Według raportu ONZ, liczba ludności Rosji może zmniejszyć się w ciągu następnych 50 lat prawie o jedną trzecią. Według ostatniego spisu ludności, Rosja obecnie (2006) liczy sobie około 142 mln. ludności. Tak więc jeśli prognozy te okażą się prawdziwe to w roku 2058 Rosjan będzie mniej niż 100 mln. Inne statystyki przewidują, że liczbę 100 mln Rosja "osiągnie" przed 2050, a sama populacja Rosjan nadal będzie znacząco spadać.
Statystyki te, nie biorą pod uwagę stosunku „rdzennych Rosjan” do narodów podbitych. Grupą o największej rozrodczości na obszarach Rosji pozostają tradycyjnie muzułmanie i to oni właśnie „odziedziczą” betonowe schrony i silosy z rakietami, gdyż „biała ludność” stanowić będzie mniejszość na dużych obszarach Rosji. Raport nie bierze pod uwagę stopniowego „zaludniania” Syberii przez emigrantów z Chin i długoterminowych skutków tych niekorzystnych trendów demograficznych.
„W latach 1992-2006 ubytek ludności sięgał w Rosji od 400 do 650 tys. rocznie - co przypisuje się demontażowi systemu opieki społecznej po rozpadzie ZSRR, alkoholizmowi i złym nawykom żywieniowym.”http://www.rp.pl/artykul/127245.html
Od roku 2006 nie nastąpiły znaczące zmiany jeśli chodzi o służbę zdrowia, opiekę społeczną czy stopień alkoholizmu. Nadal najpopularniejszą formą antykoncepcji w Rosji jest aborcja. Przeciętna Rosjanka poddaje się 7 aborcjom w ciągu cycklu rozrodczego (niejedna europejska feministka westchnie z uznaniem, gdy porówna liczbę aborcji w eurokołchozie i porówna te żenująco małe liczby do „rosyjskich standartów”).
Statystycznie, na jedną Rosjankę przypada jedno dziecko, które to także statystyczna Rosjanka samotnie wychowuje (liczba rozwodów to już ponad 55%). Według innych statystyk 80% Rosjan (mężczyzn) nie trzeźwieje, a ci którzy trzeźwieją zazwyczaj popełniają samobójstwo.
Jeśli trendy populacyjne w Rosji nie ulegną odwróceniu, to za 100 lat Rosjanami będziemy straszyć nasze prawnuki. Na dzień dzisiejszy, Rosjanie piją sobie wódkę, szpiegują i straszą świat swoim przerdzewiałym arsenałem nuklearnym. Racja, pijani Rosjanie eksportują ropę i gaz, jest to "mocarstwo" jednym słowem.
Statystyki te, nie biorą pod uwagę stosunku „rdzennych Rosjan” do narodów podbitych. Grupą o największej rozrodczości na obszarach Rosji pozostają tradycyjnie muzułmanie i to oni właśnie „odziedziczą” betonowe schrony i silosy z rakietami, gdyż „biała ludność” stanowić będzie mniejszość na dużych obszarach Rosji. Raport nie bierze pod uwagę stopniowego „zaludniania” Syberii przez emigrantów z Chin i długoterminowych skutków tych niekorzystnych trendów demograficznych.
„W latach 1992-2006 ubytek ludności sięgał w Rosji od 400 do 650 tys. rocznie - co przypisuje się demontażowi systemu opieki społecznej po rozpadzie ZSRR, alkoholizmowi i złym nawykom żywieniowym.”http://www.rp.pl/artykul/127245.html
Od roku 2006 nie nastąpiły znaczące zmiany jeśli chodzi o służbę zdrowia, opiekę społeczną czy stopień alkoholizmu. Nadal najpopularniejszą formą antykoncepcji w Rosji jest aborcja. Przeciętna Rosjanka poddaje się 7 aborcjom w ciągu cycklu rozrodczego (niejedna europejska feministka westchnie z uznaniem, gdy porówna liczbę aborcji w eurokołchozie i porówna te żenująco małe liczby do „rosyjskich standartów”).
Statystycznie, na jedną Rosjankę przypada jedno dziecko, które to także statystyczna Rosjanka samotnie wychowuje (liczba rozwodów to już ponad 55%). Według innych statystyk 80% Rosjan (mężczyzn) nie trzeźwieje, a ci którzy trzeźwieją zazwyczaj popełniają samobójstwo.
Jeśli trendy populacyjne w Rosji nie ulegną odwróceniu, to za 100 lat Rosjanami będziemy straszyć nasze prawnuki. Na dzień dzisiejszy, Rosjanie piją sobie wódkę, szpiegują i straszą świat swoim przerdzewiałym arsenałem nuklearnym. Racja, pijani Rosjanie eksportują ropę i gaz, jest to "mocarstwo" jednym słowem.
Są jaskółki nadziei, według oficjalnej putinowskiej propagandy w Rosji jest coraz lepiej, a rosyjski rząd „zwiększy populację Rosjan” do poziomu 145 mln. i to już w roku 2025. (klonowanie?) Naród rośnie w siłę i „ludziom żyje się coraz lepiej”.
- Czyni się wysiłki na rzecz zwiększenia wskaźnika urodzeń i zmniejszenia wskaźnika zgonów i w obu przypadkach widać pewne dobre wyniki, ale wciąż można zrobić więcej – zaznaczył Karl Kulessa, szef placówki Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA).
Miszka zdycha, może więc w ciągu następnych 50 lat doczekamy konwulsji wyleniałego niedźwiedzia. Trupem niedźwiedzia nażre się niestety chiński smok, co też za dobrze nie wróży naszym dzieciom i wnukom.
- Czyni się wysiłki na rzecz zwiększenia wskaźnika urodzeń i zmniejszenia wskaźnika zgonów i w obu przypadkach widać pewne dobre wyniki, ale wciąż można zrobić więcej – zaznaczył Karl Kulessa, szef placówki Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA).
Miszka zdycha, może więc w ciągu następnych 50 lat doczekamy konwulsji wyleniałego niedźwiedzia. Trupem niedźwiedzia nażre się niestety chiński smok, co też za dobrze nie wróży naszym dzieciom i wnukom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz