Słychać stukot ciężkiej konnicy Gazpromu. Dzisiaj padł Budapeszt, jutro przyjdzie czas na Warszawę. Nasi „bratankowie” oficjalnie zaaprobwali projekt Gazociągu Południowego biegnącego z Rosji do Włoch. Socjalistyczny premier Gyurcsany uzgodnił z Dmitrijem Miedwiediewem, szefem rady dyrektorów Gazpromu i przyszłym prezydentem imperialnej Rosji otwarcie bram Budapesztu.
W ten sposób ciężka jazda Gazpromu okrąża Polskę nie tylko ze strony północnej (pakt Putin-Schroeder), ale także ze strony południowej. Ale cóż na to nasz wiecznie uśmiechnięty i niezwykle skuteczny rząd Tuska? Uśmiecha się dalej, jak portalowa wieśc niesie, sprzedajemy więcej mięcha do Rosji. Jest sukces, jest dyplomacja.
Ciekawe za ile ton mięcha opchniemy ten przysłowiowy "Gdańsk"?
Iluzji co do zamiarów naszych wschodnich „sąsiadów” nie ma natomiast pan Piotr Woźniak, były minister gospodarki w rządzie Kaczyńskiego, który wypowiada się gorzko na temat „iluzji europejskiej”, którą raczą nas co jakiś czas media.
„Decyzja Budapesztu pokazuje, że energetyczna solidarność w Europie jest iluzją.... Polska musi teraz zadbać o nowych, alternatywnych dostawców. Inaczej nasza pozycja wobec Kremla znacznie osłabnie już za kilka lat”.
http://www.dziennik.pl/gospodarka/article131430/Wegrzy_wbili_nam_noz_w_plecy.htmlCiekawie
Ciekawie „politykę imperialnej Rosji” analizuje ekspert od energetyki w eurokołchozie Christian Koenig:
„Gazociągi Południowy i Północny utworzą kleszcze, które otoczą Europę Środkową. Pozbawią Polskę, Ukrainę i Białoruś prawa weta wobec Gazpromu i Kremla, który kontroluje monopolistę”.
Czyli Niemcy wiedzą co czynią, a Polska została skazana na pożarcie, razem z Ukrainą i krnąbrnymi Bałtami. Piknie.
A w Wwie bale, Donald Tusk zawiesił senat, po co to komu? Niech idą se na piwo. Sondaże wysokie, prawie jak za Sasów, ludziska się cieszą. Biznes się kręci. Weryfikację w służbach robią agenci GRU, na wolności w „teraz my” drwi arogancki Dochnal, a Jakubowska śmieje się do rozpuku. Jaka tam "Irlandia", to Rywinlandia. Tylko ten durny Ziobro ma kłopoty, ale dobrze mu tak, kretyn, co rozwalał młotkiem laptopy i walczył z mafią prokuratorsko-bandycką. Nowy minister da mu jeszcze POpalić.
Tymczasem, ze słodkiego snu, obudziła się nam zidiociała staruszka Bruksela, aby ustami Kathinka Barysha z Centrum Reform Europejskich w Londynie zakrzyknąć:
„Bez wspólnej unijnej polityki energetycznej rosyjski monopolista będzie dalej podbijał Europę, przekupując poszczególne rządy. Ponawiane apele o solidarność pozostają niestety bezskuteczne”.
"Bezskuteczne", podoba mi się to słowo, robi wrażenie.
Do rosyjskiego Gazpromu dołączyli ostatnio zdradzeni przez Hamerykę i UE Serbowie, a także mięccy jak wosk Bułgarzy. Zakręcenie kurka Polsce, "pribałtice" i Ukrainie ma nastąpic circa roku 2013, w tym to bowiem feralnym "2013" ma popłynąć Gazociągiem Południowym pierwsza dostawa rosyjskiego gazu do południowej Europy. I PO ptakach.
Co na to PO? A nic, tak jak przewidywaliśmy PO na boku kręci lody. To znaczy PO z Pawlakiem, a konkretniej prawnicy Donka Tuska:
"Z ustaleń „Rz” wynika, że Jacek Dubois, partner renomowanej warszawskiej kancelarii Pociej, Dubois i Wspólnicy, jest związany z założycielami J&S – Sławomirem Smołokowskim i Grzegorzem Jankilewiczem.""Związany z J&S Dubois cieszy się też zaufaniem PO. Jego kancelaria od ponad dwóch lat jest pełnomocnikiem prawnym partii Donalda Tuska. – Kancelaria ma renomę, dlatego została zatrudniona – mówi minister sportu Mirosław Drzewiecki (PO). Dubois i jego kolega z kancelarii mec. Aleksander Pociej reprezentowali m.in. byłą posłankę PO Beatę Sawicką oskarżoną o korupcję. Pociej wpłacił za nią nawet 300 tys. zł kaucji. „Rz” ujawniła, że ta kancelaria dostała zlecenie na obsługę państwowej spółki Narodowe Centrum Sportu. Roczny kontrakt opiewa na 600 tys. zł."
http://www.rp.pl/artykul/99829.html
Oczywiście polskojęzyczne media zakrzyczą ten nieważny szczególik, kogo to interesuje? Czy to ważne, że jakiś tam nieważny prawnik jest związany z założycielami J&S: Sławomirem Smołokowskim i Grzegorzem Jankilewiczem. Się czepiacie, jakby to powiedział Żakowski, a Wołek by to tylko potwierdził.
Reasumując: "A układu, ani śladu", jak to wypisują co "mądrzejsi" blogowicze i "ałtorytety medialne".
A co tam nowego w Warszawie? Dobrze jest, balują, lud się cieszy, nie ma Kaczyńskich, nie ma tarczy, nie ma Euro, jest „normalnie”. Tak przynajmiej twierdzą „dziennikarze”, więc ja im wierze. Przecież to ludzie godni zaufania.....
Tak na koniec.
Wielbiciele platformy, oglądajcie sobie ten tefałen, czytajcie gazetki, ekscytujcie się "zbrodniami kaczorów" na onecie. Czytajcie i wierzcie mediom, zwłaszcza tym tefałenowskim, tam wszystko jest jasne, proste i oczywiste. Tylko pewnego dnia, gdy się ockniecie, to nie miejcie pretensji do Pana Boga, że uwierzyliście szalbierzom. Nie miejcie do nikogo pretensji, gdy wasze dzieci i wnuki wypomną wam zaślepienie „cudami”, a "ruskie" na starość, pluną w twarz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz