poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Rosja wymiera.


Według raportu ONZ, liczba ludności Rosji może zmniejszyć się w ciągu następnych 50 lat prawie o jedną trzecią. Według ostatniego spisu ludności, Rosja obecnie (2006) liczy sobie około 142 mln. ludności. Tak więc jeśli prognozy te okażą się prawdziwe to w roku 2058 Rosjan będzie mniej niż 100 mln. Inne statystyki przewidują, że liczbę 100 mln Rosja "osiągnie" przed 2050, a sama populacja Rosjan nadal będzie znacząco spadać.
Statystyki te, nie biorą pod uwagę stosunku „rdzennych Rosjan” do narodów podbitych. Grupą o największej rozrodczości na obszarach Rosji pozostają tradycyjnie muzułmanie i to oni właśnie „odziedziczą” betonowe schrony i silosy z rakietami, gdyż „biała ludność” stanowić będzie mniejszość na dużych obszarach Rosji. Raport nie bierze pod uwagę stopniowego „zaludniania” Syberii przez emigrantów z Chin i długoterminowych skutków tych niekorzystnych trendów demograficznych.
„W latach 1992-2006 ubytek ludności sięgał w Rosji od 400 do 650 tys. rocznie - co przypisuje się demontażowi systemu opieki społecznej po rozpadzie ZSRR, alkoholizmowi i złym nawykom żywieniowym.”http://www.rp.pl/artykul/127245.html
Od roku 2006 nie nastąpiły znaczące zmiany jeśli chodzi o służbę zdrowia, opiekę społeczną czy stopień alkoholizmu. Nadal najpopularniejszą formą antykoncepcji w Rosji jest aborcja. Przeciętna Rosjanka poddaje się 7 aborcjom w ciągu cycklu rozrodczego (niejedna europejska feministka westchnie z uznaniem, gdy porówna liczbę aborcji w eurokołchozie i porówna te żenująco małe liczby do „rosyjskich standartów”).
Statystycznie, na jedną Rosjankę przypada jedno dziecko, które to także statystyczna Rosjanka samotnie wychowuje (liczba rozwodów to już ponad 55%). Według innych statystyk 80% Rosjan (mężczyzn) nie trzeźwieje, a ci którzy trzeźwieją zazwyczaj popełniają samobójstwo.
Jeśli trendy populacyjne w Rosji nie ulegną odwróceniu, to za 100 lat Rosjanami będziemy straszyć nasze prawnuki. Na dzień dzisiejszy, Rosjanie piją sobie wódkę, szpiegują i straszą świat swoim przerdzewiałym arsenałem nuklearnym. Racja, pijani Rosjanie eksportują ropę i gaz, jest to "mocarstwo" jednym słowem.


Są jaskółki nadziei, według oficjalnej putinowskiej propagandy w Rosji jest coraz lepiej, a rosyjski rząd „zwiększy populację Rosjan” do poziomu 145 mln. i to już w roku 2025. (klonowanie?) Naród rośnie w siłę i „ludziom żyje się coraz lepiej”.
- Czyni się wysiłki na rzecz zwiększenia wskaźnika urodzeń i zmniejszenia wskaźnika zgonów i w obu przypadkach widać pewne dobre wyniki, ale wciąż można zrobić więcej – zaznaczył Karl Kulessa, szef placówki Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA).
Miszka zdycha, może więc w ciągu następnych 50 lat doczekamy konwulsji wyleniałego niedźwiedzia. Trupem niedźwiedzia nażre się niestety chiński smok, co też za dobrze nie wróży naszym dzieciom i wnukom.


piątek, 25 kwietnia 2008

Same "dobre" wiadomości...


Jest dobra wiadomośc dla lemingów, ich kochany minister „sprawiedliwości”, planuje wykreślić z „irlandzkiego” kodeksu karnego przepis, który nakazuje orzekanie najwyższego wymiaru kary wobec morderstw poczynionych ze „szczególnym okrucieństwem.”
I to jest to, głupkowate lemingi, będą mordowane przez bezwzględnych przestępców, a z ich rozchylonych pyszczków będą padac takie oto „słodkie słowa miłości”:
Platformo całuj, POcałunkiem śmierci, wierzymy i kochamy bo prowadzisz nas do euroooo...
To się dopiero nazywa ślepa miłośc, a może PO prostu miłość „leminga”?
Według cynicznego ministra Ćwiąkalskiego z kodeksu karnego należy usunąc fragment art. 148 ustawy dotyczącej zabójstw. Z ministrem nie zgadza się nieuświadomiony Damian Raczkowski, poseł „uśmiechniętej” PO z komisji sprawiedliwości:
"Potencjalny przestępca powinien mieć sygnał, że nie ma szans na uniknięcie wysokiego wymiaru kary".
Według obecnego prawa karnego, zabójca podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat. Jeśli morderstwo zostanie uznane przez sędziego za „mord dokonany ze szczególnym okrucieństwem”. to sąd ma do wyboru dwie opcje: karę do 25 lat więzienia lub karę dożywocia. To jednak zostanie wkrótce zmienione, bo przestępców nie wolno społeczeństwu karać, ani tym bardziej ich straszyc, bo mordercy to osoby bardzo wrażliwe na stres i co by sobie o nas unia pomyślała. Należy natomiast karać kaczystów-faszystów, różne Koteckie i Ziobrę z laptopem. Bo takie są te „szemrane” reguły „Irlandii”, przekonał się o tym już niejeden Olewnik i Kluska, a i gruby Rycho też o tym dobrze wie.
Dzięki naszym „uśmiechniętym władcom miłości”, pospolici zwyrodnialcy nie będą mieli już żadnych zahamowań gdy będą dokonywac przestępstw. Co za „europejski postęp”. Dobry „adwokat pomoże, a gruby Rycho wyciszy sprawę, „i będzie normalnie, czyli będzie Irlandia”.
Śmiejcie się lemingi, to wy jesteście temu wszystkiemu winni, to dzięki waszej lemingowatej miłości zginą niewinni ludzie. To wy, macie krew niewinnych ludzi na rękach, to wasza obojętnośc i „ślepa miłośc” doprowadzi do kolejnej ludzkiej tragedii. Bo w kraju bezprawia, jakim jest ta przysłowiowa „Irlandia”, takie nowe przepisy, to zaproszenie morderców i zwyrodnialców do bestialskiej zbrodnii.


To są właśnie te wasze rządy „miłości”, to jest ta „normalnośc”, którą tak wychwala pan Misztal, Dochnal i Kulczyk. Oglądajcie sobie ten tefałen i wierzcie, że jesteście w łapach dobrych „europejczyków”, którzy chcą wam „euro-nieba" uchylić.


czwartek, 24 kwietnia 2008

W krainie agresywnych latarnii.

W krainie agresywnych latarnii. Kraina agresywnych latarnii to nie jakaś bajkowa kraina, to realne miejsce zwane „Irlandią”. Jeden z naszych bohaterów medialnych, znany mecenas Piotrowski, został niedawno „zaatakowany” przez agresywną latarnię uliczną. Bohaterski mecenas bronił się dzielnie, mimo, że z trudem utrzymywał równowagę na chodniku. Po krótkotrwałej potyczce latarnia została zneutralizowana, czyli innymi słowy dała sobie spokój, w ten oto sposób nasz bohaterski mecenas, mógł z podniesioną głową opuścić miejsce zdarzenia.
Nie koniec to opowieści o dzielnym panie Leszku. Pan Leszek chce do komisji śledczej, chce zaistnieć w mediach i tefałenie. Lechu napisał już list do posłów sejmowej komisji śledczej, w liście tym pan Piotrowski stwierdza, że nie interesuje go tylko bierne przyglądanie się komisji. Bohaterski bojownik o wolność chodników i pogromca "trzeźwych latarnii" chce aktywnie uczestniczyć w parlamentarnym śledztwie, ba... chce zadawać pytania świadkom.
Na taką propozycję odpowiedział pozytywnie nasz Rysio Kalisz, szef komisji:
"Zleciłem w tej sprawie ekspertyzy. Zobaczymy, co z nich wyniknie".
Istnieje również opcja zatrudnienia pana mecenasa jako eksperta komisji, jak przekonuje Danuta Pietraszewska z PO.
"Jego wiedza byłaby nieoceniona".
Pan mecenas jest człowiekiem opanowanym i umiarkowanym w poglądach, profesjonalistą w swoim zawodzie. Czego dowodem niech będą te oto zdania:
“Gdy wiem, że mam rację, zawsze krzyczę”. “Tak, wiem, że w tej sprawie ponoszą mnie emocje”.
Nie wspomnę już o zarzutach pana mecenasa wobec podłych kaczystów: Zbyszka Ziobro i Bogdana Święczkowskiego, których pan Piotrowski w tefałenowski sposób oskarżył o kierowanie "zorganizowaną grupą przestępczą".
A może by tak w sposób stalinowski aresztować Ziobrę, Kaczyńskiego i całą resztę tej „grupy przestępczej” i rozstrzelać? PO co tracić czas na ten durny proces, przecież werdykt już z góry znamy.

Nawet Kafka z Orwellem nie stworzyliby bardziej „irlandzkiego” świata, który ociera się zarówno o groteskę i koszmar.

Przyszłość PiS-u.

„Jest takie powiedzenie, że do trzech razy sztuka, ale obawiam się, że dwie porażki to już będzie ilość wystarczająca. Jeżeli w 2011 roku wyborów nie wygramy, to ja pozostawię miejsce innym” Zapowiedział prezes PiS-u, Jarek Kaczyński, podczas swego spotkania ze studentami i naukowcami na KUL-u.Po wykładzie Jarek odpowiadał na pytania uczestników spotkania. Jedno z pytań dotyczyło wyborów w roku 2011 (mogą być wcześniejsze), a konkretniej co zrobi Jarek jeśli Pis przegra następne wybory. No i Jarek obiecał, że po ewentualnej porażce wycofa się z polityki. Wniosek jest jeden, Jarek wierzy, że wygra następne wybory, skoro tak łatwo się skreśla z polityki. Problemem PiS-u na dzień dzisiejszy jest to, że Jarek nie wyhodował następcy na swoje miejsce. Wydaje się, że Ziobro nie jest akceptowany przez wszystkie środowiska wewnątrz PiS-u. Może więc wyrośnie ktoś, kto będzie w stanie unieść przywódctwo, ktoś kogo zakceptują i młodzi i starzy? To jeszcze kwestia czasu, ale pewnych wyborów trzeba dokonać już dzisiaj. I takich decyzji należy oczekiwać od prezesa PIS-u, wybrania dwóch, trzech kandydatów, którzy przedstawią alternatywne wizje dla PiS-u, a także rozwoju Polski. Polityków, którzy potrafią przekonać do siebie innych, polityków medialnych, ale i skutecznych.
Czy jest na to gotowy Jarek, a także środowisko byłego PC? Lepiej dla PiS-u, żeby byli gotowi na takie decyzje już dzisiaj. Bo przyszłość tworzy się dzisiaj, a jutro nie stworzy się z pustki.
Chciałbym też wiedzieć jaką wizję państwa i gospodarki mają działacze PiS-u w roku 2008? Czego nauczyli się w ciągu tych 6 miesięcy gdy są w opozycji?
Chciałbym dowiedzieć się co było złego, jakie błędy popełnili, a co zmieniliby w ministerstwach, którymi rządzili w latach 2005-07? Co mają do zaproponowania Polakom, jaką wizję na przyszłość?

Wobec zbliżającego się fiaska PO, mamy prawo wiedzieć, czego możemy oczekiwać od PiS-u po ewentualnych zwycięskich wyborach w roku 2011. Wobec napastliwości mediów, które w tendencyjny sposób tropią „zbrodnie kaczystów”, których tak na prawdę nie ma, normalna dyskusja, czy samokrytyka nie wydaje się być możliwa.
Nie oznacza to, że nie należy rozmawiać z Polakami. Bo w ostatecznym rozrachunku to Polacy głosują i wybierają, a nie dziennikarze i medialni oligarchowie.
Już przecież bywało tak, że "polski naród nie dorastał do demokracji", jest taka szansa, że znowu "nie dorośnie".

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Źle się dzieje w "Irlandii".


Coś źle się dzieje w rządzie leniwego Donka Tuska. Wyśniona nowa „Irlandia” zmierza prosciutką drogą w kierunku poważnego kryzysu (tak jak i cała gospodarka światowa). Z tym, że „Irlandia” dużo szybciej, dodatkowo nie tylko kryzysu gospodarczego, ale i społecznego.
Mam nieodparte wrażenie, że ci wszyscy „eksperci z łapanki” z tymi mitycznymi szufladami pełnymi „ustaw”, to postacie wzięte żywcem z filmu „kariera Nikodema Dyzmy”. Przy czym zamiast jednego hosztaplera Dyzmy, w rządzie Donalda roi się od Dyzmów.


Odejście profesora Gomułki to temat ostatniego tygodnia. W tym tygodniu mówi się już o 3, a nawet 5-ciu dymisjach w rządzie Donka. Biorąc pod uwagę nieporadność i nieudolność tej ekipy, tylko „reżymowym” mediom zawdzięczamy wysokie poparcie wyborców. Ale i to, kiedyś się przecież skończy. Co więc planuje Tusk wraz z wiernym Grześkiem? Zmiany, będą zmiany w rządzie, cieszcie się wyborcy PO.


"W piłce nożnej w czasie meczu wymienia się maksymalnie trzech zawodników; decyzję w tej sprawie podejmie kapitan drużyny, czyli premier", jak to zręcznie wyznał „der dziennikowi” (copyright GW-cza) Grzesiek Schetyna.

Tu opinie sa podzielone. I tak na przykład, vice-premier Pawlak uważa, że to on jako vice też „powinien” mieć wpływ na decyzję w sprawie odwołań ministrów.
"Na ten temat (zmian w rządzie), jak sądzę, będziemy z panem premierem rozmawiali, jeżeli chodzi o funkcjonowanie rządu i ocenę ministrów".




W sumie to fajnie, nareszcie coś się ruszy, gdzieś w sierpniu.


Kolejny sukces ekipy Donalda Tuska.


Odejście pana Gomułki „przypadkowo” zbiegło się z bardzo niepokojącymi informacjami opublikowanymi przez GUS-u dla caluśkiej „Irlandii”. Nie zauważyłem jednak poważniejszej reakcji ze strony „rządowych ekonomistów” i „speców”. Czy premier Donald ma powody do niepokoju? Czy zagubiony Donald ma czas na coś innego nż nieustanne pijarowanie i przeglądanie się w sondażach populizmu? Czy ma czas na wysłuchanie kogolwiek? Czy wie jakie są ceny jabłek?
Rezygnacja profesora Gomułki, jedynej z niewielu osób w gabinecie Donka Tuska, która nie zajmowała się „pijarem” i symulowaniem pracy, oznacza jedno: mizerna szansa na jakiekolwiek reformy państwa spadła praktycznie do zera.
Platformie pozostanie więc pajac z plastikowymi „chujami”, chwalący się przed kretynkami-dziennikarkami ile to „dobrego” zrobiono dla „gospodarki” tego „zabałaganionego” kraju. Kolejno od Donka odwracają się kolejne osoby, oczywiście nie dziennikarze, czy „autorytety”, ale ludzie którzy się szanują.


Pan Gomułka uwierzył Tuskowi, że jego funkcja w rządzie w swym założniu miała konkretne cele. To wszystko okazało się blagą. Ten rząd nie miał i nie ma zamiaru czegokolwiek reformować, a celów czy idei starczyło tylko na „expo-se” premiera. Tytuł profesorski Gomułki i pozytywne opinie ekspertów europejskich miały służyć leniwej ekipie Tuskowi za parawan, ukrywający nieudolność i lenistwo koalicji PO-PSL. Można powiedzieć, że po raz kolejny działalnośc premiera ograniczała się do politycznego marketingu. Nic dziwnego, że profesor Gomułka zmêczył się tym kiepskim teatrem i złożył dymisję. Co też zrobiłby każdy uczciwy człowiek, widząc populistyczne gierki hosztaplerów i nieudaczników.
Można przewidzieć, że gdzieś za półtora roku Donkowi nie zostanie w ręku przysłowiowy sznur, ale plastikowy .... Palikota.


wtorek, 15 kwietnia 2008

Może oni się tam zaplątali?




Fajna jest ta "Irlandia", fajny PSL, no i fajny ten nasz minister gospodarki Waldek P. "Puls Biznesu" ujawnił niedawno, że PSL-owska Fundacja Rozwoju, która już od sześciu lat działa jak spółka prawa handlowego, w tym samym czasie korzystała z ulg podatkowych, okradając budżet państwa na „grubą kasę”.
Przypomnijmy, że niedawno Waldemar Pawlak zapewniał wścibskich dziennikarzy, że Fundacja Rozwoju działa jak najbardziej zgodnie z prawem. Tę „prawdę” w ustach naszego ministra od gospodarki nie potwierdza jego własny resort, a szkoda, co to za wstyd.
I tak, według ministerstwa rolnictwa, czyli resortu kierowanego przez pana Waldka od „umorzeń”, fundacja okrada państwo polskie korzystając z ulg podatkowych od co najmniej 5 lat. Ciekawe, czy tego typu news uda się po raz kolejny zamieść pod dywan, czy też nie.
W sumie wiadomo już od dawna, że media nie interesują się takimi błahostkami jak przekręty w rządowych fundacjach, no gdyby PSL był w koalicji z PiS-em, wtedy taka sprawa zostałaby odPOwiednio powiększona. Na razie jest medialna „cisza” zaporowa. Zgodnie z dotychczasowym pijarem platwormy, będzie to kolejna błyskotka dla durnego ludu. Julka Pitera narobi szumu, zwoła pismaków od pijaru, podpiecze Waldka na grillu (żeby za dużo nie wierzgał w koalicji), a potem sprawa sama przyschnie.
Tak jak to zwykle bywało.Julka już teraz robi furtkę Waldkowi:
"nieszczęście polega na tym, że ustawa o fundacjach jest bardzo zła". I za każdego rządu była jakaś wpadka z jakąś fundacją", jak powiedziała nasza dzielna Julka od spalonego Forda.
W sumie cokolwiek działacze PO wymyślą, to i tak te nasze „dziennikarze” (to tak z tyćka po nimiecku) i lemingi (to takie pieszczotliwe nazewnictwo wobec wyborców PO) przyjmą to z rozdziawionymi japkami. Lemingi kochają „normalność”, lubią być co rusz okłamywane.
Wierzą ślepą wiarą, że PO, ta partia „europejska”, coś tam robi, że ma jakieś tam plany, że rozwiązuje problemy.
Taka powtórka wczesnego Gierka w pigułce. A PO, jako partia bezideowo-pijarowa, robi dobrze lemingom i wszyscy mają wielką uciechę, taki jeden wielki czas „miłości”. Cuś jak szampańska noc PO pijaku, z której lepiej się nie budzić, bo można się obudzić w burdelu. Lemingi to wiedzą i PO też to znajet. Na razie więc się wzajemnie pieszczą.


W ten powszechny „czas miłości” oprócz Krauzego, Kulczyka, Dochnala i Jakubowskiej, to tak z tych grubszych „rybek”, acha zapomniałem pruszkowskiej mafii, itd., wpisuje się miłośnie były poseł Samoobrony pan Misztal.




Biedaczysko z tego Misztala, zaledwie kilka dni temu poszukiwano go międzynarodowym listem gończym za wyłudzenia, a tu raptem dostał list żelazny. Pomyślicie sobie, jak to można dostać taki „list żelazny”. Otóż nie jest to wcale taka skomplikowana sprawa. Wystarczy tylko, żeby wasi dobrzy „koledzy” przelali na konto Sądu Okręgowego w Krakowie równo milion złotych poręczenia za list i sprawa jest od ręki załatwiona. Każdy z nas ma co najmniej parunastu dobrych kumpli, dla których te 300-500 tysięcy to takie drobne pieniążki. (ponoć zrzutkę zrobiły 3 osoby, więc na łepka przypada te 300 baniek).
Ja sobie nawet wymyśliłem taką rozmowę z Piotrkiem z Arizony, wyglądałaby mniej więcej w ten deseń:

-Masz dziewczyno te pół miliona, kup sobie nową kieckę, a czekaj, czekaj telefon, to Piotrek dzwoni....
-Piter, no co tam? Że co, masz kłopoty, no tak, wiem... wiem... Pamiętam, pamiętam, dobra jutro wysyłam.
- A ile to? Aaaa.... równy milion, eee.... pogadam z siwym we trzech zbierzemy kasę, nie dygaj.
-No nie, nie damy się, jeszcze to razem opijemy... Teraz znowu „normalne” czasy nastały. Dobra trzym się.

I sprawa załatwiona.
I to jest właśnie ta „Irlandia”, o której tak marzył lemingowy lud.
Wszystko i tak zręcznie wytłumaczą działacze platwormy, działacze kradziejskiego PSL-u, oraz działacze mediów. Nie wierzycie? To uwierzcie, najlepszym przykładem zgrabnego tłumaczenia jest Iwonka z PO.

- "Może oni się tam tylko zaplątali", jak to powiedziała o działaczach partii Leppera, którzy przeszli do PO Iwona Śledzińska - Katarasińska.

I jak się tu nie uśmiechnąć, szeroko.




sobota, 12 kwietnia 2008

Uwaga manipulacja.


Dlaczego "apel blogerów" jest ważny dla dyskusji? Z tego prostego powodu, że pozwala (nam) blogerom na pewnego rodzaju sprzeciw.
Na to, aby nie godzić się na codzienną porcję karmy, w kubełkach z napisami „tefałen”, „GW-cza”, „dziennik”. Na indywidualną deklarację, że nie zgadzamy się ze złem, bo kłamstwo i manipulacja to zło. Takie prawdziwe, a nie wydumane.

Media, które w stronniczy sposób opisują rzeczywistość, przemilczając tematy niewygodne dla swoich wasali, a rozdmuchując rzeczywiste, czy też wydumane „skandale” zwalczanych kaczystów, są bezkarne w tej polskiej mediokracji. Bezkarne i bezczelne. Sytuacja ta, niestety nie budzi zaniepokojenia wśród polskich elyt, które wręcz tęsknią za „normalnością”, po 2 latach traumatycznego sprawowania władzy przez PiS-owskie „bydło” (cytując Bartoszewskiego).
„Normalnością”, w której zdetronizowanego filipińczyka, zastąpi nam uśmiechnięty Donald Tusk.

Czy można pozostać obojętnym wobec faktu, że premier Tusk, robi to, czego oczekują od niego uważni sPOnsorzy i Dukaczewscy. Polityk ten stara się wręcz odgadnąć intencję sPOnsorów i sondażowe trendy. I tak, zamiast niechcianego już przez POekratów Euro 012 (no i PO co nam to euro, przecież PO ma już i tak wysokie sondaże), autostrad, służby zdrowia, czy innych tam bzdet, rząd Donalda Tuska zajął się najbardziej priorytetową reformą w „Irlandii”.

Najbardziej priorytetową reformą polskiej rzeczywistości okazało się: przyspieszone zlikwidowanie TVP. Tak, aby cały ten tort reklamowy, a zwłaszcza miliardy euro trafiły w ręce wiadomych sponsorów. W obecnym matrixie medialnym, to właśnie TVP jest jedyną siłą mogącą się przeciwstawić monopolowi TVN. I dlatego musi ulec planowej zagładzie, tak aby złe kaczory były „odpowiednio” przedstawiane w mówiących „jednym głosem mediach”.
Temu właśnie chcemy się przeciwstawić, tej „normalności”, która z upiornym uśmiechem wkracza w codzienny opis tej przysłowiowej „Irlandii”. Orwellowskiej „Irlandii” serwowanej lemingom przez funkcjonariuszy tefałenu.


"Trzeba położyć kres temu skandalowi!", aby zacytować moją ulubioną posłankę Iwonę Śledzińską-Katarasińską. Ulubienicę dziennikarzy GW-czej, ze względu na jej chlubną przeszłość. Trzeba położyć kres temu skandalowi, póki nie jest jeszcze za późno.



Apel


poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Autorytety o lustracji.


„Lustracja w Polsce przyniosła więcej szkód niż dobrodziejstw. Okazało się, że w imię prawdy można stworzyć mnóstwo fałszerstw i dwuznaczności”.
„Na szczęście rząd się zmienił, a ten nowy pozostawił, ja przynajmniej mam na to nadzieję, tę kwestię zawodowym historykom, nie zaś samoukom poszukującym sensacyjnych rewelacji.”





Tak oto widzi „lustrację w Polsce”, nasza noblistka, Wisława Szymborska, która udzieliła wywiadu dla włoskiej „La Repubbliki”. Wywiad koncentrował się wokół roli prawdy w życiu społeczeństwa.
Wygląda na to, że instytut IPN-u to banda samouków, grzebiących się w życiorysach kryształowych postaci, tylko po to, aby ujawnić sensacyjki dla prasy. W tej chwili samouki z IPN-u badają takie „sensacyjki” (cytując noblistkę), jak na przykład zgodność oświadczeń lustracyjnych osób publicznych.
W mrocznych czasach „reżymu kaczystów”, instytut samouków (IPN) ujawniał dane odnoszące się do posłów i senatorów zasiadających w reżymowym sejmie. Niestety, niecne te praktyki nadal są kontynuowane w obecnym sejmie, sejmie „uśmiechu i miłości”.


Według dokumentów opublikowanych przez „samouczków-harcerzyków” z wrażego IPN-u (gdzie im tam do „prawdziwych” historyków rodem z PRL-u), 10-ciu posłów i trzech senatorów znalazło się na tak zwanych listach „współpracowników” bezpieki.


„Wśród wymienionych znalazło się:
4 parlamentarzystów PO: posłowie Jan Kuriata i Tomasz Nowak oraz senatorowie Marek Konopka i Zbigniew Pawłowicz;
3 - PSL: posłowie Eugeniusz Kłopotek, Mirosław Pawlak i Edward Wojtas;
3 - LiD: posłowie Eugeniusz Czykwin, Wacław Martyniuk i Wiesław Szczepański,
2 - PiS: poseł Bogusław Kowalski i była już posłanka Zyta Gilowska


i niezrzeszony senator Włodzimierz Cimoszewicz (w 2001 r. Sąd Lustracyjny uznał za prawdziwe jego oświadczenie zaprzeczające współpracy). „


Prokuratorzy zbrodniczego instytutu wystąpią do odpowiedniego sądu o zbadanie oświadczenia w wypadku wątpliwości. Prześladowania trwają więc nadal. Czy w tym kraju może być wreszcie normalnie? Czy PO 18 latach, od grubej kreski, „oszołomy i wariaci” mogą nadal bezprawnie tropić sensacyjki w instytucie o wątpliwej reputacji? Instytucie, którego brudne papierzyska powinny być dawno spalone, tak aby oryginały były dostępne tylko agentom GRU. Szambo powinno być zalane betonem, aby więcej nie śmierdziało (GW-cza lata 1990-2006).


Pamiętajmy, że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że cała ta „lustracja” jest niezgodna z konstytucją. Nie możemy więc dopuścić do tego, aby uznane „autorytety” i agenci, byli poddani okrutnej karze, czyli pozbawieni prawa do pełnienia funkcji publicznych nawet do lat dziesięciu.
Czy Polska jest już w „traktatowej europie”, czy nadal w jakimś ciemnym kaczystanie? Dosyć grzebania się w przeszłości, „Irlandczycy” w roku 2007 wybrali przyszłość i tylko przyszłość.


Miejmy nadzieję, że politycy PO wezmą pod uwagę ważki głos takiego autorytetu, jak nasza noblistka i coś wreszcie zrobią z tym IPN-em!


piątek, 4 kwietnia 2008

Nadchodzi światowy kryzys. (?)


Kryzys finansowy, który wybuchł na dużą skalę w USA, wkrótce przeniesie się na inne kraje, w tym na gospodarki europejskie.


W ciągu ostatnich miesięcy, macherzy od finansów spierali się, czy USA zmierzają w kierunku recesji, czy też jest to tylko takie chwilowe obniżenie wzrostu. Wraz z początkiem marca, wszystko stało się już jasne.
Bezrobocie w USA wzrosło do najwyższego od ponad trzech lat poziomu. Dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy, potwierdzają kasandryczne przpowiednie specjalistów: amerykańska gospodarka weszła w strefę cienia, w strefę recesji.
Ponieważ USA stanowią około 25% globalnej ekonomii, istnieją poważne obawy, że recesja w stanach może stać się początkiem światowej recesji. Jaki byłby mechanizm tego procesu?


Po pierwsze, recesja w USA, to spadek wzrostu w takich krajach jak Chiny, Kanada, Meksyk, Japonia, czy krajów azjatyckich, które są bezpośrednio uzależnione od eksportu do USA.


Po drugie, słaby dolar spowoduje zwolnienie wzrostu w strefie euro. Mocne euro spowoduje spadek popytu na towary wyprodukowane w takich krajach jak Niemcy, Francja, czy Włochy. Pośrednio dotknie to Polskę, która jest uzależniona od kondyncji gospodarki niemieckiej.


Po trzecie, spowolnienie gospodarki amerykańskiej, spowoduje gwałtowne załamanie się chińskiego eksportu do USA. Skutkiem tego będą zawirowania na rynkach materiałowych i surowcowych. Przypuszczalny spadek cen surowców, spowoduje załamanie się eksportu krajów, które „żyją” z „surowców” (kraje afrykańskie i południowo-amerykańskie). Bezpośrednim skutkiem tego będą niepokoje polityczne w tych krajach, a także dalsze zawirowania na rynkach surowcowych.
Po czwarte, zadłużenie pożyczek hipotecznych przeniesie się na inne kraje. Spójrzmy, jak wygląda tak na dzisiaj, ta kryzysowa sytuacja „pożyczek hipotetycznych” w stanach?


Nie spłacone zadłużenia pożyczek hipotecznych powodują efekt domina, który pogłębia dramatyczną sytuację przeciętnej amerykańskiej rodziny, która dokonała zakupu domu na niekorzystnych warunkach w ciągu ostatnich paru lat. Dalsze przejęcia nieruchomości przez banki przygniotą rynek nieruchomości i spowodują, że ceny nieruchomości spadną jeszcze bardziej. Spadek cen nieruchomości będzie trwał praktycznie bez końca, co spowoduje dalsze zachwianie się gospodarki USA. Ekonomiści ostrzegają, że podobna sytuacja może powtórzyć się w wielu krajach europejskich, w tym także i w Polsce.


Jeśli złożymy te wszystkie puzzle w jedną całość, to obraz który wyłoni się, gdy cofniemy się o tę parę przysłowiowych kroków, jest fatalny.


A oto puenta, wzięta z onetu:

http://gielda.onet.pl/0,1723451,wiadomosci.html

„Do grona wieszczących o nadchodzących jeszcze gorszych czasach dołączył Frederic Mishkin z Fed, mówiąc, że to, co obecnie dzieje się w gospodarce USA, zaliczyć można do największych finansowych destrukcji od czasów Wielkiego Kryzysu.


"Zostaliśmy uderzeni przez absolutną burzę poważnych wstrząsów" - powiedział Mishkin."Można to uznać za jedną z najgorszych finansowych destrukcji, z jakimi mieliśmy do czynienia od czasów Wielkiego Kryzysu" - dodał.”

A może puentą powinno być takie zdanie:
PO piąte, w Polsce, to jest "Irlandii", mamy świetny rząd, który jest świetnie przygotowany do nadchodzącego kryzysu. Tak przynajmniej twierdzą publicyści.
Miłego dnia.

Bezideowa magma.


W polskiej prasie brak niestety ciekawych analiz, często są to „przepisywanki” innych dziennikarzy, ewentualnie wymęczone analizy, które można scharakteryzować jendym zdaniem „dlaczego PiS był zły i jest zły”, a PO była i jest dobra".


Tym bardziej zaciekawił mnie artykuł Piotra Gocieka w internetowej Rzepie. Powiem szczerze, pan Gociek wyartykował wiele obserwacji, które gdzieś podświadomie kiełkowały mi w głowie, od pamiętnych wyborów 21 X, 2007. Diagnozy pana Piotra Gocieka uznaję za bardzo trafne i logiczne, zwłaszcza te dotyczące bezideowości platformy.
Autor „Platformy na wiele lat”, obala antyplatformeskie mity, udowadnia, że rządy PO mogą trwać nawet dwie kadencje (zainteresowanych „mitami” i "antymitami" odsyłam do artykułu).

http://www.rp.pl/artykul/115872.html

Ważniejsze dla mnie, okazało się samo podsumowanie tej analizy, której dokonał publicysta. Otóż PiS (a także tak zwana „lewica”) nie ma w tej chwili sposobu na pokonanie platformy. Dlaczego? Dlatego, że PO to taka polityczna magma, skupisko ludzi, którzy rządzą „żeby rządzić” i to im wystarcza. Politycy ci, nie mają i nie potrzebują przekonań, idei, wizji, mają za to sondaże.
Kumplom arlekina wystarczy przejrzeć się w lustrze sondaży i już wiedzą co mają czynić. Można by zaryzykować taką tezę, że gdyby większość „ankietowanych” wyborców deklarowała skłonności „kanibalistyczne”, to Donald nieśmiało wspomniałby, że zawsze marzył o ludzkim mięsku, a potwierdziłaby to jego córcia w wywiadzie dla „kolorowego tabloida”.
Polityk magmowatej PO, to taki, który w żadnym wypadku nie powinien mieć swojej opinii, bo w ten sposób mógłby zrazić do siebie potencjalnego wyborcę o przeciwnym zdaniu. Jedynym dogmatem, czyli świętym ogniem, którego pilnują (żeby czasem nie zagasł) kapłani z tefałenu i GW-czej, jest walka z kaczyzmem. PiS jest niezbędny Tuskowi jako „alibi” do dalszego zarządzania państwem (nie mylić z rządzeniem, bo PO nie jest od tego), to dzięki temu wydumanemu „zagrożeniu” przez PiS, nikt nie pyta politykierów z PO, co przez te ostatnie 5 miesięcy zmieniło się tak naprawdę w Polsce. Ale tego nie uczynią medialni klakierzy, którzy poza cenzurą stosują autocenzurę. Przypomnijmy, że PO wygrała wybory na fali walki z kaczyzmem, przy pomocy mediów i dziennikarzy. Tych samych dziennikarzy, którzy codziennie zasypują przyspałe lemingi karmą „niedobrego PiS-u”.


Co się stanie z biednymi lemignami, gdy te odkryją, że ten krwawy kaczyzm był tylko histeryczno-medialną kreacją? Doprawdy nie wiem. Jestem jednak przekonany, że nie nastąpi to prędko. Nie dopuszczą do tego dziennikarze i autorytety, a i sami Polacy chcą tej „europejskiej platformy”. Formacji, która mimo, że „zawłaszcza państwo” bardziej niż rządzące w przeszłości PO i SLD, ale ładnie to nazywa, „odpolitycznieniem”, i to właśnie, te piękne słówka budzą uznanie lemingów.
Samo PiS, jako partia opozycyjne, nie ma pomysłu jak walczyć z rządzącą PO, czego dowodzą ostatnie miesiące po przegranych wyborach. A sytuacja może stać się dużo gorsza, na dzień po „odpolitycznieniu” TVP przez polityków PO.
Co robi najbardziej wyrazisty polityk opozycji, Jarosław Kaczyński? Kaczyński zamiast posłuchać „think-tanków”, ba zwykłych życzliwych PiS-owi dziennikarzy, woli wygłaszać przemówienia i wywiady, z których potem cieszą się Kolendy-Żakowscy, wybierając co ciekawsze zdania.
Mam niejasne wrażenie, że Jarek obraził się na tą całą polską rzeczywistość, bo nie jest już taka, jak sobie kiedyś wykalkulował


Kapitalnie pokazał to Piotr Gociek w swojej analizie, a oto cytat:
"Równie trudna jest sytuacja PiS. Spróbuje coś pisnąć o wartościach? Dowie się, że nie ma prawa o nich mówić, bo sam haniebną koalicją z LPR i Samoobroną je splugawił. O tradycji i Kościele? Dostanie w łeb argumentem „rydzykowcy, rydzykowcy!”. O społecznej solidarności? Usłyszy, że jest bandą socjalistów, którzy przeszkadzają Polakom się bogacić. O zbyt ugodowej polityce zagranicznej? To się znów uruchomi profesora Bartoszewskiego, żeby PiS-owców wyzywał od dyplomatołków."
I tak właśnie się dzieje, codziennie to samo, bez końca, ta sama karma dla lemingów: onet, tefałen i wyborcza, onet, tefałen i wybiórcza, onet...


środa, 2 kwietnia 2008

Obama i aborcja.


„Mam dwie córki, dziewięcio- i sześcioletnią. Zamierzam wpoić im wartości i zasady moralne. Ale jeśli popełnią błąd, nie chciałbym, by zostały ukarane dzieckiem”.

senator Obama (Illinois) podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii.


Wygląda na to, że Barack Obama ma kolejny problem. Tym razem sprawa dotyczy jego oświadczenia w Pensylwanii, w którym, stwierdził , że ciąża byłaby dla jego córek „karą”.
Takie postawienie sprawy, wywołało oburzenie wśród republikanów, a także dało kolejny powód, do przypomnienia „liberalnych” wypowiedzi Obamy na temat aborcji.
Przypomnijmy, że senator Obama został uznany, za najbardziej liberalnego polityka w senacie w roku 2007. Obama stał się w czasie prawyborów „fetyszem” amerykańskiego liberalizmu i nadzieją sił liberalnych na zmiany ustawodawcze, jak to komentują niechętni mu publicyści z takich gazet jak Washington Post. Obawy budzi przykładowo jego sympatie po stronie skrajnie liberalnych środowisk. Nikt nie wie, co się stanie po ewentualnym zwycięstwie wyborczym Obamy, bo sam Obama zręcznie unika tych tematów.
Wydaje się, że na tym etapie kampanii wyborczej, media odniosą się do takich tematów jak przykładowo: aborcja, legalizacja związków homoseksualnych, eutanazja i badania genetyczne.
Ciekawą analizę Obamy przeprowadził w „Washington Post” Michael Gerson.Gerson przypomina swym czytelnikom, że senator Barack Obama, głosował przeciwko ustawie zakazującej tak zwanej później aborcji.

Dla wielu demokratów, w tym nieżyjącego już senatora Daniela Moynihana, ustawa ta, jest pospolitą zbrodnią, czyli morderstwem dokonanym na urodzonych już dzieciach. Środowiska katolickie, które tradycyjnie sympatyzują z partią demokratyczną, również kontestują „past records of Obama”, czyli „jego przeszłość, jeśli chodzi o przeszłe głosowania w senacie”.
Michael Gerson w ten oto sposób puentuje swój komentarz: „Stanowisko Obamy w sprawie aborcji jest skrajne”

http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/linkset/2007/05/30/LI2007053001159.html

To dziwne, bo dla światłych „europejczyków”, aborcja to po prostu „wolność” i „przyszłość”. Z pewnością nic skrajnego.

wtorek, 1 kwietnia 2008

Polski punk ma już 30 wiosen.

Polski punk ma już 30 wiosen.
Kto wychował się w latach 80 tych, musi pamiętać takie kultowe zespoły jak: Siekiera, Dezerter, 1984, Defekt Muzgó, Armia, Zielone Żabki... Starym punom trudno czasem wytłumaczyć taki „oczywisty” fakt, że historia polskiego punka zaczęła się już w roku 1978, w takim polskim „metropolis”, czyli Ustrzykach Dolnych. J
A takim pierwszym polskim zespołem punkowym był właśnie... KSU.
KSU to legenda polskiego punka, zespół który nagrał swoją pierwszą płytę pod koniec lat osiemdziesiątych (1988), czyli 10 lat po założeniu zespołu, a tak naprawdę to nigdy nie doczekał się należytej „prasy”. Do dnia dzisiejszego, mroczne początki polskiego punka nie doczekały się ciekawych publikacji w fachowych pisemkach, czy też opracowań, tak jak się to dzieje w eurokołchozie czy Hameryce. Szkoda, wielka szkoda, bo historie ludzkie są bardzo ciekawe.

Jedyną ciekawą pozycją na temat punka w Polsce, którą udało mi się znalezć, jest książka Jakuba Michalaka: „Nie będę wisiał ukrzyżowany. 30 lat Punk rocka na dolnym śląsku”.
Książka ta opisuje kulisy powstania punka na dolnym Śląsku, od pierwszego punka, i pierwszej kapeli punkowej, aż do dnia dzisiejszego.
Tak więc, pod koniec kwietnia, nasz jak najbardziej polski KSU, będzie świętować swoje 30 urodziny. 21 kwietnia, KSU planuje premierową edycję swoich najlepszych akustycznych przebojów w postaci pamiątkowej płyty.

Globalne szachy.


Ciekawą zagrywkę proponuje Polsce odchodząca administracja republikańska. Otóż Jurek Bush, zaproponował putinowskiej Rosji nową propozycję.
Prezydent „wolnego świata”, czyli stanów zjednoczonych Ameryki, Jurek Krzak przekonywuje Rosję do wspólnej, bo amerykańsko-rosyjskiej budowy „globalnej tarczy antyrakietowej”. Propozycja ta padła na szczycie NATO w Bukareszcie.
"Obrona przeciwrakietowa, którą rozwijamy, nie ma na celu bronić nas przed Rosją, gdyż zimna wojna się skończyła" przekonywał zebranych NATO-wców Jurek.
"Rosja nie jest naszym wrogiem. Z Rosją pracujemy na rzecz nowych stosunków w kwestiach bezpieczeństwa, a więc ta instalacja nie opiera się na wzajemnym wyniszczaniu", z dalszych słów odchodzącego prezydenta wynikało, że tarcza jest „ochroną” przed atakiem takich państw jak na przykład Iran czy północna Korea.


No i masz babo placek. Nie wiadomo już, o co chodzi Bushowi i Hamerykanom. Jedno jest pewne, Putin może zapisać kolejną wygraną partię szachów.
Zdaje się, że wartość polskiej figury na globalnej szachownicy, coraz bardziej maleje. Z winy samych Polaków. Okazuje się, że Donald to taki twardziel (!) w negocjacjach, że sam Bush spasował. Kolejny sukces dyplomacji PO.


“What goes up, must go down”.

“What goes up, must go down”.Według rzepiastego sondażu, PO straciło aż osiem procent, natomiast PiS zyskał 3 procent (w porównaniu do sondażu sprzed 3 tygodni).Sondaż wykonany był dla programu „Forum” w tvp-info. Ten sam sondaż daje pseudo-lewicy i diemokriatom cirka 7 procent (ale to jeszcze przed rozgniciem LiD-u), więc samo SLD ma jakieś 5% poparcia, no może mniej.Dobrze wypada mafia Pawlaka z sześcioma procentami poparcia. W ten sposób ugrupowania post-komunistyczne (SLD i PSL) zyskały po jednym punkcie proc. Gdzie te stare czasy, gdy komuchy robiły co chcialy?Ciekawe, że Polacy mają usalone preferencje programowe, i tak na inną niż cztery wymienione przeze mnie partie (PO, PiS, SLD i PSL) zadeklorowało poparcie tylko trzy procent ankietowanych, z kolei dziewięć procent Polaków nie wiedziało, na kogo zagłosuje w ewentualnych wyborach. Tylko dwa procent respondentów odmówiło odpowiedzi ankieterom ("good sign").24 % pytanych stwierdziła, że z pewnością w żadnych wyborach głosowac nie będzie, a 18% Polaków nadal nie wie na kogo by zagłosowało. Razem ta armia niezdecydowanych i zniechęconych stanowi .... ponad 40% uprawnionych wyborców”.Może więc przepychanka z traktatem nie była taka „nieudana”, jak to obwieścili światu nasi publicyści i „myślaki”. Może po prostu przyszła gorąca wiosna ze strajkami i protestami tuż za rogiem? Może coś się sypie w medialnej machinie "miłości"?W sumie te 8 % spadku poparcia to niewiele, ale jednka cieszy, bo uzyskane w ciągu gorących 3 tygodni, gdy PiS był pod ciężkim ostrzałem „zjednoczonej prasy i tefałenowni”. Ciekawy jestem jak wyborcy przyjmą głosowanie PiS-u za traktatem. Cieszy mnie ta wizyta gejów w polskim sejmie sponsorowana przez „europejski-tefałen”. Tak sobie myślę, że dzięki tej inicjatywie sfory Waltera, poparcie dla PiS-u jeszcze bardziej podskoczy. Ale jak będzie, to się przekonamy, idzie wiosna.