czwartek, 22 maja 2008

Reformy rządu nie będzie (kolejny cud Tuska).


Nasz ukochany premier Donald, "słońce Peru", zapowiedział swoim przerażonym ministrom, że w sierpniu nie będzie żadnej rekonstrukcji rządu. Krótko mówiąc cud, kolejny cud, jeszcze parę miesięcy temu, nasz uśmiechnięty Donald z marsową miną zapowiedział rekonstrukcje w rządzie (przekaz jasny, dobry premier, źli ministrowie).


Tak było jeszcze wczoraj, tymczasem dzisiaj stał się „cud”, kolejny „cud słońca lemingów”.


„Premier zapowiedział, że jeśli ktoś czuje się słabo, to sam powinien zrezygnować, a nie w panice czekać na jego decyzję” „Koniec spekulacji, kto odejdzie, zwieramy szeregi i pokazujemy efekty naszej ciężkiej pracy”.


Jak to zakomunikowali nieoficjalnie zaprzyjaźnionemu „Dziennikowi” oficjele z platformy: „reformy nie będzie, znajdźcie sobie inny news”.
Przypomnijmy, jak to niedawno pisały różne pisemka przyjazne gabinetowi Tuska, otóż "w kuluarowych rozmowach między politykami PO i zaufanymi dziennikarzami z pijarowskich mediów, wymieniane były nazwiska najbardziej nieudolnych ministrów „do odstrzału”, takich resortów jak: edukacji Katarzyny Hall, infrastruktury Cezarego Grabarczyka, a także obrony Bogdana Klicha.


Tymczasem zamiast reformy, będzie „kicha”:


„Nie mam wątpliwości, że Tuskowi chodziło o to, by uspokoić nastroje. Tym bardziej że ludowcy lansowali teorię, że jak lecą notowania, to trzeba zrobić roszady”.


Ech ten nasz "obiektywny" dziennik, który nie puszcza opinii publicystów, którzy nie publikują "po linii" pisma. Proszę jak ładnie zrzucił winę na niedobrych ludowców.


To, że Donald jest dobrym premierem, potwierdza jeden z uprzednio przerażonych ministrów:
„Ta sytuacja zrobiła się nie do zniesienia” - mówi nam ważny polityk PO. I dodaje:

„Tusk chciał przeciąć tę falę spekulacji, więc podjął decyzję, że daje oddech wszystkim”.


I jak tu nie kochać Donalda, który dał oddech swym podwładnym, „sytuacja była przecież nie do zniesienia”.


Ta ciągła nagonka medialna, ta presja medialna gorsza niż za Marcinkiewicza, te ciągłe wymagania, żeby ten rząd wreszcie „coś zrobił”! Czy nie żal nam wyborcom, tych wszystkim zastrachanych polityków z PO? Przecież oni mogli być w oPOzycji do końca świata, a tak się POświęcili i bidoki muszą rządzić.


Okazuje się, że PO będzie kontynuowało „politykę miłości” i „normalności”. Czyli znowu to samo, obiecanki cacanki dla lemingów i zero konkretów. Jeszcze parę tygodni te zmiany gabinetowe potwierdzał sam wicepremier Grzegorz Schetyna.
Gaworzył w mediach o dwóch, a nawet trzech roszadach ministerialnych. Według Grzesia miały polecieć głowy najbardziej beznadziejnych ministrów z tego „zarządu” (nie mylić z rządem), a tymczasem będzie polityka miłości a’ la PO. Czyli mącenie i bezruch, lenistwo i pijar, taka błazenada dla medialnej tłuszczy. Teatr pajaców jednym słowem.


Sama deklaracja premiera-zioło nie zaskakuje, to akurat, że to on sam wymyślił tę sierpniową „rewolucję”, nic zupełnie nie znaczy. To była taka pijarowa zagrywka. Sposób został już wielokrotnie przećwiczony, coś się tam zapowie, coś się obieca, a potem cichcem się wycofa z całej awantury. Pismaki zajmą się kolejnym żerem, którego podsypią pijarowcy z PO, a lemingi zapomną. Lemingi mają nienawidzieć PiS i nie myśleć za dużo.

Trwać w swoim osłupieniu miłości i "normalności".


Miały być cuda i są "cuda", premier słońce Peru uratował swoich spanikowanych ministrów i „dał im oddech”.
„By wszystkim żyło się lepiej i było normalnie.” No i fajnie.

Dziennik i "białe plamy".

Na blogu Krzysztofa Kłopotowskiego (salon.24) trwa ciekawa dyskusja na temat „białych plam” III RP i niemożności ujawniania prawdy.

http://klopotowski.salon24.pl/75698,index.html

Wśród wielu interesujących wpisów, znalazłem ten poniżej, napisany przez pana Pospieszalskiego:
Co tu marzyć o filamch, opracowaniach naukowych, skoro w ostatnich dniach Dziennik (akselowski) przynajmniej 2 razy odmówił zamieszczenia komentarza o który sam wczesniej zabiegał. Najpierw wydzwaniali pytając prof A. Zybertowicza czy ugoda MON w procesie z ITI to koniec lustracji? Kiedy A.Z. powiedział co o tym myśli Dziennik tego juz nie puścił.
To samo spotkało prof Jadwigę Staniszkis. Na prośbę dziennikarzy by skomentowała decyzję sądu w sprawie Jaruzelskiego i spółki - fakt odesłania przez sąd akt do IPN, powiedziała że powinno się odtajnic akta z procesu Kuklkińsiego, bo to bardzo ważne dla orzekania o zasadności wprowadzenia stanu wojennego. Dziennik też tego nie puścił - ale tym razem choć mieli odwagę przyznać że to niezgodne z ich linią!!!”


W tym momencie zadaje sobie pytanie, na ile da się obronić teza, że Dziennik jest „gazetą obiektywną”, stojącą „po środku”. Jak bronią się opinie pana Łukasza Warzechy, dotyczące bezstronności i rzetelności dziennikarzy Dziennika?
Jak należy ocenić i czemu przypisać niespodziewaną „metamorfozę” Dziennika w ciągu ostatnich 8 miesięcy?
Pozwolę sobie tutaj zacytować szanownego pana Warzechę, który niejednokrotnie bronił "dobrego imienia" Faktów i Dziennika:

„Zachodzę też w głowę, jak zachowaliby się niektórzy z nich, gdyby z wirtualu nagle przenieśli się do realu. Gdyby na przykład spotkali się ze mną twarzą w twarz w nieformalnych okolicznościach. Gdyby byli w stanie przez tydzień czy miesiąc obserwować pracę moją i moich kolegów i ze zdziwieniem skonstatowaliby, że nie ma na mnie żadnych nacisków ani nikt nie wydaje mi rozkazów. Podejrzewaliby szeroko zakrojony spisek czy może coś by i zaświtało?”

No właśnie, jak to jest naprawdę Szanowny Panie Warzecha? Czy Zakon Jarkacza to banda podejrzliwych oszołomów, którzy wszędzie „węszą naciski”? Czy w szanownej redakcji Aleksa Springera Polska są stosowane naciski, a także „prewencyjna cenzura”, czy też wszystko to, tylko takie bajdurzenia oszołomów?
Gdzie jest ta osławiona barykada, na której siedzi pan Warzecha?
Powiem szczerze mam coraz mniejsze zaufanie do publikacji i promowanych opinii w „Dzienniku”, okazuje się, że mogę mieć ku temu konkretne podstawy. Nie tylko ja jeden.

wtorek, 20 maja 2008

Sukces rządu Tuska!

A jednak, administracja Donalda Tuska odniosła sukces. Muszę uderzyć się w piersi, nie raz wątpiłem w zarząd Tuska, ale tym razem sukces okazał się „prawdziwy”.
Trzeba od razu dodać, że to nie byle jaki sukces, ale "bezwzględny sukces", jak to przedstawił oniemiałym dziennikarzom wiceminister rolnictwa, Kazimierz Plocke.

Otóż dwa (!!!) trawlery-przetwórnie z polską banderą będą łowić... karmazyny u brzegów Mauretanii. A Mauretania to wiadomo, rzut beretem od Szczecina i Gdańska.
Jako podało radyjko RMF FM, porozumienie z KE jest "wielkim sukcesem tego rządu”.


"Jest porozumienie między Komisją Europejską a Islamską Republiką Mauretanii. Chodzi o połowy karmazyna. Dodam, że jest to sukces polskiego rządu, bezwzględny sukces" - pochwalił się wiceminister rolnictwa.

http://www.dziennik.pl/gospodarka/article176985/Karmazynowy_sukces_Tuska.html

W programie dla popularnej stacyjki radiowej, nasz elokwentny minister wychwalał pod niebo walory smakowe rybek, a zwłaszcza karmazynów. Zachęcał też Polaków do spożywania ryb, a nie polskiej świniny (co na to wice-premier Pawlak???).

Mam nadzieję, że nasz kosmopolityczny tefałen pójdzie za ciosem i rzuci nowy program na ramówkę przykładowo: „dania z karmazynów”, albo "Karmazyn is trendy". Może coś u Kuby, albo Moniki Olejnik? "Kropka nad karmazynem?" Brzmi dobrze.:)

Polscy negocjatorzy są w trakcie negocjacji limitów połowowych z rządem Mauretanii, tak że już wkrótce polskie stoły będą się uginać pod ciężarem tych smakowitych rybek.

Smacznego.

niedziela, 18 maja 2008

ExPOse dla naiwnych (czytaj lemingów).


Pamiętacie sejmowe expose Donalda Tuska, w którym „słońce Inków”, tfu „słońce lemingów”, buńczucznie zapowiedział, że do roku 2012 w caluśkiej Polsce wybuduje się 2 tysiące boisk?


Oczami wyobraźni, ujrzałem tysiące zdopingowanych działaczy mafijnego PZPN-u, którzy w gminach na terenie „wirtualnej Irlandii”, wybudują wspomniane 2 tysiące nowoczesnych boisk piłkarskich, trudząc się dzielnie z lokalnymi kacykami gminnymi. Ach jakiż piękny był to widok!
Tak sobie skalkulowałem, że gdyby te „tuskowe dwa tysiące” boisk podzielić na trzy, to wyszłoby, że... w roku 2008, powinno się wybudować boisk 633. A teraz zgadnijcie moi drodzy, ile się tych boisk buduje w tej nieudolnej wirtualnej „Irlandii”.

Dziennik podaje, że jedno, a gdzie mianowicie, w miejscowości Nozdrzec w Podkarpackiem. Brawo Podkarpacie! Będzie się miał czym POchwalić Donek, gdy przyjadą kontrolerzy z UEFA. Najlepiej rzucić ściemę, że na tym nowoczesnym boisku w Nozdrzecu rozegra się półfinały Euro 2012. Lemingi głupie uwierzyły, może tych gości w białych kołnierzykach z UEFA też się uda oszukać? Może wystarczy się szeroko uśmiechnąć?

W tej piłkarskiej grze nieudolności i marazmu, rząd obwinia samorządy, a samorządy rząd. A tam gdzie powinny powstać te nowoczesne boiska (z prysznicami i bajerami), rosną sobie krzaczki, ba pasą się okoliczne krówki, czyli jest to co było, za czasów PRL-u. Jednym słowem: nic się nie dzieje.
Najciekawsza sytuacja powstała na Śląsku, gdzie żaden z samorządów nie ogłosił jeszcze przetargu na budowę chociażby jednego boiska.
Widocznie samorządowcy ze Śląska mają w nosie ten rząd i „Irlandię”, albo po prostu zasłuchali się w Kutza, który coraz częściej wsPOmina o „autonomii” Śląska. W tych Niemczech są takie nowoczesne boiska, no i poziom ligowy dużo wyższy... Ale o to musielibyśmy spytać pana Bartoszewskiego i Zdrojewskiego, którzy utajnili swoje rozmowy z przedstawicielami lobby niemieckiego w Polsce. Ciekawe dlaczego?
Co takiego mają wstydliwego do ukrycia, że tak panicznie boją się nadmiernego zainteresowania tubylców?

Ale to nie POwinno interesować lemingi, lemingom podrzuci się kolejną bzdurę, a boiskach się zapomni. Schemat jest ten sam co zawsze, PO i tak jest "lepsza". No bo przecież ten zły PiS, też nic nie zrobił, no nie?


środa, 14 maja 2008

"Słońce lemingów".

PO półrocznym ciężkim sprawowaniu władzy, Donek Tusk wraz z żonką i dworem, pojechał na „podróż życia”, jak to zdradził gazecie "El Mundo”. Wycieczka Donka w ramach „taniego państwa” to zaledwie 1.6 miliona złotych, ale to pewnie taki nowy „cud” premiera, bo koszty
"Policzymy PO powrocie premiera do kraju", jak zgrabnie zamotoła rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.

Trzeba przyznać, że wycieczka Donka, to nagroda za „dobrą robotę”, jakby to powiedzieli nasi przyjaciele zza Oder. Polska polityka zagraniczna została zredukowana do krótkich faxów z Berlina, a także uśmiechów radości i przyjaźni wobec przyjaciół z eurochlewni, a szczerzenia kłów na „złą Hamerykę”. Wiadomo już dziś, że „tarczy” nie będzie, gazociąg będzie, a polski wywiad „uzgodni się” zarówno z Berlinem jak i z Moskwą poprzez czterech muszkieterów: Dukaczewskiego, Miodowicza, Sienkiewicza i Brochwicza.
Do innych znaczących „sukcesów” PO należy dodać „ustawę medialną”, wycięcie kaczystów, uwolnienie Dochnali, Jakubowskich, oraz innych gangsterów i zwyrodnialców na wolność, a także wysokie poparcie w sondażach.Zapomniałem o czymś..., racja, od pół roku trwa zacięta walka z okrutnym PiS-em, który trzeba zniszczyć przy oklaskach „elyt”, oraz lemingów „z wielkich miast”.
Na tym właśnie skupia się uwaga mediów, bo jest „normalnie”. W gospodarce jest tak „dobrze”, że już niczego nie należy psuć, a wyborcy są zachwyceni faktem, że rządzi PO. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość, ponoć zabiorą Polsce Euro 12, dzięki temu, nie trzeba będzie się męczyć z tymi koszmarnymi stadionami, autostradami i problemami.
Zrobi się tylko wirtualne światy w tefałenie, gdzie Polacy będą żyli w drugiej „Irlandii”, tak jak w grze komputerowej i wszyscy będą po raz koleny zadowoleni. Najbardziej blogerzy POpierający genialnego Donalda, Grzecha i Sawicką.
Na sam koniec, muszę przyznać, że premier zaimponował mi swoją szczerością:

"Ja się nie dziwię, bo każdy w Polsce chciałby niezależnie od tego, czy w roli premiera, czy dziennikarza zobaczyć i Brazylię, i Peru, i Chile".

Biedak Donald uskarżał się na napięty „schedule wizyty”:
"Z mojego punktu widzenia większość tych dni będzie jednak wypełniona obowiązkami mniej czy bardziej uciążliwymi".

Jak podaje „Dziennik”:

http://www.dziennik.pl/polityka/article173792/Za_podroz_Tuska_zaplacimy_poltora_miliona_zlotych.html

Wczoraj Tusk rozmawiał przez godzinę z prezydentem Peru Alanem Garcią Perezem, by na zakończenie zostać "słońcem Peru”.

Mam nadzieję, że polski parlament powita boskiego POmazańca adekwatnie do jego tytułu, bijąc pokłony przed „uśmiechniętym Inką”. Może uda się ukatrupić, któregoś kaczora, albo chociaż Macierewicza, lub niePOkornego dziennikarza, oj by się Donek uśmiechnął radośnie. Byłaby to krwawa ofiara na przebłaganie uśmiechnętego bóstwa.
Skoro polityka to pijarowska farsa, a tanie państwo to hasełko dla debilów, to bawcie się tak dalej panowie „politycy.

Jeśli chodzi o mnie, to niejakiego „Dyzmę” oglądałem w tvp już ponad 20 lat temu, nowy nie robi na mnie żadnego wrażenia

wtorek, 13 maja 2008

Protestuję!


Protestuję!


Prowokacja ABW wobec dziennikarzy TVP, to akt przemocy charakterystyczny dla państwa totalitarnego.
Jest to zamach na wolność i niezależność mediów, łamanie konstytucyjnych praw człowieka w kraju unii europejskiej.
Domagam się wyjaśnienia okoliczności zatrzymania dziennikarzy i ukarania winnych skandalicznych działań (poniżające obmacywanie części intymnych i agresywne zachowanie funkcjonariuszy ABW). Mam obawy, jako Polak, że Polska staje się krajem represyjnym i łamie reguły demokratyczne i konstytucyjne.


Protestuję!

sobota, 10 maja 2008

Czy to już koniec Hillary?


Czy to już koniec Hillary? Najnowsze wiadomości są druzgocące dla sztabu wyborczego Clintonów, Barack Obama wygrywa nominację kolejnych super-delegatów ze strony partii demokratycznej. W ciągu ostatnich paru dni, Obamę poparło 20 superdelegatów, twardą Hillary Clinton tylko jeden (!).
Poza jej najbardziej zagorzałymi zwolennikami, nikt już tak na prawdę nie wierzy w zwycięstwo Hillary. Pytanie brzmi, w co wierzy Hillary, wygląda, że Hillary wierzy w „cud”, a my Polacy dobrze już wiemy co to znaczy „wierzyć w cuda”.
W ciągu minionej soboty Obamę poparli superedelegaci ze stanów Utah, Ohio i Arizony, a także z Virgin Islands (terytorium to wcześniej popierało kandydaturę Hillary Clinton). Następne dni przyniosą zapewne falę nominacji za Obamą, a Hillary pozostanie gorzki uśmiech do złej gry. Większość z superdelegatów, która to poparła Obamę w ostatnim tygodniu, wyraża coraz głośniej swoje niezadowolenie „postawą” Hillary.


Dla "wierchuszki" partii demokratycznej, jest oczywiste, że dalsza bratobójcza wojna w łonie partii demokratycznej osłabia Obamę, co może się odbić na ostatecznym wyniku wyborczym w listopadzie.


Kevin Rodriquez superdelagat z Virgin Islands stwierdził jednoznacznie, że powodem dla którego zmienił swoje poparcie z Hillary na Baracka, jest to, że Obama przydał partii demokratycznej więcej „energii i pobudzenia” (energy and excitement).


Dobry tekst, nie powiem:).


Wśród sobotnich serwisów CNN, FOX, MSN, większość komentatorów wypowiadała się negatywnie co do ewentualnych szans „Hillary Clinton”. Wygląda, że wyrok został już wydany, tylko Hillary nie chce się z nim pogodzić.


Jakie są wnioski, proste, Hillary przegrała już swoją nominację, a prawdziwa walka rozegra się w ciągu następnych 4 miesięcy pomiędy McCainem i Obamą.


Kto wygra wybory w Hameryce? Całkowicie zgadzam się tu z Łysiakiem, wygra Obama. Facet, który kiedyś nosił na głowie turban muzułmański, a jego pastor przeklinał "białą Amerykę", gościu o którego programie wiemy tyle, co wiedzieliśmy o "cudach" Tuska, zostanie prezydentem najpotężniejszego państwa, i będzie "pięknie". Stanie się to dzięki skoordynowanej z wyborami hektabombie żołnierzy amerykańskich w okupowanym Iraku, w dniach 1-5 XI 2008.


Czyli czeka nas ciekawa przyszłość, jak to mówią Chińczycy. Ja już się cieszę, bo będzie "ciekawie" i "wesoło", może nawet coś "puknie" na wiwat?:)


środa, 7 maja 2008

Hodowla lemingów.


Hodowla lemingów.


„Der Dziennik”, (copyright GW) publikuje ciekawe opinie polskich naukowców, na temat klucza, który jest używany przy ocenianiu prac maturalnych z języka polskiego. Opinie są wyjątkowo niepochlebne dla debilnego klucza:


„Ogłupiający, niemądry, absurdalny".


http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article169602/Nauczyciele_alarmuja_Nowa_matura_oglupia.html
Pozwolę sobie przytoczyć fragment z „der dziennika” (copyright wiadomo kto):


Socjolog młodzieży profesor Hanna Świda-Ziemba opowiada nam, że obserwowała, jak do matury z polskiego przygotowywał się jej wnuk. Chłopak miał do tej pory doskonałe oceny z polskiego, ale egzamin maturalny zdał słabo. Później okazało się, że analizując opowiadanie, które poruszało temat martyrologii żydowskiej, popisał się wprawdzie inteligencją oraz wiedzą, ale nie użył kluczowych słów: "schody" i "półmrok".


"To pokazuje, jak absurdalny jest taki system oceny. Powoduje, że młodzi ludzie boją się kreatywnego myślenia. Moi studenci, którzy zdawali już nową maturę, nie chcą wychodzić poza schematy, bo są przyzwyczajeni, że istnieje tylko jedna, właściwa interpretacja".


Ale tak naprawdę, to na co wymóżdżonym lemingom interpretacja? Na co tubylcom „Irlandii” niezależne myślenie, analiza, dociekanie, czy logika? Czy nowym "Kiepskim" potrzebna jest minimalna znajomość faktów i historii ich własnego państwa? Może wystarczy telewizja, budująca „wirtualne autostrady” za unijne pieniądze? A może nowe pokolenia należy tak wychować, tak aby młodzi „Irlandczycy” stali się „młodymi, wykształconymi europejczykami z wielkich miast”. Bezkształtną masą, którą można lepić jak .... nie powiem co. Prosty przepis na sukces, ale niezwykle skuteczny. Był taki jeden mądry, w nazistowskich Niemczech, który twierdził, że bez własnej historii, naród przestaje być narodem. Dlatego właśnie POlacy zostali POkarani Zdrojewskim.


Ale co z przyszłością polskiego narodu? Co z dzisiejszymi maturzystami? Być może wystarczy ich przekonać, narzucić interpretację, jako "prawdę i fakty"? Co by się stało, gdyby tak podać młodym lemingom, które zresztą "nic nie czytają", tekst ot takiego "medialnego" Żakowskiego, jako „prawdę historyczną”?


W ten sposób stworzy się armię urobionych „wyborców”, którzy reagują „podprogowo” na manipulację. No bo jak, skoro na maturze tak napisali, to musi to być najprawdziwsza prawda. Prawda?


Tak się też stało. Dzięki tej sprytnej „strategii miłości i normalności”, na majowym egzaminie z wiedzy o społeczeństwie młodzi ludzie „analizowali” tendencyjny wytwór Żakowskiego, którego nie powstydziłby się sam Goebels.

W swej skandalicznej „rozprawce historyczno-społecznej” Jacuś Żakowski porównał kampanię Kaczyńskich i zwycięstwo PiS w 2005, do wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku. Jak dokładnie brzmiało zadanie dla młodych maturzystów?
„Podaj wskazane w tekście dwa podobieństwa i dwie różnice między postawą i sposobem działania Polaków w roku 1981 i 2005“.
Czy ktoś protestuje?


A kogo to tak "really" obchodzi, przecież „wreszcie jest normalnie”. "It is all right". W wirtualnej "Irlandii".


wtorek, 6 maja 2008

Są "ważniejsze rzeczy".


„Europejska” Platforma Obywatelska w obecnej kadencji nie będzie zajmować się bzdetam, jak ogłosił wiernemu ludowi Zbysio Chlebowski.
Według Zbycha Chlebowskiego, Platforma musi spłacac długi, dlatego też, nie będzie się zajmowac się „niebezpieczną” dla sondaży lustracją.
Jak deklaruje spryciarz Zbysio: "jest wiele ważniejszych rzeczy, którymi powinien zajmować się Sejm".
Pełna zgoda, przecież ten pseudo-rząd nic nie robi, i to już od ponad pół roku.
"W Polsce jest wyjątkowo dużo środowisk, które wystarczająco ucierpiały na grzebaniu polityków w tej sprawie, dlatego nie przewidujemy jakichkolwiek prac w tym zakresie".
Pan Zbysio, ma z pewnością na myśli najróżniejszych oprawców, morderców, agentów i „człeków honoru”, którym ta „straszna” lustracja odbierze aureole „uczciwych ludzi” i „autorytetów”. PO co wnikac w mroczne początki polskich fortun. PO co nam pytac jak powstały imperia Waltera i Solorza, Kulczyka i Krauzego. Gdzie byli żołnierze WSI w latach 90-tych, a gdzie są dzisiaj. Analizowac przeszłośc, fortuny i „samobójstwa”.
W gruncie rzeczy wszystko jest jasne, mamy „cudowną platformę”, która chroni bandziorów i agentów. I tego chcą nasze „europejskie lemingi”. W tej koszmarnej „Irlandii”, gdzie cały system wymiaru sprawiedliwości to korupcyjne bagno, gdzie sprawy ciągną się latami, mnożą się coraz to kolejne skandale w prokuraturze, uczciwi ludzie trafiają do aresztów, a na wolnośc wychodzą bandyci i mafiozi. Gdzie za bestialskie zbrodnie padają absurdalnie niskie kary, a za pospolite przestępstwa absurdalnie niskie. Gdzie rządzą oligarchowie i sprzedajne media, ale nie ma realnego rządu, bo rząd zajmuje się słupkami sondaży i „wrzutkami medialnymi”.
W tym pseudopaństwie: "jest wiele ważniejszych rzeczy, którymi powinien zajmować się Sejm".
Jak chociażby kolejne „orędzie” Donalda, szukanie 20 mld. „oszczędności” i przetasowania sierpniowe w „ekipie Tuska”.
Jednym słowem: zgroza.


A młodzi, wykształceni i z "wielkich miast" galopuja, w POtępieńczym pędzie, ku zagładzie...

poniedziałek, 5 maja 2008

Równanie z niewiadomą.


Tanie państwo według uśmiechniętego Donka.
Według Donalda Tuska, podatnicy zaoszczędzili nie mniej, nie więcej, ale 20 tysięcy złotych.
Stało się tak, ponieważ Telewizja Polska jest zobowiązana każdorazowe wystąpienie premiera, przygotować za darmo. Takie są ustawowe wymagania telewizji publicznej, opłacanej przez podatników.
Potwierdził to nasz uśmiechnięty i dumny z siebie premier Donald Tusk, znany piłkarz i pracuś:
"Nie ma bezpłatnej telewizji publicznej”
"Z punktu widzenia podatnika, obojętne jest, kto produkuje takie orędzie, ponieważ tak, czy inaczej, podatnik za to płaci. Ja się cieszę, że udało się to zrobić tanio i dobrze"
Podoba mi się ten uczciwy styl wypowiedzi naszego premiera. Człowiek wsłucha się w premiera i... wszystko jest jasne jak „drut”, a nasi „euro-dziennikarze” mogą się uśmiechnąć z ulgą, premier znowu wszystko świetnie wytłumaczył. W tefałenie i dysputach debilów, uczone głowy przytakną premierowi, a komentatorzy w swych kwiecistych zdankach wytłumaczą lemingom: jak to dobrze, że mamy takie świetnego premiera i jak toi zły jest ten okropny kaczor-prezydent.
Nie koniec to kolejnej wpadki pisowskiej tvp. Nieudolna rzeczniczka TVP, Aneta Wrona, próbowała przedstawić w niekorzystnym świetle opinię naszej kochanej przedstawicielki naszego proeuropejskiego rządu. Nasza inteligentna i fachowa rzeczniczka rządu z PO, stwierdziła równie fachowo, że pisowska Telewizja Polska „nie byłaby w stanie w tak krótkim czasie przygotować wystąpienia naszego kochanego premiera Tuska.”
Według przebrzydłej pisowskiej Wrony, wyprodukowanie tak genialnego orędzia zabrałoby nieudolnej pisowskiej TVP dwa dni, co oczywiście nie jest prawdą, tylko kłamstwem. Po raz kolejny, pisowska rzecznika okłamuje społeczeństwo, które jest spragnione kolejnych „orędzi” naszego kochanego i uśmiechniętego jak zawsze premiera.


Pisowska telewizja została poinformowana odpowiednio szybko, bo 30 kwietnia, o tym, że „orędzie” będzie przygotowywać „niezależna firma zewnętrzna”, co dowodzi kolejnej genialności i wyczucia sytuacji, przez sztab pijarowy naszego równie genialnialnego Donalda Tuska.
A teraz na koniec, dobra wiadomość dla miłośników „taniego państwa”. Otóż firma zewnętrzna, która wystawiła kancelarii premiera rachunek na 11 tysięcy 36 złotych, nie została wybrana w jakimś tam nieuczciwym przetargu, tak jak to za czasów PiS-u bywało, została wskazana przez naszych kochanych „fachowców” z platformy.


Jak informują, zidiociałe społeczeństwo, „obiektywne” portale internetowe, "kwota zamówienia była śmiesznie niska". Tylko skąd, do jasnego gwinta, pojawiło się w tym caluśkim równaniu Donalda, te wspomniane na samym początku 20. 000 tysięcy?
Ktoś wie może? Cud jakiś to, czy co?