątpliwości. Faktem jest to, że pogrom na biedocie żydowskiej odbył się tylko w połowie kamienicy zamieszkanej przez biednych Żydów, zaś bogaci Żydzi sąsiadujący z ofiarami pogromu posiadali specjalny kordon wojskowy.
Kim byli ci bogaci Żydzi z bramy obok? Przypadkowo, funkcjonariuszami służby bezpieczeństwa, ale o tym w opracowaniu Grossa cisza.
Zachowały się też zeznania kobiety (pierwszy tydzień po tej nieszczęsnej prowokacji), która widziała żołnierzy “radzieckich” przebierających się w cywilne ubrania i strzelających z okien do tłumu. Ale takie drobnostki nie interesuja “historyka” Grossa. Liczy się ostateczny efekt, prawda. Chodzi o to, żeby być zapraszanym na sympozja, oraz o to, żeby zaistnieć, a fakty, kto się nimi przejmuje. Przecież wszyscy światli ludzie w Europie i Nowym Yorku wiedzą, że Polacy to antysemici.


Trzeba przypomnieć polakożercom taki drobny fakt, że to “ludzie honoru” zniszczyli większość ocalałej dokumentacji w sprawie prowokacji kieleckiej tuż przed “wyborami 1989 roku”.Tak, że jeśli jakieś akta tej prowokacji nie zachowały się na Kremlu, to "prawdziwej" prawdy nigdy się nie dowiemy. Zresztą prawda jest taka, że to Polacy spontanicznie wymordowali Żydów, bo tak się tym antysemityzmem dusili, że już dłużej nie mogli tego w sobie zdusić.


Zresztą nieważne są fakty, ani kontekst historyczny, ani dokumenty historyczne, czy też relacje świadków. Ważne jest to, że Polacy to żydożercy, podli mordercy i antysemici, wysysający nienawiść do żydowskich ofiar z mlekiem matki. I takimi już pozostaną, na wieki.


sobota, 15 marca 2008

POker z Kaczorem.

Ostatnie tygodnie budzą coraz większy niepokój co do przyszlości „kraju nad Wislą”. Ostatnio na „medialnej tapecie”, czyli w mediach kontrolowanych przez „europejczyków”, są zmiany w sprawie Traktatu Lizbońskiego.

Tak w maleńkim skrócie, PiS domaga się zapisania w ustawie ratyfikacyjnej konieczności uzyskania zgody zarówno prezydenta, rządu, jak i parlamentu w sytuacji odstąpienia od zapisów traktatu. Jednak na takie rozwiązanie stanowczo nie zgadza się proeuropejska-PO. Takie są fakty na dzień dzisiejszy. Odzwierciedlają one konflikt pomiędzy PO i PiS-em wobec traktatu, którego de facto nie pojmują najwięksi „mędrcy”, ewentualnie znawcy „prawa europejskiego”.

Jeśli nawet tak znamienity członek parlamentu „superpaństwa”, pan Rosati, nie rozumie traktatu i tego jak wplynie on na przyszle losy Polski, to oznacza to, że traktat jest zbyt genialny, aby go rozumieć. Traktat ten, należy więc przyjąć z czcią i oddaniem, bo jest to taka „europejska biblia”. Przez przyjęcie traktatu staniemy się z dnia na dzień „europejczykami” i będziemy żyli jak „pączki w maśle”, w zgodzie i przyjazni z naszymi przyjaciólmi (bo wrogów nie mamy), krocząc w kierunku tęczowej przyszlości.

Interpretacja: to coś jak podpisać akt kupna starego samochodu, nie czytając dlugaśnych wyjaśnień i warunków umowy. Przypomina to też zachowanie ciemnych analfabetów, chlopków z „mazowieckej” wsi, podpisujących trzema krzyżykami akt sprzedaży chalupy z inwentażem. Co na to wszystko nasza PO? Otóż światli politycy z PO zagrozili Kaczyńskim, że jeśli PiS „storpeduje” proces ratyfikacyjny to... PO zrobi takie referendum w sprawie ratyfikacji traktatu, że nazwie to „referendum” nowymi wyborami. Jakoś nikt ze światych dziennikarzy, się nie zająknąl, co do totalitarnych zachowań PO, no bo PO jest "pro-europejskie". Biją kaczorów, to dobrze, niech się „faszyści” boją.
Moim skromnym zdaniem w tej "gierce" nie chodzi tylko o te "europejskie" referendum, nie tylko o przyPOdobanie się sPOnsorom z salonów europejskich, ani o wojenkę z PiSem. Tuskowi "biega" także o to, że zbliża się wiosna, a polityka PO sprowadza się obecnie wylącznie do niekończącej się ucieczki przed problemami. Kolejne „wygrane” wybory to sposób na POzbycie się PSL-u wraz z Pawlakiem, bo jak dlugo można straszyć wetem prezydenta, skoro prezydent nie zawetowal żadnej ustawy? Donek uwielbia takie skrytobójcze POzbywanie się przeciwnika (vide: Plażyński, Zyta, Rokita, czy uwalenie POPiS-u). Dotychczas „gabinet leni” nie rozwiązał żadnego z konfliktów spolecznych, a coraz bardziej komplikuje się sytuacja w slużbie zdrowia, szkolnictwie, administracji. Rośnie niezadowolenie wśród "szarych ludzi", których coraz trudniej nabrać na "cud" i "Irlandię". Czas mija.

Gabinet „cudów” nie ma praktycznie żadnego wsparcia w związkach, a tylko w mediach, więc liderzy związkowi nie będą mieli skrupulów gdy przyjdzie do strajków. Czeka więc „euroregion nad Wislą” gorąca wiosna, trzeba więc „ludowi” zapewnić igrzyska, skoro o chleb coraz trudniej.

PO dziala pod coraz większym przymusem „chwili”, a to może spowodować pierwsze blędy i pierwsze porażki. Zagrywka Kaczyńskiego nie musi być tak „samobójcza” jak to wieszczą komentatorzy polityczni. W mojej ocenie, w tej brutalnej grze chodzi tylko o to, kto pierwszy „pęknie”, a wcale nie musi być to PiS. Jak będzie, to czas pokaże

poniedziałek, 10 marca 2008

Głupcy


Czytam te egzaltowane nagłówki na onecie i interii, na temat rzekomego sukcesu Tuska i nie mogę zrozumieć skąd ta dziwaczna radość. Gdzie ten sukces „cudownej” dyplomacji? Moim zdaniem, nie tylko nie ma się z czego cieszyć, jest coraz więcej powodów, aby patrzeć z troską w przyszłość. Tak na prawdę, to sprawa tarczy stanęła w miejscu, czyli mówiąc gwarowo zdechła.

Bush, który de facto będzie rezydować w białym domku, tylko przez pół roku, obiecał Tuskowi pieniądze których Polska, tfu „Irlandia” nie dostanie. Dlaczego? To proste, bo nie zgodzą się na to demokraci, którzy kontrolują senat. Oraz dlatego, że wydatki na misje militarne rosną w zastraszającym tempie (około 2 trilionów dolarów). A najważniejsze, dlatego, że „od ponad dwóch miesięcy w USA panuje „recesja”, a stany stają się bankrutem.

Co do Donka, to twardo, to można on sobie dyskutować, ale w tefałenie, albo ewentualnie płaszczyć się przed Merkelową, tudzież Putinem.
Prawda jest gorzka, w Waszyngtonie Donek poniósł totalną porażkę, a świadomość tego dotrze do Polaków, tfu „Irlandczyków” dopiero za parę miesięcy, gdy z niewyjaśnionych przyczyn „negocjaję się całkowicie załamią” (oczywiście z winy hamerykańskiej jak to przedstawią polskie „media polskojęzyczne”).
Lemingi mogą się więc cieszyć, krok za krokiem, Polska, tfu to jest „Irlandia” staje się pionkiem w grze cara Putina i Wielkich Niemiec. Mogą się także cieszyć redaktorzy i czytelnicy GW-czej, młode pokolenie rzeczywiście będzie się wstydziło tego, że urodziło się w skorumpowanej, bezwolnej i „antysemickiej” Polsce.Mogę sobie wyobrazić taką sytuację, że już za rok, gdy Donald Tusk znowu będzie pajacował lot LOT-em do USA, sprawa tarczy, to będzie zapomniana przeszłość, o której nikt nie będzie pamiętał. Z radaru będzie cieszyła się Praga, a z wyrzutni, azjatyckie mocarstwo, Indie, które są coraz cieplej przyjmowane w Waszyngtonie.
Nam przypadnie rola przydupasa Niemiec, który żebrze o odblokowanie eksportu mięcha do wielkiej Rosji.
No i dobrze tak głupcom, którzy niczego się nie nauczyli w ciągu ostatnich paru stuleci. Tego chcą Polacy, czego dowadzą sondaże.

Zadanko do przemyślenia.

Ogólnie rzecz biorąc, to bawią mnie te rozważania w salonie, na temat polskiej gospodarki i polityki. Groteskowe traktowanie Polski, tfu.. „Irlandii” jako normalnej republiki bananowej, ewentualnie traktowanie PO jako "normalnej partii". No bo tak szczerze, moi kochani, jaka to normalna partia, w tempie ekspresowym przywraca do łask rosyjskich szpiegów i agentów? Jaka „normalna” koalicja działa na niekorzyść swoich obywateli, anulując karę dla agenturalnej firmy J@S? Czyje interesy są ważniejsze agentury rosyjskiej, czy obywateli „Irlandii”? Co jest ważniejsze cena gazu, czy „cycki” Dody? Gdzie te "niezależne" media?

Szanowny gospodarz salonu, pan Igor Janke, ostatnio dał nam niecodzienną pracę domową,, pt: wymyślamy „nowy teatr cieni” i „cudowne alibi”, dla „irlandzkiej platwormy”. Parę dni temu z kolei, pan Igor, apelował do głuchego na przestrogi Donalda Tuska. I co, i nic? Nie podziałało, pan Wołek już czeka z „kumplami” i wielkim kijasem, i będzie zapędzał dziennikarzy z „Rzepy” do jaskiń. He, he, będzie ubaw, na calutki tefałen.
Otóż ja mam takie małe zadanko domowe, dla czytelników salonu, oraz do „czerwieńców”, dla tych którzy raczą się wypowiedzieć, oczywiście. Moje pytania dotyczą obsady służb, dokonanych przez PO.
Ciekawy jestem, co napisałby przeciętny czytacz salonu, na temat zmian w ABW, czy też w Wywiadzie Wojskowym. Przykładowo wiceszefem ABW został były funkcjonariusz SB pan Zdzisław Skorża. Czy dobrze to, czy może zle dla Polski? Jak się to ma do „obietnic platwormy” z roku 2005-tego? Czy może jest to jakaś forma spłacania długów? Ale wobec kogo, w takim razie? Dlaczego do diaska, tym razem nie „protestują” nasi „prijaciele” ze wschodu?
Co pan Igor, a także salonowicze sądzą o nominacji Macieja Huni na szefa WW? Jak widzi pan Igor i reszta „czerwonych”, nominację szefa kontrwywiadu Grzecha Reszkę? Przypomnijmy, że za czasów kanclerza Millera, to on wraz z kumplami, „wyrżnęli” tych wszystkich oficerów, którzy mieli na sercu dobro Polski, a przywrócili do władzy post-sowiecką hołotę. "Fachowcy", nominowani przez media, a poświadczeni szkoleniami w Moskwie?
Porozmawiajmy szczerze na temat pana Andrzeja Barcikowskiego, to przecież on doprowadził do tego, że ABW tuszowała aferę kontraktu z rosyjską firmą gazową. Wiadomo mafia, mafii oka nie wykole. W sumie to jedne służby, prawda?

Jak to się mają te wszystkie fakty do bezpieczeństwa Polski? A może, nie ma o co się tak naprawdę bać? „Przecie jesteśma” w NATO, i w „łuni” tyż, a Hamerykanie gwałtem wycofują się z rokowań widząc z jaką „agenturą” przyszłoby im pracować?
Więc kochani rodacy, śpijmy sobie spokojnie, nie warto przecież pytać. Wszak myślą za nas „ałtorytety” i „fachowcy ze służb”.
A może warto się przebudzić? Zegar tyka przecie? Cuś przemyśleć, hę?

poniedziałek, 3 marca 2008

2013, z laptopem przy świeczce.


Według propozycji KE, UE wymusza na Polsce niekorzystne rozwiązania podziału limitów „emisji C02”. Propozycje te były krytykowane przez Polskę, ze względu na niesprawiedliwy podział puli emisji. Oczywiście przy podziałach „emisji gazów cieplarnianych”, najmniej ucierpiały fabryki i huty w Niemczech, Francji i Włoszech, najwięcej zaś w antysemickiej i „zapyziałej” Polsce.
Zaś koszty tej idiotycznej europejskiej polityki „ograniczeń”, tak szumnie reklamowanej w "cieplarnianych środowiskach, zostałyby zręcznie przerzucone na Polskę, a nie na „bogate” kraje UE, lansujące swoją „zieloność”. Jeśli tak bardzo w tej "cieplarnianej", pro-ekologicznej unii, kochamy „środowisko”, to może nie kosztem biednych polskich rodzin, które z trudem wiążą koniec z końcem. Może te sławetne zasady przydziałów, nie będą traktowane jako sposób na wykończenie konkurencji, jak to się dzieje na naszych oczach?
Co tak na prawdę grozi Polsce? Otóż za 5 lat, to jest w roku 2013, cena energii elektrycznej wzrosłaby w Polsce o co najmniej 50-70 proc, kto wie może i więcej, bo w tym roku Rosja planuje uruchomienie gaząciągu południowego i totalne odcięcie Polski od gazu. KE planuje, że już od 2013 roku polskie elektrownie musiałyby kupować równo po 100 proc. pozwoleń na emisje CO2 w zakładach przemysłowych.
W ten sposób, po raz kolejny, wielkoduszna unia (według euroentuzjastów), naraziła polski sektor energetyczny na wydatki 5 mld euro.
"To koszty, które byłyby przerzucone na odbiorców", powiada polski minister od środowiska, no i słusznie, jak kolonia to kolonia.
Przerażony bezczelnością eurokratów minister Nowicki alarmuje:
"Łatwo policzyć, że cena energii elektrycznej musiałaby podrożeć o 50-70 proc., a może nawet więcej, już w roku 2013. Takie rozwiązanie, proponowane przez KE, jest nie do zaakceptowania przez polski rząd".
W sumie to te podwyżki będą za „cirka” 5 lat, może więc kolejnym paru milionom Polaków uda się wyemigrować do tej przereklamowanej „Irlandii”? Może warto się już dziś spakować, skoro unia przeznacza te ziemie na „straty”? Za te 5 lat, gdy zamiast „Irlandii” będzie wielki krach, warto będzie mieć zapasowy plan B.
Ceny energii rosną już dziś w szaleńczym tempie, te 50-70% podwyżki w 2013 roku może okazać się ciężarem, który pogrzebie nadzieje Polaków na normalne życie, a Polskę rzuci na kolana. Ot taka powtórka z historii, gdy caryca Katarzyna przy pomocy swoich służb sparaliżowała bezbronną Polskę.


Wyobrażam sobie czytelników salonu24 za 5 lat, w tym feralnym roku 2013, racjonujących używanie telewizji i komputera. Czekających na lato....
Modę na świeczki i latarenki. Jaka to będzie radość, gdy zgraja proeuropejskich dziennikarzy i polityków, będzie pisać swoje hymny pochwalne na temat unii i „środowiska” na swoich energoszczędnych laptopach przy świeczkach. Kto wie, może niektórzy spryciarze zaczną pisać o swej „miłości” do cara Putina? A potem wszystko się fajnie sprywatyzuje, niemieckie miasta wrócą do macieży i będzie „Irlandia”.


Gazprom nadchodzi.

Słychać stukot ciężkiej konnicy Gazpromu. Dzisiaj padł Budapeszt, jutro przyjdzie czas na Warszawę. Nasi „bratankowie” oficjalnie zaaprobwali projekt Gazociągu Południowego biegnącego z Rosji do Włoch. Socjalistyczny premier Gyurcsany uzgodnił z Dmitrijem Miedwiediewem, szefem rady dyrektorów Gazpromu i przyszłym prezydentem imperialnej Rosji otwarcie bram Budapesztu.
W ten sposób ciężka jazda Gazpromu okrąża Polskę nie tylko ze strony północnej (pakt Putin-Schroeder), ale także ze strony południowej. Ale cóż na to nasz wiecznie uśmiechnięty i niezwykle skuteczny rząd Tuska? Uśmiecha się dalej, jak portalowa wieśc niesie, sprzedajemy więcej mięcha do Rosji. Jest sukces, jest dyplomacja.
Ciekawe za ile ton mięcha opchniemy ten przysłowiowy "Gdańsk"?
Iluzji co do zamiarów naszych wschodnich „sąsiadów” nie ma natomiast pan Piotr Woźniak, były minister gospodarki w rządzie Kaczyńskiego, który wypowiada się gorzko na temat „iluzji europejskiej”, którą raczą nas co jakiś czas media.
„Decyzja Budapesztu pokazuje, że energetyczna solidarność w Europie jest iluzją.... Polska musi teraz zadbać o nowych, alternatywnych dostawców. Inaczej nasza pozycja wobec Kremla znacznie osłabnie już za kilka lat”.
http://www.dziennik.pl/gospodarka/article131430/Wegrzy_wbili_nam_noz_w_plecy.htmlCiekawie
Ciekawie „politykę imperialnej Rosji” analizuje ekspert od energetyki w eurokołchozie Christian Koenig:
„Gazociągi Południowy i Północny utworzą kleszcze, które otoczą Europę Środkową. Pozbawią Polskę, Ukrainę i Białoruś prawa weta wobec Gazpromu i Kremla, który kontroluje monopolistę”.
Czyli Niemcy wiedzą co czynią, a Polska została skazana na pożarcie, razem z Ukrainą i krnąbrnymi Bałtami. Piknie.
A w Wwie bale, Donald Tusk zawiesił senat, po co to komu? Niech idą se na piwo. Sondaże wysokie, prawie jak za Sasów, ludziska się cieszą. Biznes się kręci. Weryfikację w służbach robią agenci GRU, na wolności w „teraz my” drwi arogancki Dochnal, a Jakubowska śmieje się do rozpuku. Jaka tam "Irlandia", to Rywinlandia. Tylko ten durny Ziobro ma kłopoty, ale dobrze mu tak, kretyn, co rozwalał młotkiem laptopy i walczył z mafią prokuratorsko-bandycką. Nowy minister da mu jeszcze POpalić.
Tymczasem, ze słodkiego snu, obudziła się nam zidiociała staruszka Bruksela, aby ustami Kathinka Barysha z Centrum Reform Europejskich w Londynie zakrzyknąć:
„Bez wspólnej unijnej polityki energetycznej rosyjski monopolista będzie dalej podbijał Europę, przekupując poszczególne rządy. Ponawiane apele o solidarność pozostają niestety bezskuteczne”.
"Bezskuteczne", podoba mi się to słowo, robi wrażenie.
Do rosyjskiego Gazpromu dołączyli ostatnio zdradzeni przez Hamerykę i UE Serbowie, a także mięccy jak wosk Bułgarzy. Zakręcenie kurka Polsce, "pribałtice" i Ukrainie ma nastąpic circa roku 2013, w tym to bowiem feralnym "2013" ma popłynąć Gazociągiem Południowym pierwsza dostawa rosyjskiego gazu do południowej Europy. I PO ptakach.
Co na to PO? A nic, tak jak przewidywaliśmy PO na boku kręci lody. To znaczy PO z Pawlakiem, a konkretniej prawnicy Donka Tuska:
"Z ustaleń „Rz” wynika, że Jacek Dubois, partner renomowanej warszawskiej kancelarii Pociej, Dubois i Wspólnicy, jest związany z założycielami J&S – Sławomirem Smołokowskim i Grzegorzem Jankilewiczem.""Związany z J&S Dubois cieszy się też zaufaniem PO. Jego kancelaria od ponad dwóch lat jest pełnomocnikiem prawnym partii Donalda Tuska. – Kancelaria ma renomę, dlatego została zatrudniona – mówi minister sportu Mirosław Drzewiecki (PO). Dubois i jego kolega z kancelarii mec. Aleksander Pociej reprezentowali m.in. byłą posłankę PO Beatę Sawicką oskarżoną o korupcję. Pociej wpłacił za nią nawet 300 tys. zł kaucji. „Rz” ujawniła, że ta kancelaria dostała zlecenie na obsługę państwowej spółki Narodowe Centrum Sportu. Roczny kontrakt opiewa na 600 tys. zł."
http://www.rp.pl/artykul/99829.html
Oczywiście polskojęzyczne media zakrzyczą ten nieważny szczególik, kogo to interesuje? Czy to ważne, że jakiś tam nieważny prawnik jest związany z założycielami J&S: Sławomirem Smołokowskim i Grzegorzem Jankilewiczem. Się czepiacie, jakby to powiedział Żakowski, a Wołek by to tylko potwierdził.
Reasumując: "A układu, ani śladu", jak to wypisują co "mądrzejsi" blogowicze i "ałtorytety medialne".
A co tam nowego w Warszawie? Dobrze jest, balują, lud się cieszy, nie ma Kaczyńskich, nie ma tarczy, nie ma Euro, jest „normalnie”. Tak przynajmiej twierdzą „dziennikarze”, więc ja im wierze. Przecież to ludzie godni zaufania.....
Tak na koniec.
Wielbiciele platformy, oglądajcie sobie ten tefałen, czytajcie gazetki, ekscytujcie się "zbrodniami kaczorów" na onecie. Czytajcie i wierzcie mediom, zwłaszcza tym tefałenowskim, tam wszystko jest jasne, proste i oczywiste. Tylko pewnego dnia, gdy się ockniecie, to nie miejcie pretensji do Pana Boga, że uwierzyliście szalbierzom. Nie miejcie do nikogo pretensji, gdy wasze dzieci i wnuki wypomną wam zaślepienie „cudami”, a "ruskie" na starość, pluną w twarz.