wtorek, 3 lutego 2009

Coś się wymyśli.


Pamiętacie taki film Matrix? Było to dobrych parę lat temu, gdy Matrix cieszył się popularnością wśród młodych i starych. Niech przypomnę kluczowe słowa: niebieskie i czerwone pigułki, świat nie jest taki jak ci się wydaje, no i oczywiście tytułowe słowo-wytrych matrix. Matrix czyli zniewolenie, system w którym człowiek jest tylko “bateryjką”, biernym przetwarzaczem programu wygenerowanego przez komputery. Film genialny w swej wymowie, ponadczasowy.
Nie będę rozwtkliwiał się nad filmem, kto widział, ten wie o co chodzi, ten kto nie, to trudno. W części pierwszej “matrixa” kluczowym momentem było wybudzenie z koszmarnego snu głównego bohatera, niejakiego Neo. Wybudzenia brutalne i okrutne, ale konieczne dla bohatera i ludzkości. Moment gdy świat realny wypiera symulację, gdy bohater widzi świat “własnymi oczami”.
Patrząc na to jak reagują społeczeństwa krajów “rozwiniętych” można odnieść wrażenie, że następuje w nich przebudzenie jak z klasycznego matrixa. Miliony ludzi codziennie odkrywa, że wokół panuje syf, nędza i bezrobocie, a marzenia o “lepszym życiu” to symulacja komputerowa. Elity polityczne i finansjera to oszuści i złodzieje, a niewidzialna ręka rynku, to złodziejska ręka rządu, który ratuje bogatych bankierów, a “zwykłemu człowiekowi” pokazuje wyciągnięty palec. Bajka liberalizmu okazuje się ponurą bajką braci Grimm, czyli "matrixem".

Dzieje się tak nie tylko w “stanach”, “na wyspach”, czy w “rajchu”, ale także w Polsce, czyli tej feralnej drugiej Irlandii. Właśnie co się dzieje w kraju dopłacającym do bogatych Niemiec, Francji i Brukseli? W Polsce rządzi unijny “zarząd” wspomagany dopalaczami, czyli ekipą z polskojęzycznych gazet i tefałenów.
Zarząd (trudno to coś co kryje się PO kątach nazwać “rządem”) Donalda Tuska w tym na przykład tygodniu nie szuka 17 miliardów złotych “oszczędności”, tylko 20 miliardów. Co będzie za tydzień 25, a może już 30 miliardów. Pamiętacie jak dziennikarze GW-czej pastwili się nad wrednym PiS-em “szerzącym defetyzm”, a te seanse dla debilów, sorry inwestorów w tefałenie, jakie tam gładkie zdanka padały.
Pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu Polska była rajską wyspą na oceanie kryzysu, a dzisiaj co, okazuje się ,że jest syf i kryzys tak jak wszędzie. Ba rząd szuka forsy w rozbitej śwince skarbonce. Żenada.
Kto wie, co czeka Polaków przy takich fachowcach jakimi są nieudacznicy z PO wspomagani przez zakłamane media.
Chociaż wiadomo, będzie źle, na giełdzie rzeźnia, złoty pikuje w dół, frank szwajcarski przyprawia o mdłości najgorszych pesymistów, a firmy masowo zwalniają nieszczęśników. Jest ten domniemany cud Donalda Tuska, jest ekstaza, zarówno dla tych starych czytających polskojęzyczne gazetki, ale i dla młodych, wykształconych oglądających tefałen, tych co poszli głosować i w nagrodę dostali płatne studia. Odsunięto od władzy “złych kaczorów”, do władzy dobrali się fachmeni, dzięki którym biedna republika nadwiślańska jest płatnikiem bogatej UE. Głupota ludzka nie ma granic.
A co tam w mediach? W mediach dalej panuje ten sam dogmat: nie wolno krytykować PO, bo za rogiem czai się ten straszny Kaczyński z krwawym nożem w zębach. Symulacja medialna trwa bez minimalnej korekty.

Ważne, że Donald jest zadowolony z “projektu oszczędnościowego”, twierdząc, że można mówić o “happy endzie”. Ma głowę ten Donek, zawsze coś się wymyśli w gronie swoich pijarowców:
Projekt jest właściwie domknięty. Oczywiście, że były emocje. W niektórych resortach ta praca wymagała szczególnej determinacji, ale mogę mówić o happy endzie. Wszyscy się wywiązali ze swoich zobowiązań.
Nie cieszycie się? Premier jest zadowolony ze swojego rządu, były emocje, ale wszystko dobrze się skończyło i wszystkim żyje się lepiej…. w “matrixie”.