wtorek, 21 lipca 2009

Socjalista Obama


Prezydent Obama postanowił przeforsować reformę “amerykańskiej służby zdrowia”, reformę, która będzie kosztowała ponad 1.5 triliona dolarów. Tych pieniędzy Amerykanie nie posiadają, więc według najnowszego planu demokratów będą zmuszeni pożyczyć brakujące fundusze od ciągle bogatych Chińczyków. Gorsza sprawa, że “reforma zdrowia” wypichcona w pośpiechu przez demokratów nie obniża kosztów funkcjonowania opieki zdrowotnej, ale wręcz te koszty podwyższa. Według najnowszych ocen ekspertów “reforma Obamy” jest najgorszym gniotem prawnym w historii Stanów Zjednoczonych. I jeszcze jedno, skoro 70% Amerykanów jest zadowolonych ze swoich ubezpieczeń zdrowotnych to jaki jest sens tej reformy? No właśnie jaki?


Naczelnym hasełkiem prezydentury Baracka Husseina Obamy jest zapewnienie powszechnej opieki zdrowotnej “dla wszystkich”. Nikt z demokratów nie przyzna jakim odbędzie się to kosztem i jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia “uniwersalnego ubezpieczenia”.
Wygląda na to, że Obama jest zmuszony do pośpiechu ze względu na lecące na pysk sondaże. Po okresie popularności, Obama z tygodnia na tydzień traci na popularności, więc jeśli nie uda mu się przeforsować tej “reformy” dzisiaj, to za miesiąc może być już za późno. Zwłaszcza, że coraz więcej Amerykanów zaczyna orientować się, że nie chodzi tu wcale o “służbę zdrowia”, tylko o kontrolę państwa. To państwo zacznie kontrolować obywateli poprzez kontrolę nad “uniwersalnym ubezpieczeniem”.
Tak panie i panowie, Amerykanie coraz uważniej patrzą na ręce “mesjaszowi lewicy”. Może nie “mesjaszowi” (przecież Obama jest nadzieją lewicy), tylko raczej supercarowi demokratów?

Rozkochany w bufonadzie i kiepskim stylu Barack Obama mianował nadętych urzędasów, których przekorni Amerykanie nazywają “carami. Wszystkich carów jest już 34-rech, ale każdy z nich posiada swoją prywatną armię doradców i przydupasów. Tak oto w białym domu czarny Obama dokonał afrykańskiego cudu, zamiast kongresu i senatu w najstarszej demokracji świata do głosu dochodzą afrykańsko-carskie koterie.
Oburzeni republikanie wskazują na duplikację stanowisk w senacie i w korpusie carskim Obamy, ale kto by się tym przejmował, przecież rządzi mesjasz Obama, a demokraci mają więszkość, w kongresie i w senacie. Obama po prostu wie lepiej.

Wydaje się, że Ameryka jest w stanie przepoczwarzania się. Jeszcze nie wiadomo co wylezie z kokonu Obamy, ale na pewno nie będzie to motyl. Obama jest ideologiem ukształtowanym poprzez lewicowe slogany, dlatego też jego poczynania mogą okazać się groźne dla USA. Największą nadzieją na przyszłość jest gwałtowne wybudzenie się Amerykanów z letargu. Najnowsze sondaże pokazują, że popularność Obamy i demokratów spada, a Amerykanie zaczynają się budzić ze snu o socjaliście Obamie.