czwartek, 27 września 2007

Pakt Putin-Schroeder


To spotkanie miało czytelną symbolikę - jak pisze dziennik.pl Otóż ważną debatę w Berlinie o polityce wschodniej Republiki Federalnej pod patronatem jednego z najbardziej szanowanych tygodników kraju "Die Zeit" zorganizowano w Ambasadzie Rosji. Przyjaciel prezydenta Putina Schroeder występował w tej debacie jako człowiek, który w przeszlości kierował największym krajem Unii w latach 1998 – 2005. Ale przede wszystkim jako szef rady nadzorczej spółki budującej gazorurkę pomiędzy Rosją i Niemcami.

"Należy ustanowić strategiczne partnerstwo z Rosją, bo dla Niemiec z powodów historycznych, politycznych i ekonomicznych kraj ten ma szczególne znaczenie"
"Konkurentem Europy nie jest Rosja, lecz Ameryka i Azja. Warunkiem sukcesu Unii Europejskiej w globalnej konkurencji jest sojusz z Moskwą"
Schroeder oskarżył Warszawę o traktowanie Wspólnoty jako "zakładnika swojej nacjonalistycznej i antyrosyjskiej polityki" .... „polskie władze kierują się egoistycznymi pobudkami"... „bo surowiec jest potrzebny całej Europie.

Znowu polscy nacjonaliści stają się problemem w Eurorzeszy. Jak dlugo Berlin będzie zmuszany do wstrzymywania się przed podjęciem poważnych kroków dla dobra Europy? Czy dla dobra eurorzeszy, nie warto pokusić się o „izolację Polski na arenie międzynarodowej?” Jak dlugo pozostanie neutralny wobec polskich problemów, które przestaly być już dawno polskie? Jakie kroki należy podjąć, gdyby w Polsce wybuchla zaraza totalitarnych rządów PiS-u?

W sumie to coś mi przypomina... ale budzi we mnie dreszcz przestrachu...

Tusk: "Mam wrażenie, że jakaś klątwa wisi nad Polską"

Sluchalem Tuska, barwnie wyjaśnial że, młodzi ludzie w Polsce mają takie same marzenia, takie same ambicje i "coraz częściej takie umiejętności", jak ich rówieśnicy z pozostalych landów rzeszy europejskiej. Niestety, Polacy wybrali wschodni rząd, więc „rzesze emigrantów” wybiera życie w Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii.”Mam wrażenie, że jakaś klątwa wisi nad Polską, ale w postaci nieudolnych rządów - czerwonych baronów, albo oferm spod znaku PiS”. Na to wszystko lekarstwem będzie koalicja POLiD-u, z premierem Kwaśniewskim i powrotem „starych” agentów z WSI.
PO pracuje nad reformą wojskowych służb specjalnych. Jeśli wygra wybory, chciałaby połączyć wywiad wojskowy z kontrwywiadem. Jak nieoficjalnie dowiedział się DZIENNIK, wśród kandydatów na szefa takiej struktury wymienia się gen. Tadeusza Rusaka, byłego szefa WSI za rządów AWS-UW.
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=95&ShowArticleId=61824

W polityce zagranicznej także będziemy mieli wielką zmianę. Będziemy proeuropejscy, tfu pro-niemieccy, zgodni i ukladni. Butny i pewny siebie pan Schulz, nie będzie musial straszyć Polaków „izolowaniem” w rzeszy europejskiej.

Z pewnością zgodzimy się na rurę przyjazni Putina i eurokonstytucję. Na arenie międzynarodowej, reprezentować będzie nas wszystkich, ten nasz milusiński Kwaśniwski. Będzie europejsko i wyskokowo, tak jak w czasach saskich. Do tej chwili nie wiemy jak będzie wyglądać zarządzanie gospodarką. Nie wiemy, kogo PO widziałaby na czele resortów gospodarczych, ale czy to takie ważne dla Polski i Polaków?
Ważne, że nie będzie zlych kaczorów, a wszystko samo się uloży „samo”. W Polsce zapanuje demokracja, mlodzi ludzie przestaną emigrować, bo będą mieli zachodni-europejskich rząd. Nad Polską nie będzie unosić sie klątwa kaczorów, tylko dobrotliwa postać Alka-alkoholika. No i będziemy mieli tych samych fachowców z WSI, historia zatoczy kólko.

Jest się z czego cieszyć? No pewnie, że jest...

Nowy sondaż

Gdyby wybory parlamentarne odbywały się pod koniec września wygrałoby je PiS z 34 proc. poparciem - wynika z najnowszego ulicznego sondażu Polskiej Grupy Badawczej (PGB). Kolejne miejsca w rankingu zajęły: PO - 31 proc., koalicja LiD - 18 proc., LPR - 7 proc., PSL - 5 proc., Samoobrona - 5 proc.
Wnioski: jedyna stabilna koalicja to POPiS (334 mandatów), ewentualnie POLiD (234 mandatów). Inne opcje praktycznie nie dają gwarantu samodzielnego i skutecznego rządzenia. Wszystko więc w rękach Tuska i jego dworu, bez znaczenia czy PiS-owi ubędzie czy spadnie parę procent. Mam jednak zle przeczucia co do ewentualnych rokowań POPiS-u. Czyli POLiD i Kwaśniwski premier, no i komisje "do wykończenia PiS-u", a potem weta Kaczyńskiego i emigracja, emigracja, emigracja....

Niestety...
http://wiadomosci.onet.pl/wybory2007/1613533,news.html

Debata

Debata...
Przyjąłem fakt, że centralną postacią III RP był Aleksander Kwaśniewski i z nim chcę na ten temat rozmawiać - powiedział premier. - Donald Tusk miał w 2005 r. wybór - albo swoje ambicje zawiedzione schować - jak to się mówi - do kieszeni i pracować nad zmianami Rzeczpospolitej, czyli pójść na sojusz z nami - w tym sojuszu będzie troszkę słabszy, ale tylko troszkę (...) albo rozpocząć niesłychanie agresywną walkę o to, żeby te swoje zawiedzione ambicje jednak zaspokoić - powiedział premier.- No i wybrał to drugie. To jego wielki grzech wobec Polski i ten wybór determinował także dalszą drogę PO. PO jest dzisiaj - niezależnie od tego, co mówi, jak w tej chwili określa Aleksandra Kwaśniewskiego - sojusznikiem LiD-u i ci, którzy przechodzą do PO muszą deklarować - to są często ludzie o pięknej antykomunistycznej przeszłości - że zgadzają się na sojusz z LiD-em - dodał.- Takie są fakty - Donald Tusk, chce dzisiaj sojuszu z Aleksandrem Kwaśniewskim i być może Aleksander Kwaśniewski gdyby - Panie Boże nie daj - ten sojusz wygrał zostałby premierem - stwierdził Jarosław Kaczyński.- Chodzi o to, że 13 grudnia pewien proces zmian w Polsce został gwałtownie przerwany. Nasi przeciwnicy polityczni zapowiadają, że po dojściu do władzy będą nas rozliczać i proponują takie zmiany w kształcie naszego państwa, że gdybyśmy wrócili do władzy, to i tak nic nie będziemy mogli zrobić, bo pewne mechanizmy zostaną wyłączone z kontroli demokratycznej - uważa premier.

http://wiadomosci.onet.pl/1612979,11,item.html
Diagnoza bardzo „ostro” postawiona: Donald Tusk wybiera A. Kwaśniewskiego jako sojusznika w walce z PiS-em. Kwaśniewski zaś, będzie w przyszłym rządzie premierem. Dlatego właśnie ta debata z Kwaśniewskim, a nie z Tuskiem. Cóż można dodać?
Można zaufać Kaczyńskiemu, że wie o czym mówi. Trzeba też przyjąć, że do restauracji III RP dzieli nas zaledwie krok. To znaczy parę tygodni, a po wyborach wykluje się ten koszmarny POLiD, przy oklaskach mediów, zagranicznych i swoiskich, tłumaczeniu głupolom, że Tusk tak musiał, bo nie mógł inaczej.... Nie wiem czy ta nowa, powyborcza Polska zadowoli wyborców PO. Zwłaszcza gdy POLiD stanie się faktem, a nie mżonką.
Sitwa mająca Polskę w dupie, nie musi martwić się o każdy punkt procentowy, oni wiedzą, że w wypadku koalicji dostaną od szalonego Donalda wszystko, czego tylko zażądają. W tym tandemie to Tusk będzie miał słabszą pozycję, a Kwaśniewski po trupie PO wróci do polityki. To Kwaśniewski będzie miał poparcie zagramanicy, to Kwaśniewski ma poparcie klanu Geremka, to Kwaśniewskiego popierają ludzie pokroju Kulczyka, Soloża, czy Michnika.
Smutne, że PO, podobnie jak PiS zbudowała swoją pozycję na retoryce krytyki lewicy, oraz komisji śledczych. Niewiele zostało z tej platformy 2005.

wtorek, 25 września 2007

IPN ujawnia katalogi


IPN ujawnił katalogi prawcowników i oficerów tajnych służb z czasów PRL-u.
Decyzja Janusza Kurtyki zaskoczyła opozycję, która jest w „szoku”. Jeszcze niedawno posłowie SLD i PO rozważali rozwiązanie IPN-u i „częściowe” utajnienie akt, a tu taki numer. Sam J. Kurtyka mówił, że jako szef resortu chce opublikować katalogi dopiero po wyborach. Jednak kolegium IPN-u doradziło prezesowi jak najszybsze ujawnienie archiwów, wobec najświeższych wypowiedzi polityków PO i SLD.
Jak będzie wyglądac publikacja internetowa katalogów? Będzie to (to znaczy już jest dostępny), spis nazwisk osób zarejestrowanych w katalogach, przy każdym nazwisku znajdzie się krótka informacja o ewentualnym zapisie danej osoby w ewidencji materiałów archiwalnych IPN-u. Ciekawe, że w "przypadkach wątpliwych" lub "niepełnych zapisów", będzie zacytowana pełna treść informacyjna o danej osobie, a także jakże istotna informacja o wyniku ewentualnego postępowania lustracyjnego (jeśli takie było).
Katalogi osobowe będą dzielic się na katalog: pracowników i oficerów służb PRL, oraz osób rozpracowywanych. Ten drugi katalog zawiera dane tylko tych osób, od których IPN dostał pisemną zgodę na publikację ich nazwisk. Katalog nie zawiera informacji na temat osób, które nie żyją.


Katalog IPN-u zawiera też krótki słowniczek terminów używanych przez spec-służby PRL-u, pomocny w zrozumieniu danych.


Opublikowane dane nie zawierają nazwisk osób kandydujących do parlamentu (moim zdaniem jest to przesadna troska o opozycję, która nie wacha się w brutalny sposób atakowac IPN-u i samej lustracji). Niestety, nazwiska agentów-posłów PRL-owskich służb, zostaną ujawnione dopiero po 21-m pazdziernika, czyli po wyborach. Całe szczęście, że absolutnie nikt nie jest w stanie zatrzymac publikacji, ponieważ istnieje coś tak zabójczego jak internet. Gdzie te złote lata 90-te, gdy GW trzymała łapę na informacji i panowała „złota wolnośc słowa a’ la III RP”. Teraz, gdy panuje faszystowski reżim kaczystów, oszołomy mogą sobie publikowac teczki IPN-u, bez dyskusji z redaktorami GW, zgroza! Jak nisko upadła demokracja w Polsce.

Trzeba przypomniec też, że ustawę o publikacji danych zakwestionował w maju nasz „demokratyczny” i „stojący na straży wolności” Trybunał Konstytucyjny, zaś termin rozpoczęcia publikacji katalogów upłynął 15 września. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy PO oficjalnie kuma się z postkomuną, a Tusk nie wyklucza współpracy z Kwaśniewskim w wielu „istotnych sprawach”. Wydaje się, że losy IPN-u jako instytucji zostały już przesądzone w rozmowach Tusk-Olejniczak. Dlatego właśnie taka, a nie inna decyzja kolegium IPN-u.


Dzisiejszy dzień jest wielkim zwycięstwem prawdy nad kłamstwem i „grubą kreską”. Jest czymś czego obawiały się środowiska związane z GW i kawiorową lewicą. Maski zostaną zerwane, raz na zawsze, dowiemy się prawdy. Polska uczyniła dziś duży krok w kierunku budowania normalnego i demokratycznego państwa. Czy się to podoba Michnikowi, Parodowskiej i Żakowskiemu, czy nie, dzisiejszy dzień to zwycięstwo nad fałszem i obłudą ostatnich 17 lat.


Jako społeczeństwo mamy prawo do poznania prawdy, bo tylko prawda jest wartością samą w sobie. Bez niej nie ma mowy o budowaniu normalnego i silnego państwa.

poniedziałek, 24 września 2007

Marcinkiewicz, Rokita i Gowin

Na pewno będę wspierał mojego przyjaciela i ministra w moim rządzie Radka Sikorskiego - powiedział "Rzeczpospolitej" Kazimierz Marcinkiewicz.
Najbardziej popularny polski polityk, eks-premier powiedział, że w tej kampanii wyborczej wesprze Jarosława Gowina na krakowskiej liście PO. Aby sparafrazować powiedzenie, że daje się Panu Bogu świczkę, a diabłu ogarek, nasz „wytrawny” gracz dodał, że wsparł także polityków PiS ze swojego terenu: Elżbietę Rafalską i Marka Surmacza.Dla Polski najlepszym rozwiązaniem jest PO-PiS - tłumaczył w tefałenie Marcinkiewicz.

Co z tego wynika, po pierwsze, że Kaczyńscy muszą liczyć się z tym, że pozostawianie na politycznej pustelni Marcinkiewicza, musi się wcześniej czy pózniej obrócić przeciwko nim samym. Poparcie Marcinkiewicza to sygnał dla środowisk wielkomiejskich, że PO bardziej realizuje ich interesy (biorąc pod uwagę niespodziewaną przewagę Gowina nad Ziobrem w Krakowie, jest to dodatkowy powód do bólu głowy dla Kaczyńskich i Ziobry).

Jest to jakiś sygnał do wyborców, że jest możliwość stworzenia partii centrowej (obrotowej), która realizowałaby program nowoczesnej partii prawicowej. Czy taki sygnał ma szansę przedrzeć się do wyborców w czasie kanonady wyborczej. W tej chwili z pewnością nie, ale jest jakimś sygnałem, że są politycy, którzy szukają kompromisu pomiędzy PO i PiS, ze wskazaniem na budowanie nowej prawicowej partii.

Jak to przyjmie Kaczyński, czy zaryzykuje wycięcie Marcinkiewicza przed wyborami, czy już po wyborach? Czy wzmocnienie frakcji Rokity-Gowina-Sikorskiego to możliwość rozpadu PO w momencie aliansu z LiD-em?

Rokita, Marcinkiewicz, Sikorski to politycy, którzy w przyszłości mogą pokusić się o stworzenie nowej formacji politycznej, zwłaszcza gdyby PO zdecydowanie przegrała wybory. Moim zdaniem Rokita i Marcinkiewicz postanowili już w tej chwili, że budowanie nowej centrowej partii będzie sposobem na wyjście z zamrażarki politycznej.
A oto zdania wygłoszone przez Marcinkiewicza, które mnie w tym utwierdzają

Mieliśmy wczoraj rozmowę z Rokitą i Gowinem, w trakcie której zadeklarowałem mu poparcie”. Podczas tego spotkania (Rokita-Gowin-Marcinkiewicz) rozmawiano "trochę o polityce, trochę o Polsce". „Jarosław Gowin jest dobrym politykiem i zwolennikiem PO-PiS”.

czwartek, 20 września 2007

Wymieranie autorytetóf


Tomasz Lis już zdecydował, odchodzi na dobre z Polsatu. Nie będzie też zasiadał w zarządzie stacji i dziś ostatni raz poprowadzi program "Co z tą Polską?". To wynik odsunięcia go od kierowania „Wydarzeń”, przez szefa Polsatu Soloża.
Straszne, epoka dinozaurów się kończy, nadchodzi wielkie wymieranie ałtorytetów. Dzisiaj wieczorem będę miał przygotowaną chusteczkę, niedoszły prezydent, gwiazda polskiego dziennikarstwa, dżentelmen i człek światowy odchodzi z Polsatu. To koniec tej żałosnej hucpy dla półinteligentów zwanej inaczej:”Co z tą Polską”.
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto przygarnie Liska-chytruska. Może telewizja TRWAM? A może bracia mniejsi z Agory? No bo do jasnego gwinta, co to za środowisko? Nie zostawicie przecież kolegi na lodzie?Prawda?
Chociażby dlatego, że fajnie było u niego w programie. Sam „mały krętacz” może to potwierdzić.
Nie lubię gdy mnie pouczają autorytety, szydzą z „plebsu”, który nie dorósł do demokracji. Nie zapłaczę, gdy zmieni się klimat i nastąpi wielkie wymieranie.

wtorek, 18 września 2007

Kobiety wkraczają do polityki....






A tam czeka na nie... ten oto uroczy pan....
Have fun.....




Kampania Wyborcza II


Minął kolejny dzień nieustającej kampani wyborczej, która trwa nieustannie od ponad 2 lat. Telewizornie przygotowują amunicje na jutro, dziennikarze przepisują najnowsze przemyślenia „na czysto”, sztaby wyborcze liczą dni i pieniądze. Dziennikarze-politykierzy wypisują kolejne poradniki: jak pokonać PiS. Wybory. Tylko jeden Jasiek może sobie pofiglować z Nelli w pościeli przed telewizornią, wiadomo, on teraz kibicuje, jest widzem.


Kolejny dzień, J. Kurski zasygnalizował „karę śmierci” jako temat następnego tygodnia, PO planuje kolejną falandyzację sejmu, a Olejniczak wykreśla i wykreśla.
Ja natomiast chciałbym wiedzieć co będzie z KRUS-em, ile autostrad uda się wybudować do Euro, czy obniży się podatki, uprości biurokratyczny bałagan. Tego w polityce nie ma, nie ma rzeczowej dyskusji na temat roli Polski w Europie, na temat tarczy, czy obecności polskich wojsk w Iraku. Jest kara śmierci, będzie pewnie aborcja, albo mundurki w szkołach. Pojutrze będą prawa gejów i lezbijek, mieszanie się kościoła do polityki i prawa ptaków i żab do "zielonych skansenów".
Nie ma natomiast poważnej dyskusji na temat powiązań polskiego biznesu z polityką, oraz tego jak takie kontakty powinny wyglądać (mamy wiele wzorów amerykańskich i europejskich do przećwiczenia). Nikt nie dyskutuje na temat zmian podatkowych, bo to temat tabu. W wielkim skrócie: nie dyskutuje się o niczym poważnym, tylko o tematach zastępczych.


Język dyskusji został narzucony od 17 lat przez środowiska postkomunistyczne i UW. Tak trudno się z niego teraz wyplątać. To ludzie z tych środowisk przejeli media po roku 1990, to oni decydowali kto jest oszołomem, a kto europejczykiem. Dlatego poważne tematy, oraz dyskusja wokół nich, została zastąpiona dogmatem: oddajcie władzę yntelyktualistom i uznanym ałtorytetom, my za was wszystko załatwimy. I załatwili, wystarczy przypomnieć sobie sprawę Rywina, taśmy Oleksego, czy ostatnie donosy na Polskę Kwaśniewskiego i Geremka. To są właśnie te "zachodnie standarty" tak ciężko wypracowane w ciągu ostatnich 17 lat.


Na koniec dodam, że w mojej opini najsmutniejsze jest to, że żadna partia opozycyjna nie ma programu wyborczego.
Nie ma też wizji naprawy państwa, czy gospodarki. To znaczy program opozycji brzmi mniej więcej tak: odsuniemy PiS od władzy, a potem to się zobaczy. Najpierw podzielimy stanowiska pomiędzy swoich i koalicjantów. I taka jest właśnie polska polityka. Przewidywalna, aż do bólu.

Gambit Rokity


Obserwując zawirowania kampani wyborczej, a tym bardziej czytając analizatorów medialnych wybieramy sobie naszą własną wersję świata i polityki. Ostatnio pojawiła się masa różnych opracowań na temat Rokity i PO. Oraz tego co się wydarzy a co nie nastąpi, opinie są zależne od sympatii dziennikarzy. Jedni twierdzą, że Rokita to jeszcze gracz który nie powiedział ostatniego słowa, inni, że już skończony bo Tusk nie pozwoli mu wrócić do polityki. No i ta straszna Neli.
Dlatego pozwolę sobie na moją opinię, która jest także subiektywna, bo inna być nie może. Według mnie postępowanie Rokity, to taki swoisty gambit.
Odsunął się z kampani wyborczej, aby nie brać udziału w kompromitującej rozgrywce, którą firmuje Tusk. PO jest skazana na porażkę (pozostaje kwestia w jakim stopniu), a kolejna porażka platformy to wolta dołów wobec aroganckiej wierchuszki.
Ciekawa jest przyszła konfiguracja w nowym sejmie, gdyby PiS-owi udało się utworzyć większość parlamentarną i samodzielnie rządzić, wtedy los Tuska i dworu wydaje się być przypieczętowany i Rokita spokojnie może wracać do wewnątrz-platformianej polityki. Gdyby jednak PO udało się związać koalicję z LiD-em, to Jasiek będzie musiał odczekać następne 2 lata, na krach nowej koalicji. W międzyczasie stanie się z pewnością komentatorem i krytykiem, który pozostaje „neutralny”. Przy czym ta jego „obiektywna krytyka”, tego nowego politycznego rozdania musiałaby się nasilać z czasem. Taka jest logika generowania konfliktu w samej PO.
Jak będzie wyglądać koalicja POLiD-u? Będą to fajerwerki komisji antypisowskich, wraz medialną nagonką, w tle zaś będzie kompletny paraliż sejmu, połaczony z klinczem kolejnych wet prezydenta. Tusk już dzisiaj nie jest w stanie zapanować nad własną partią i kampanią wyborczą PO, platforma nie radzi sobie jako opozycja, nie poradzi sobie tym bardziej jako partia rządząca. Trzeba dodać, że PO nie posiada obecnie programu, ani wizji naprawy państwa, a jest po prostu nie-PiS-em (lustracja, dekomunizacja, tanie państwo i podatek liniowy to wstydliwa przeszłość, o której można się dowiedzieć tylko ze starych gazet). Można sie pokusić o taki oto pewnik, otóż przyszłe rządy PO w parlamencie, będą analogią do nieudolnych rządów bufetowej w Wwie. Będą to więc, niekończące się użerania z LiD-em (przy których cyrk z SO i LPR-em to małe pifo), kłopoty ze służbą zdrowia, finansami i populistami, powrót fali korupcji i kolesiostwa, oraz szybka erozja PO w sparaliżowanym parlamencie. Z pewnością ucichnie ujadanie ze strony gazet „europejskich”, bo polska dyplomacja, będzie się grzecznie zgadzała na dyktat Brukseli.
To wszystko, według mojej opini, otworzy drogę Rokicie do pozycji lidera w osłabionej PO.
Gdyby jednak przesilenie nastąpiło wcześniej, to Rokita może liczyć na woltę w szeregach PO, rozłam, a ostatecznie na wspólne rządy wraz powiedzmy, że z PSL-em, czy xPR. Rokicie pozostaje teraz czekać na 21 pazdziernika, aby dostosować się do zaistniałej sytuacji. Kaczyńskiemu przybył wytrawny gracz, który będzie przestawiał figury na korzyść PiS-u. Można powiedzieć, że o jedną szachownicę mniej dla obecnego premiera, a o jeden więcej powód do bólu głowy dla Tuska i jego dworu.

poniedziałek, 17 września 2007

Po co nam ta Europa?


Przeczytałem ciekawy artykuł w dzienniku na temat propagandy rosyjskiej. Otóż kremlowska telewizja wypichciła kolejne propagandowe kłamstewko w stylu gebelsowskim. Jak zwykle użyła „polskich obozów koncentracyjnych w roku 1920, oraz Jedwabnego”.
Polskich historyków najbardziej jednak oburzyła sugestia, że nasz kraj „chce pamiętać tylko o tych fragmentach dziejów, które są dla niego wygodne”. Rosyjska dziennikarka wskazuje bowiem, że w 1920 roku w „polskich obozach koncentracyjnych zostało zabitych dziesiątki tysięcy jeńców, sowieckich obywateli”. O ile jednak Rosja przyznała się do mordu katyńskiego, a jej prezydent Borys Jelcyn publicznie się za nią pokajał, to Polska, dowodzi dziennikarka, od lat odrzuca pomysł utworzenia dwustronnej komisji mającej zbadać okoliczności śmierci rosyjskich jeńców. „Jeśli chcą prawdy, to niech się sami jej trzymają - dowodzi w programie Aleksander Czubarian, historyk z Rosyjskiej Akademii Nauk.

Na tym nie koniec zarzutów pod adresem Polski. Niespodziewanie relacja przenosi się na ulice Jedwabnego, gdzie prowadzący pokazuje dwóch uciekających przed kamerą wyrostków w kapturach. „Do dziś ludność miasteczka nie chce mówić o morderstwie, jakiego dokonali Polacy na swoich żydowskich sąsiadach” - słychać głos komentarza.

W związku z tym nasuwa się pytanie: po co była epatacja Jedwabnym, jeśli w tej chwili używają tego argumentu Rosjanie, Niemcy i niechętni nam Żydzi? Czemu służyła ta międzynarodowa demonstracja mordu w Jedwabnym przez Kwaśniewskiego, jeśli teraz jest „koronny” argument przeciwko Polsce. Czy „żachód” potępi Rosję za cokolwiek? Czeczenia to temat tabu, bo ropa, historia to temat tabu, bo gaz, agresywne zaczepki wobec eurokołchozu, to temat tabu, bo ropa i gaz. Eunuchowaty zachód podkulił pod siebie ogon, bo się wszystkiego boi. Boi się własnego cienia, fundamentalistów islamskich w unii, kar ekonomicznych komunistycznych Chin, butnej i coraz bardziej faszystowskiej Rosji. Kogo zaś unijni ynteliktualiści okładają maczugą „politycznej poprawności” i „tolerancji”? Gdzie widzą faszyzm, bolszewizm i kaczyzm? W jakim kraju europejskim prześladuje się mniejszości, opozycję, pisarzy i polityków? Gdzie trzeba wysyłać „obserwatorów”, żeby czasem nie sfałszowano wybory?
Odpowiedz każdy z nas zna, dodam, że nie jest to Rosja, nie są to Chiny, Wenezuela, czy Wietnam, ba nawet nie jest to Iran, czy Kuba.
Dlaczego unia czuje się bezkarna, aby pogrozić „niepoprawnym politykom” w Polsce, a otwarcie poprzeć innych? Czyje interesy wypełnia PE? Dlaczego interesy Niemiec są ważniejsze niż pozostałych członków?
Jaką nację w Europie uznaje się za najbardziej wsteczną? Bo w Polsce panuje obskurantyzm: kobiety nie sikają na stojąco, dzieci w wieku przedszkolnym nie indoktronuje się na siłę postaw homoseksualnych, można skrytykować kogo się chce i pisać co się chce (takiego zamordyzmu jeszcze w Polsce nie było jak donosi GW). Na domiar złego, gdyby przyszło do manifestacji przeciwko islamizacji Europy, to niestrachliwi Polacy mogliby by takie bezeceństwo urządzić.
Z tego powodu, nie życzę sobie więcej samobiczowania się Jedwabnym, a tym bardziej „polskimi obozami koncentracyjnymi (obojętnie czy z roku 1939 czy z 1920), czy też przesiedleńcami zza Odry. Nie czuję się gorszym od Niemców, Rosjan, Żydów, Chińczyków czy lezbijek ze Szwecji. I nie mam zamiaru czuć się za cokolwiek odpowiedzialnym, ani tym bardziej winnym. Dzisiejsza „europa” to „złoty cielec” dla ludzi, którzy porzucili wartości bliskie człowiekowi zachodu. Dzisiejsza Europa budzi we mnie uczucie wstrętu i politowania, tak jak każdy krętacz, tchórz i hipokryta.


Dlatego też nie życzę sobie żadnych pouczeń i wskzówek co do tego jak mam się czuć i co mam czuć. Acha...jak mi ktoś jeszcze raz powie, że mam się wstydzić tego, że jestem Polakiem, to daję słowo, że nie wytrzymam i dam po papie.

Nie ręcze też za siebie, gdyby na mojej drodze stanął taki na przykład Kwaśniewski, albo inny ałtorytet obszczekujący Polskę w zagranicznych pisemkach.

Rozważania na temat giełd światowych, PiS i PO (z pytaniem na samym końcu).


Wiadomości z giełd panie i panowie.Były prezes Fedu, czyli banku centralnego USA Alan Greenspan ostrzegł w poniedziałek, że światowej gospodarce grozi pogrążenie się w recesji. Czyli nic nowego Alan ostrzega od ponad pół roku, że światowej gospodarce grozi wpadnięcie w korkociąg z którego nikt nie będzie w stanie wyprowadzić.Na giełdach „eurokołchozu” ten tydzień września rozpoczął się od spadków wszystkich indeksów. Kryzys dotknął głównie banki, a dokładniej firmy udzielające kredytów hipotecznych, czyli banku Northern Rock. W piątek akcje NR stały się obiektem masowej wyprzedaży i na londyńskiej giełdzie straciły już jedną trzecią wartości (nadal spadają i to w momencie, gdy oficjalnie ogłoszono „merger” z większymi instytucjami bankowymi). W sobotę spanikowani klienci NR wycofali ze swych kont około dwóch miliardów funtów! Na nic nie zdają się uspokajające zapewnienia Banku Anglii oraz zarządu banku Northern Rock. Kryzys w starej Anglii się pogłębia, niedługo przekroczy kanał i pojawi się na giełdach kontynentalnych.

Analizując sytuację kryzys finansowy przeniósł się ze stanów na stary kontynent. Niedługo dotrze do Polski (jaka jest skala zadłużenia polskich budżetów domowych, to w zależności od szacunków od 50% do 65%). Ktokolwiek wygra, czy będzie to zły PiS, czy też „pro-rynkowa” PO będzie musiał odpowiedzieć na podstawowe pytanie skąd wziąć pieniądze na służbe zdrowia, reformę finansów, szkonictwo i Euro 2012. Tymczasem zamiast merytorycznej dyskusji mamy transfery klubowe, Neli Rokita i kwity platformy. No prawda, zapomniałbym o kompromitującej nominacji Kutza w „szeregi PO”. Trzeba przyznać, że platformiana kampania wyborcza to pasmo wpadek i niewypałów eksplodujących w rękach Tuskowi.

Tak sobie myślę, że Tusk nie chce wygrać wyborów, bo po co? Przecież władza to coś strasznego, trzeba podejmować decyzje, przegrywać i wygrywać, przewidywać następny ruch koalicjanta. A tak, będąc w opozycji, to nie trzeba nic robić, bo wystarczy być nie PiS-em, albo nie być LiD-em. Tylko czy to wystarczy?
Czy Tusk będzie dobrym premierem, gdy w Polskę uderzy kryzys finansowy, albo wybuchnie jakieś inne nieszczęście. Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.

piątek, 14 września 2007

Dla Jaśka Rokity na pożegnanie.

Taka moja własna dedykacja dla Jaśka Rokity.
Koniec Platformy. Dla mnie osobiście to koniec platformy, przynajmniej takiej, na którą mógłbym kiedyś zagłosować. To smutne, ale partia, której byłem zwolennikiem jeszcze jakieś dwa lata temu, stała się dla mnie obcą, budzącą niechęć kliką kumplów Donalda.
Odeszła Gilowska, Religa, dzisiaj Rokita. Za Niesiołowskiego (tak lubianego przez Paradowską i Żakowskiego) można się tylko wstydzić, Komorowski budzi agresję, a Donald, Donald to papierowy przywódca.
Mogę powiedzieć dziś: żegnaj platformo, żegnaj bo bronisz Ostrowskiej i Blidy, bronisz aferzystów i szachrajów.
PO mogła i miała być nadzieją na przebudowę państwa, na reformy ekonomiczne i społeczne, a stała się drużyną Donalda. Bezideowym antyPiS-em, bez programu, zasad i wizji naprawy państwa. Tak panowie i pańcie z PO, bliżej dziś wam do kwaśniewskiej sitwy niż do ludzi wywodzących się z tego samego pnia walki o wolność. Nie wstyd wam?


Mam pytanie panie Tusk, gdyby pana tak poniżano i niszczono tak jak robił to pan z Rokitą, jak by się pan zachował? Jaka jest granica godności ludzkiej, do czego trzeba się posunąć, żeby być prezydentem???
Tylko kto na pana postawi swój głos po takiej kompromitacji jak dzisiejsza?

Jedno mogę powiedzieć na pewno: przychodzi dzień zapłaty za każde świństwo. Tego może być pan pewny. I jeszcze jedno, nikt pana nie będzie żałował, gdy przyjdzie dzień zapłaty, a ja chyba najmniej. Żegnam panie Tusk. Pogrzebał pan PoPis.
Nie spotkamy się (tak jak w piosence perfectu).

Dzisiaj o czymś innym

Naprawdę nie chce mi się pisać na temat kampani PO, bo wielu blogerów I dziennikarzy zrobiło to dużo lepiej ode mnie. Ja mam tylko jedno słowo na dotychczasową kampanię wyborczą PO: porażka.
Dobija mnie też, włączanie się „ważnych dziennikarzy” do walki politycznej, jak to zrobiła wczoraj MOnisia w swojej kropce nad wsi. Niedługo odechce mi się oglądać czegokolwiek co polsatowskie, albo tefałenowskie, bo nie znoszę nachalnej propagandy prowadzonej przez dziennikarzy. Czy wy nie widzicie jak bardzo się kompromitujecie stając po jednej strony barykady?
Dlatego też dzisiaj... napiszę na temat dolara, gospodarki światowej i … III wojny światowej tak dla rozrywki sobie… No i żeby uciec od tej groteskowej propagandy dziennikarsko-medialnej. Oglądając wypowiedzi analityków i ekspertów finansowo-ekonomicznych dochodzi się do wniosku, że nadchodzi wielki kryzys finansowy i to już nomen omen, bo pod koniec 2008 roku.
Wystarczy przeczytać ostatnie wydania the economist, forbes, czy USA today, żeby dojść do kasandrycznego wniosku: światowa gospodarka pędzi w kierunku finansowej katastrofy. Jeśli ktoś (czytaj fachmani od grubej forsy), nie zdecydują się utopić miliardy dolarów w światowej gospodarce do końca grudnia, to gospodarka hamerykańska wpadnie w taki korkociąg z którego nikt już jej nie zdoła wyprowadzić. Najlepiej ilustruje to dzisiejszy post w internetowym msn-money Jona Markmana (czytuje go od czasu do czasu).
Without coordinated action, the dollar will be crushed, foreign investors will come to U.S. markets simply to borrow cheaply and invest elsewhere in higher-yielding currencies, U.S. economic growth will remain stagnant, more layoffs will ensue, and we'll see a spike in inflation to boot.
http://articles.moneycentral.msn.com/Investing/SuperModels/WhatTheBigBanksArentTellingYouYet.aspx?page=2
Tłumacząc z hamerykańskiego na nasze: dollar dostanie w 4 litery, inwestorzy będą tylko transferować walutę poza USA, ekonomia ulegnie zahamowaniu, nastąpią zwolnienia z pracy i wzrośnie iflacja. Śliczna perspektywa, skoro hamerykańska lokomotywa ciągnie światową gospodarkę od ponad 2 dekad. Załamanie rynku hamerykańskiego to... załamanie gospodarek eurokołchozu i Japoni, a następnie fala zwrotna, która uderzy w Chiny i Indie.
Gdzie Chińczycy upchną swoje produkty, gdy USA i bogaty zachód przestanie kupować tanią chińszczyznę? Nie ma takiej opcji. Chinom więc zagrozi gwałtowne załamanie gospodarcze, wraz ze zwolnieniami milionów chińskich pracowników, strajkami i rozruchami. Jedynym sposobem na „spacyfikowanie” nastrojów będzie ... tak jak zawsze wajna.
To że sytuacja w Azji przypomina Europę z 1912 roku, tego nie muszę za bardzo udowadniać (zrobili to już politolodzy), a czy Chiny przypominają Niemcy przed 1914 rokiem, to dość interesująca analogia. W Azji zarówno Chiny, jak i Indie, uważają, że „krótka” wojna może przynieść przewartościowanie układu sił (parę miesięcy temu, takie to a nie inne, ale dość ciekawe stanowisko zaprezentował hinduski generał na konferencji prasowej (że nie było tam Leskiego...).
Indie już w tej chwili mają największą armię pancerną na świecie, Chiny zbroją się na potęgę, Rosja daleko nie zostaje z tyłu. Dodajmy zaangażowanie militarne Ameryki w Afganistanie i Iraku, nuklearne plany Iranu, rosnący w siłę islamski fanatyzm.
No i mamy przepis na „krótką” nuklearną rozgrywkę.
To znaczy.... zacznijmy najpierw od kryzysu w końcu 2008, który czai się gdzieś tam za rogiem. A potem, to kawałki układanki wpadną, prosto w swoje dawno temu przygotowane miejsca.
I będziemy pisali ze strachem na blogach, że kiedyś to wcale nie było tak zle. Żartuje, wszystko będzie dobrze, Kwaśniewski utworzy rząd z Tuskiem, a Ziobro zostanie osądzony. No i będziemy żyli długo i szczęśliwie oglądając tefałen z polszatem.

wtorek, 11 września 2007

Latający Rysiek i złe kaczory. Bajka III RP.


Rysiek Krauze pozostanie za gramanicą, do czasu, aż sprawa się wyjaśni. To znaczy jeśli wybory wygrają złe kaczory, to Rysiek do Polski już nie wróci, jeśli zaś zwycięży demokracja.... To będzie komisja śledcza i Ryśkowi się upiecze, bo wszystkie Ryśki to fajne chłopaki.
Ryśka wzięły w obronę inne Ryśki, w tym jeden z samoobrony, słusznie dywagując, że biznesmen po prostu czeka na komisję śledczą: Myślę, że Krauze wierzy w to, iż po wyborach powstanie komisja śledcza, która wszystko wyjaśni, bo teraz nie ma na to szans .

Inny Rysiek, Komorowski z niejakiej PO, uważa zaś, że tropy wiodą do prezydenta Kaczyńskiego:” To prezydent jest dobrym znajomym Krauzego”, wniosek rodzi się sam, otóż Rysiek Krauze wykonuje polecenia złego kaczora, który czegoś się tam boi. Biedny Rysiek, prawie jak ten Chodorowski w putinowskiej Rosji.

Inny Rysiek, tym razem Król z biura prasowego prokomu gaworzy sobie mniej więcej tak: „prezes jest za granicą, gdzie wykonuje swoje obowiązki służbowe. Prokom to firma międzynarodowa, o czym wiele osób w Polsce zapomina „. Ryszard Król nie chce jednak za nic zdradzić, w jakich wodach przybrzeżnych widziano jacht naszego Latającego Holendra. Jak stara legenda głosi, Latający Holender błąka się po morzach i oceanach, pokutując za zbrodnie i grabieże, których się kiedyś dopuścił. Nie może to odnosić się do naszego bizmesmena, mimo, że ziobrowska prokuratura poszukuje Ryśka Krauzego w związku ze śledztwem w sprawie przecieku o akcji CBA i machlojek z chłopakami z Samobrony. Krauze to Chodorowski kaczystowskiej Polski.
Ważne, że czarne dni kaczyzmu mają się wreszcie ku końcu, a szlachetni obrońcy demokracji, tacy jak chociażby Alexander Kwaśniwski przywrócą dobrobyt i praworządność w III RP. Chwała im wszystkim: ałtorytetom i dziennikarzom, agentom i szubrawcom, mafiozom i artystom, wszystkim ynteligentom. Ludzie pokroju Krauzego, Kulczyka, Solorza i Waltera nie zapomną tej szlachetnej walki o sprawiedliwość i dobrobyt.


Wiwat okrągły stól, wiwat złota demokracja III RP.

Zemsta Miodowicza, czyli haki PO na PiS.


Zemsta Miodowicza, czyli haki platformy.
PO zaatakuje hakami PiS, jak informuje nas nasz dzielny dziennik (kibicujący raz platformie, raz znowu PiS, czasem zaś publikuje nonsensy Żakowskiego). Tak jak napisałem w moim poprzednim wpisie kampania wyborcza się rozkręca.
Przypominjmy, że do tej pory PO oburzała się jak dziewica orleańska, gdy powiedzmy PiS, czy SLD wykorzystywało teczki i haki. Taka przynajmniej była ta oficjalna wersja Platformy (przypomnijmy sobie skandal Cimoszewicza, którego Tusk odstrzelił jak wściekłego psa).
Jednak dzisiaj pan przewodniczący Donald T., znany ze swej elegancji i kultury politycznej zapowiedział „bombę medialną”. Zapowiedział, że już w tę sobotę "dowiemy się zaskakującej prawdy o tym, jak wyglądały dwa lata rządów PiS, i to od samego środka". Szef Platformy nie wyjaśnia, o co mu dokładnie chodzi. Twierdzi jednak, że informacje które posiada wierchuszka PO ma zdradzić będą zaskakujące (!) „bardzo dobre dla PO i bardzo przykre dla rządu i PiS”. Dodatkowo upubliczni się informacje: "zaskakującej prawdy o tym, jak wyglądały dwa lata rządów PiS, i to od samego środka". Wygląda, że praca w komórkach młodej gwardii WSI i byłych spec-służb związanych z p. Miodowiczem wre.
Intuicja podpowiada mi, że to jest walka na śmierć i życie i szykuje się ostrzał z najcięższej artylerii. Panowie odrzućmy maski, nie udawajmy, że w Polsce jest disnejland. W Polsce od lat panoszy się KGB i „lobbing berliński”, wraz z różnymi sitwami-mafiami-układami, dla których rządy kaczorów, to lata stracone. Lata strat finansowych i strachu przed demaskacją.
Dlatego zgodnie z hasłem all hands aboard, "szyscy dzisiaj walczą z kaczorami", jak podjudzają nas nasze medialne elyty.
To, że w Polsce trwa walka na śmierć i życie od ponad 2 lat, a Kaczorkom wszyscy życzą zgonu, tego nikomu nie muszę tłumaczyć. Ale co się wydarzy w sobotę i jaką bombę szykuje Tusk z Miodowiczem, tego jeszcze nie wiadomo.
No i na koniec, szykuje się też jakaś "straszna" dezercja w szeregach PiS-u, bo jak powiedział Donaldo ujawnione będą również nazwiska „osób, które wzmocnią listy Platformy”. Gorąco się robi, gorąco.

poniedziałek, 10 września 2007

Kampania Wyborcza

Kampania się "rozkręca", dzisiejsze wydarzenia to odgłosy kanonady medialnej i nieoczekiwane roszady.
Moim skromnym zdaniem tematem numer jeden, jest informacja o wyjściu z PO Jaśka Rokity.
Zdaje się, że upokarzany co raz to przez swoich „kolegów” z PO, pan Rokita postanowił walnąć pięścią w stół i opuścić Donalda i spółkę. Sondażowo i propagandowo taka decyzja może oznaczać, że PO nie wygra wyborów w 2007, albo przynajmniej takie szanse na zwycięstwo zostaną poważnie osłabione. Trzeba przyznać chłopakom z PO, że robią wszystko co mogą, żeby przekonać potencjalnych wyborców, że koalicja z LiD-em jest już postanowiona i zaklepana. Może zresztą te plotki, to wcale nie plotki, tylko szczera prawda? W takim wypadku ideowiec Rokita to realna grozba dla rozłamu w platformie, więc lepiej go zneutralizować i osaczyć zanim narobi kłopotów (dlatego wycinanki protegowanych Rokity z listy krakowskiej).
Dziwię się wierchuszce PO, że tak łatwo daje się podpuścić autorytetom i komentatorom. Koalicja PO z LiD-em, to powolna agonia PO w cieniu wetowanych ustaw przez drugiego złego kaczora.
Drugą wiadomością dnia jest wspólny start UPR z kołem Marka Jurka i LPR-em. Cóż życzę im jak najlepiej, ale czy uda im się przekroczyć te 8%? Przyszłość odpowie, faktem jest to, że PiS-owi raptem wyrósł grozny konkurent i to praktycznie z dnia na dzien. Sytuację komplikuje fakt, że każdy procent jest ważny, jeśli się tylko myśli o samodzielnym rządzeniu.

Jeśli chodzi o sitwę mającą Polskę w d..., to dochodzi tam do sytuacji naprawdę gorszących. Byli opozycjoniści z UW walczą z frakcją Kwaśniewskiego, ci z kolei knują ze „zdrajcą” Borowskim przeciwko byłym aparatczykom. Doszło do tego, że biedny Leszek Miller, będzie musiał startować z listy Samobrony, bo tak go sitwa Kwaśniewskiego wycięła. Całą tę hecę finansuje zgrzytający zębami SLD i „bizmesmeni IIIRP”, którym ciężko robić interesa za rządów złych kaczorów.
Ideowcy z sld, co chwilę dowiadują się, że za lata wiernej pracy, dostają dalsze miejsca na listach, a jedynki dostają „spadochroniarze” zupełnie niezwiązani z sld, czy powiedzmy regionem. Po prostu ślicznie to wygląda, cały ten twór zwany potocznie LiD-em trzeszczy i oby się rozwalił na kawałki grzebiąc pod sobą calą tę rozwrzeszczoną ferajnę (czyli sitwę jak to się wygadał po pijaku Józio).

Tak, że dużo się dzieje. Czy wystarczająco dużo, żeby trwale przemeblować polską scenę polityczną? Komentatorzy wątpią, mnie jednak coś mówi, że te wybory mogą zmienić bardzo dużo i na „długo”. W każdym bądz razie, kampania się „rozkręca”.

piątek, 7 września 2007

Co dalej? To samo....




Wszyscy piszą o wyborach, więc i ja powiem słów parę.
Po pierwsze, to co obserwaliśmy w sejmie, było samorozwiązaniem to nie była “bezwarunkowa kapitulacja” - jak mówił w sejmowej debacie Donald Tusk, lider platformy. Kaczyńscy postanowili oddać się osądowi wyborców, bo nie było już innego wyjścia. Dalsze rządzenie bez poparcia większości sejmowej stawało się niemożliwe i zabójcze dla PiS-u. Taka była logika afery gruntowej, a zwłaszcza tego co się działo wokół „rewelacji Kaczmarka” wysłuchiwanych z taką uwagą przez opozycję. PiS nie miał wyjścia z tej sytuacji i to doskonale rozumieją wyborcy.
Pozostaje pytanie co dalej? Wiadomo co dalej, odpowiecie, wybory.... Ale co po wyborach? Czy ktoś jeszcze wierzy, że PO samodzielnie wygra te wybory? Albo, że w ogóle je wygra?
Więc co POPiS? Czy raczej POLiD? Chyba bardziej to drugie. Czyli rozliczanie Kaczorów z tego co zrobili i czego nie zrobili? Co poza tym, komisje, fajerwerki i wypalanie siarką i żelazem ludzi o sympatiach pro-pisowskich, przejęcie Rzepy i mediów, żeby czasem nie szkodziły, no i przymknięcie oczu na oligarchów. Ciekawe, którzy wielcy oligarchowie dostaną numer nowej komórki premiera Kwaśniewskiego? Czy będzie grill dla Agory i tefałenu z wódeczką i panienkami?
Jedno pewne, będzie znowu europejsko i demokratycznie.
No i nie będzie złych kaczorów i ludzi z „prowincji”, którzy mogliby wzbudzić niesmak elyt. Kawiorowa lewica dogada się z liberalną prawicą i w Polsce znowu będzie dobrze się działo. Może Niemcy nas jowialnie poklepią po plecach? Kto wie, może nawet nam blogerom salon24 wielcy panowie zostawią? Chociaż może tej wolności słowa .... to i za dużo czasem.

środa, 5 września 2007

Zdrada

Były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski skrytykował na łamach pisma "Vanity Fair" politykę braci Kaczyńskich wobec Niemiec, określając ją mianem "kursu prowokacji", co uznał za "diabelnie zły pomysł".
Kwaśniewski zasugerował, że jeżeli Kaczyńscy wygrają najbliższe wybory i będą kontynuowali dotychczasową politykę, to władze w Berlinie powinny przemyśleć swoją powściągliwość (wobec Polski) i "zareagować inaczej" na ataki!
Z dzisiejszej GW.
Cóż przychodzi do głowy, gdy się czyta te słowa i ma w pamięci straszliwą historię Polski? Co można powiedzieć, jakie słowa cisną się na usta? Kolejna podłość ludzi bez honoru i charakteru.
Nie wiem jak Wam, ale mnie przychodzi tylko jedno słowo: zdrada!
Zdrada to największe przestępstwo kogoś, kto nazwał sam siebie prezydentem wszystkich (!) Polaków.

Nic nie oddaje w mej duszy tego uczucia, które teraz odczuwam, jak liryka Manamu.

Zdrada zdrada Podstepne zimne oczy gada Zdrada zdrada Czai się snuje wślizguje wkrada Wpisano zdradę w pocałunek W czułe spojrzenia w szlachetny trunek Przypływa w nocy jak zimna woda Dla zdrady żadnej chwili nie szkoda Zdrada Zdrada Zdrada Podstępne zimne oczy gada Zdrada Zdrada Zdrada Jestemy sami zupełnie sami Zdradzone żony mężowie dzieci Zdradzone wszystkie idełay Białe jest czarne czarne jest białe Pionowo równo sztywno bez łez …….

Manam

sobota, 1 września 2007

Żyjemy w "disnejlandzie"?


W jednym z ostatnich postów Łukasz Warzecha stwierdził, że układu w takiej formie jak go opisują Kaczyńscy, nie ma.
....układ jawi się jako dobrze zorganizowana, wręcz kierowana z jakiegoś jednego miejsca mafia, ze swoją sformalizowaną hierarchią, z ustalanymi przez kogoś zadaniami, z „agentami" (jednym z nich ma być Kaczmarek) itd. Uważam ten opis za błędny i rodzący niebezpieczne konsekwencje. Dlatego nie używam słowa „układ" inaczej niż w cudzysłowie. Bo tak naprawdę mamy do czynienia z całym zbiorem patologii, które mają swoje nazwy kodeksowe: korupcja, wyłudzenie, płatna protekcja, szantaż - a czasem ich nie mają, ponieważ nie musiały się łączyć z łamaniem prawa.
Otóż już po paru dniach możemy zweryfikować tę tezę z bloga mojego ulubieńca. Wystarczy posłuchać urywków rozmów pomiędzy „bandą czworga” i dochodzimy do wniosku, że jest tam hierarchia, zasady i agenci.
Pojawiają się też grozne motywy szantażu urzędnika państwowego przez pana od śrubek (...setki niewyjaśnionych "wypadków" z czasów III RP?).
Wreszcie pojawia się postać Ryska Krauzego, który poprzez „listonoszy” ostrzega Lepera. Co może skłaniać tego bogatego człowieka, aby osobiście angażować się w obronę wiejskiego watażki? Jaka jest rola otoczenia Lepera w tej rozgrywce (agentury rosyjskie)?
Publicyści twierdzą już od dawna i zgodnie, że w Polsce panuje zdrowy kapitalizm i demokracja, a wszystkiemu winne są złe kaczory, które „psują państwo”. Można by było zadać parę pytań, gdyby się było troszeczkę wnikliwym:
Czy agentury rosyjskie w roku 1990 odpuściły ot tak sobie byłą agenturę szkoloną intensywnie w Moskwie?
Afera Oleksego, Ałganowa, pożyczka rosyjska dla SLD, to .... coś normalnego w polityce? To są te standardy europejskie, do których się tak porównujemy?
Silne wpływy agentury rosyjskiej w otoczeniu SO, to coś co można zlekceważyć?
Powiązania polskiego „biznesu”, przestępczości zorganizowanej, policji i tropy wiodące do agentury rosyjskiej to.... political fiction?
Dlaczego wygrana PiS-u już od pierwszych godzin została przyjęta przez media jako klęska demokracji, grozba „dyktatury”, czyli kaczyzmu? Wpływ agentów wpływu w mediach to znowu.... political fiction?
Dlaczego środowisko dziennikarskie tak zaciekle zatakowało projekt lustracji? Czy to normalne? Kogo interesy broni TK?
Czy to normalne, że w "wolnym kraju", jedynymi prywatnymi właścicielami stacji telewizyjnych są byli agenci?To tylko niektóre pytania, które o dziwo nie padają w publikacjach gazetowych, dyskursach telewizyjnych i blogach znanych dziennikarzy. Widocznie nie są istotne.
A może to jednak oszołomstwo i świat podobny jest jednak do tej pastelowej bajki disnejowskiej, gdzie wszyscy się kochają? Wystarczy tylko zamknąć oczka i już jest bajkowo. To byłoby naprawdę okropne, gdyby te świat był taki zły.
Złe i głupie są tylko kaczory i oszołomy z PiS-u.