PO półrocznym ciężkim sprawowaniu władzy, Donek Tusk wraz z żonką i dworem, pojechał na „podróż życia”, jak to zdradził gazecie "El Mundo”. Wycieczka Donka w ramach „taniego państwa” to zaledwie 1.6 miliona złotych, ale to pewnie taki nowy „cud” premiera, bo koszty
"Policzymy PO powrocie premiera do kraju", jak zgrabnie zamotoła rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.
Trzeba przyznać, że wycieczka Donka, to nagroda za „dobrą robotę”, jakby to powiedzieli nasi przyjaciele zza Oder. Polska polityka zagraniczna została zredukowana do krótkich faxów z Berlina, a także uśmiechów radości i przyjaźni wobec przyjaciół z eurochlewni, a szczerzenia kłów na „złą Hamerykę”. Wiadomo już dziś, że „tarczy” nie będzie, gazociąg będzie, a polski wywiad „uzgodni się” zarówno z Berlinem jak i z Moskwą poprzez czterech muszkieterów: Dukaczewskiego, Miodowicza, Sienkiewicza i Brochwicza.
Do innych znaczących „sukcesów” PO należy dodać „ustawę medialną”, wycięcie kaczystów, uwolnienie Dochnali, Jakubowskich, oraz innych gangsterów i zwyrodnialców na wolność, a także wysokie poparcie w sondażach.Zapomniałem o czymś..., racja, od pół roku trwa zacięta walka z okrutnym PiS-em, który trzeba zniszczyć przy oklaskach „elyt”, oraz lemingów „z wielkich miast”.
Na tym właśnie skupia się uwaga mediów, bo jest „normalnie”. W gospodarce jest tak „dobrze”, że już niczego nie należy psuć, a wyborcy są zachwyceni faktem, że rządzi PO. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość, ponoć zabiorą Polsce Euro 12, dzięki temu, nie trzeba będzie się męczyć z tymi koszmarnymi stadionami, autostradami i problemami.
Zrobi się tylko wirtualne światy w tefałenie, gdzie Polacy będą żyli w drugiej „Irlandii”, tak jak w grze komputerowej i wszyscy będą po raz koleny zadowoleni. Najbardziej blogerzy POpierający genialnego Donalda, Grzecha i Sawicką.
Na sam koniec, muszę przyznać, że premier zaimponował mi swoją szczerością:
"Ja się nie dziwię, bo każdy w Polsce chciałby niezależnie od tego, czy w roli premiera, czy dziennikarza zobaczyć i Brazylię, i Peru, i Chile".
Biedak Donald uskarżał się na napięty „schedule wizyty”:
"Z mojego punktu widzenia większość tych dni będzie jednak wypełniona obowiązkami mniej czy bardziej uciążliwymi".
Jak podaje „Dziennik”:
http://www.dziennik.pl/polityka/article173792/Za_podroz_Tuska_zaplacimy_poltora_miliona_zlotych.html
Wczoraj Tusk rozmawiał przez godzinę z prezydentem Peru Alanem Garcią Perezem, by na zakończenie zostać "słońcem Peru”.
Mam nadzieję, że polski parlament powita boskiego POmazańca adekwatnie do jego tytułu, bijąc pokłony przed „uśmiechniętym Inką”. Może uda się ukatrupić, któregoś kaczora, albo chociaż Macierewicza, lub niePOkornego dziennikarza, oj by się Donek uśmiechnął radośnie. Byłaby to krwawa ofiara na przebłaganie uśmiechnętego bóstwa.
Skoro polityka to pijarowska farsa, a tanie państwo to hasełko dla debilów, to bawcie się tak dalej panowie „politycy.
Jeśli chodzi o mnie, to niejakiego „Dyzmę” oglądałem w tvp już ponad 20 lat temu, nowy nie robi na mnie żadnego wrażenia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz