piątek, 25 stycznia 2008

"Rządy miłości i sprawiedliwości".


Kolejny znienawidzony kaczysta został odstrzelony, a w ministerstwie „sprawiedliwości” rozkwitają pełnymi pąkami „rządy miłości” i walki z kaczyzmem. Tym nieszczęsnym siepaczem Ziobry, którego głowy zażądała „sitwa” wokół nowego ministra Ćwiąkalskiego, jest prokurator Marek Woźniak. Woźniak to jeden z najlepszych prokuratorów śledczych ostatnich 18 lat, człowiek, który zasłynął z odwagi i siły charakteru. To on rozbijał morderców i zwyrodnialców z mafii mokotowskiej, nie dbając o osobiste bezpieczeństwo. To on swoim uporem, odwagą i sumiennością doprowadził do osądzenia najgrozniejszych gangsterów z gangu „Ala Capone" (najbardziej bezwzględnej formacji przestępczej działających na terenach południowych Polski). To właśnie dzięki jego odwadze zapadło parenaście prawomocnych wyroków dożywocia w najbardziej ponurych morderstwach i przestępstwach III RP. Wozniak, jako jeden z niewielu specjalistów prawa polskiego, współpracował ze specjalistami z USA w dziedzinie handlu narkotykami. To dzięki jego wysiłkom doszło do powstania w Polsce unikalnej delegatury amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA (za co jesteśmy uznawani jako równorzędni partnerzy z komplementarnymi ośrodkami w eurokołchozie i USA).

W jaki to sposób naraził się pan Wozniak łapówkarzom, cynicznym przestępcom współpracującym z innymi przestępcami, a także tym, którzy ich ochraniają? „Wieść gazetowa” niesie, że prawdziwym powodem odstrzelenia Woźniaka jest to, że wydział Przestępczości Zorganizowanej w czasie gdy szefował tam Wozniak, postawił zarzuty pani Ostrowskiej z SLD. Nowy szef krakowskiego biura Przestępczości Zorganizowanej pan Marek Wełna, niechętnie patrzy na śledztwa, które uderzają w środowiska SLD, a także te związane z obecnie rządzącą koalicją. Taki prokurator jak na przykład Wozniak, mógłby być zbyt niezależny i nie chronić przestępców, więc się go bezkarnie odstrzeliwuje. Komu to przeszkadza prawda? Wprawdzie w elitarnym Biurze Przestępczości Zorganizowanej, ludzie o takim doświadczeniu i odwadze osobistej jak Wozniak byli do tej chwili szanowani i chronieni, ale nastąpiły nowe Porządki. Mimo, że nadal brakuje tam specjalistów tej klasy co Wozniak, mimo, że przestępcy nadal mordują, handlują narkotykami i bronią, to Wozniak trafi do prokuratury apelacyjnej. Policzek i upokorzenie dla każdego prokuratora w Polsce. Proszę jak eunuchy i łapownicy będą mieli uciechę, jak się przyjemnie i „bezproblemowo” niszczy człowieka. Widać już, że czasy naprawdę się jednak zmieniły, a w samej Polsce nie ma już korupcji, sitw, tudzież mafii, z pewnością nie ma skorumpowanych polityków takich jak Ostrowska czy Sawicka, bo w Polsce nastała teraz „Irlandia”. Tak jak wspomniałem Woźniak został odwołany ze stanowiska szefa krakowskiego wydziału Biura Przestępczości Zorganizowanej, i trafi do tej „kompani karnej", czyli do mało znaczącej prokuratury apelacyjnej. Jak piszą pismacy taka jest praktyka stosowana wobec znienawidzonych przez uciemiężony lud „siepaczy Ziobry”. W ten sposób wypełnia się „sprawiedliwość dziejowa”, a osoby które prześladowały przestępców i „Ostrowskie”, poczują sami czym pachnie „sprawiedliwość” w Polsce, tfu... „Irlandii”. I oto właśnie głosowaliście lemingi z platformy, to dzięki wam, w „Irlandii” znowu będzie kwitnąć prawdziwa, a nie wydumana przez dziennikarzy z GW korupcja i bandytyzm.

wtorek, 22 stycznia 2008

Grzesiek, namiestnik POlski.

W polskiej, tak zwanej polityce, doszło ostatnio do ciekawych przetasowań, i to w obrębie partii rządzącej. Wydarzenia te, nie wzbudziły jednak wielkiego zainteresowania tefałenu, czy też innych polskojęzycznych mediów, a szkoda. Aż prosi się tu o jakąś dyletancką analizę.
Myślę tu oczywiście o dymisji Pawła Grasia, który został wycięty przez dwór Grzecha Schetyny. Można powiedzieć, a kogo to obchodzi, prawda?
Niestety, ta dymisja to bardzo zła wiadomość dla Polski, gdyż najbliższe otoczenie Donka zostało już w tej chwili de facto zdominowane przez kardynała Richelieu-Schetynę i „pułkowników” (Brochwicz, ten akurat w stopniu „generała”, Miodowicz i Sienkiewicz). Reasumując to oni tak naprawdę rządzą w Polsce, o czym będzie można będzie przeczytać za paredziesiąt lat w opracowaniach historycznych.

Przypomnijmy, że Graś miał pełnić bardzo podobną funkcję (kompetencje zostały mocno okrojone), jaką sprawował, znienawidzony przez udręczony naród, Zbigniew Wassermann. Graś miał być tym nowym koordynatorem służb specjalnych w nowym rządzie Donalda Tuska. W mrocznych czasach złych kaczorów i faszystowskich prześladowań, padały często zarzuty, że sam koordynator jest zbyt słaby „ustawowo”, aby efektywnie kontrolować służby specjalne.
Odpowiednie artykuliki można znalezć w „wolnej prasie” z tego okresu, takiej na przykład jak „podziemna GW i Polityka”. Graś jako długoletni polityk zrozumiał, że jego rola została zredukowana do „zderzaka” Schetyny i pułkowników. Stanowisko pseudo-koordynatora nie zwalniało go z odpowiedzialności prawnej i politycznej, a w momencie gdy zmieni się władza i zostaną rozliczone rządy Schetyny i Donalda (czyli powiedzmy za te 2-3 lata), to on stałby się tym nieszczęsnym "kozłem ofiarnym".
Dymisja Pawła Grasia to wyrazny sygnał, że polskie służby będą realizować zadania wyznaczone przez pułkowników i Grześka, a także inne ośrodki (pozarządowe, tak to nazwijmy eufemistycznie). Sam zaś premier Tusk, nie będzie miał ani czasu, ani chęci, ani ochoty, aby ingerować w ich skomplikowaną pracę. Można więc założyć, że faktycznym namiestnikiem w gubernii polskiej roku 2008, stał się Grzegorz Schetyna, który ma zarówno czas, ambicję i POparcie ze strony byłych oficerów WSI.
Nieszczęsny Donald Tusk latający POmiędzy Wwą i Sopotem, użerający się z "paniami pielęgniarkami" i robiący dobrze Berlinowi, nie będzie miał czasu na swoje ukochane mecze i lenistwo. POcóż więc miałby zawracać sobie głowę tak nieistotną sprawą jak bezpieczeństwo Polski, oto przecież troszczą się nasi odwieczni przyjaciele: Niemcy i Rosja.
Zwłaszcza, że to druga „Irlandia”, jest już zasobna i bezpieczna. Dowód wracają emigranci: Krauze, Kulczyk i Stokłosa. Ma też rację Donek, że ta tarcza z Ameryki, to szalony pomysł kaczorów, do niczego nam nie POtrzebna. Mamy przyjaciół w Berlinie i na kremlu, a w razie czego, to sami się obronimy, wystarczy czytać POtop Sienkiewicza. Tam cud, cudem pogania. I jak tu nie być wdzięczny tym wszystkim młodym ludziom, którzy głosowali za POstęPOwą platformą.

poniedziałek, 21 stycznia 2008

"Cuda PO"

Chodzi PO necie taki oto wierszyk:

"Cuda PO":

1. Przestępcy Odetchnęli
2. Prokuratorzy Oberwali
3. Polaków Omamili
4. Pielęgniarki Oszukali
5. Pismaków Opłacili
6. Przedsiębiorców Olali
7. Podatników Ograbili
8. Prezydenta Otoczyli
9. Polityków Ograli
10. Posady Obsadzili… “Pełniącymi Obowiązki”

I jest "Irlandia"....
Północna.

Palikot do odstrzelenia.


Już jutro na inguracyjnym posiedzeniu komisji sejmowej: "Przyjazne państwo", posłowie PiS złożą wniosek o odwołanie przewodniczącego komisji, znanego skandalistę z PO pana PaliKota. Wniosek o odwołanie PaliKota poprą posłowie PSL-u, o ile nie wkroczy do akcji Grzechu Schetyna.


Mariusz Kamiński (rzecznik klubu parlamentarnego PiS):
"Złożymy wniosek o odwołanie Palikota".
"Platforma, mimo że potępiła wybryki Palikota, nie zachowała się honorowo i sama nie usunęła go z komisji". "
Wszystkie kluby ostro potępiały wybryk Palikota, więc odwołanie go z funkcji jest dla posłów sprawą honoru".


Szef klubu poselskiego PSL-u, Adam Grzeszczak stwierdził:
"Sprawa jest złożona. Niby Palikot przeprosił prezydenta, ale przeprosiny nie zostały przyjęte. Tego rodzaju wybryki nie są dobrym sposobem uprawiania polityki. Poseł Palikot powinien promować się dobrą pracą, a nie poprzez happeningi.”"Będziemy jutro dyskutować o tym w klubie PSL i dopiero wtedy podejmiemy ostateczną decyzję"
Ostatecznie los PaliKota rozstrzygnie się jutro, czyli „na pięć minut przed dwunastą”, przed posiedzeniem komisji sejmowej. Bogaczowi PaliKotowi może tylko POmóc Grzechu, ale PaliKot będzie musiał sypnąć trochę grosza z "egzotycznych kont". Takie są realia w "Irlandii", których nie dostrzegają nasi śledczy "dziennikarze".
Donkowi sypie się rząd, ubywają też kolejni figuranci, tacy jak pan PaliKot. Nie żałuję Donka, w końcu to jego układanka i to on jest odpowiedzialny za „image” i brak skuteczności tego rządu. Oprócz pustych obietnic, oraz „cudów”, Donek nie jest w stanie przedtawić wyborcom czegoś konkretniejszego. Sparaliżowany procentami sondażowymi Donek wraz ze swym rządem zaniechał jakichkolwiek decyzji. Wiadomo, jak się nic nie robi, to się nie popełnia błędów, nie ma błędów, to sondaże są wysokie.
Plan genialny, no i prosty w istocie.W międzyczasie reformy państwa stanęły w miejscu. Gabinet Tuska to zbieranina 3-ligowych administratorów, bez charyzmy i wizji. Cała PO to wielka porażka. Wydaje się, że jedynym realnym programem ekipy Tuska dysponuje Grzechu Schetyna i Beata Sawicka. Ale tej alternatywy nie chcą przyjąć do wiadomości ani wyborcy PO, ani „ałtorytety”, a tym bardziej „dziennikarze” polskojęzycznych mediów.

Szalup brakuje


Trwa paniczna wyprzedaż na wszystkich światowych giełdach poza amerykańską (Amerykanie świętują, to znaczy amerykańscy inwestorzy szykują się do czarnego wtorku już jutro). Na giełdach azjatyckich panowała ogólna wyprzedaż, zła atmosfera przeniosła się na wszystkie europejskie parkiety, a szef spekulantów George Soros ostrzega przed „czarną światową” recesją. W tej chwili wiadomo, że nie ma jednej, konkretnej przyczyny wyprzedaży, jest raczej analiza inwestorów i ucieczka kapitałów z światowych giełd.
Bańka pękła w Azji, gdzie kursy giełdowe spadły o ponad 5 proc..Przyczyną paniki na giełdach była wypowiedź „słynnego” machera od giełd i spekulacji George'a Sorosa, który w wywiadzie dla austriackiej gazety "Der Standard" przestrzegł, że światową ekonomię czeka „najgorsza recesja od Drugiej Wojny Światowej.”
W tej chwili wiadomo, że recesji w USA i Kanadzie nie uda się zapobiec, są też obawy ekspertów, że "rozleje" się ona na rynki światowe. Międzynarodowi inwestorzy są bardzo krytyczni wobec amerykańskiego planu prezydenta Busha, przewidującego ulgi podatkowe. Jest to widoczne przykładowo na giełdach europejskich, gdzie inwestorzy panicznie pozbywają się akcji giełdowych. Eksperci związani z rynkiem finansowym oceniają, że olbrzymie straty firm finansowych i banków, a także nieuchronna recesja w USA wpłyną na załamanie się rynków europejskich. W takich warunkach trudno będzie oczekiwać na obiecane cuda w polskiej gospodarce, co niestety wpłynie na słupki sondażowe prezydenta Donalda. Taka szkoda.
A tak poważniej, wezcie się lenie i nieudacznicy z PO do roboty, bo Titanic tonie!!! Niestety, szalup ratunkowych brakuje.

środa, 16 stycznia 2008

Fałszywy prorok.


Minęło troszkę czasu, więc czas podsumować co się zmieniło od wyborów. PO wygrało zdecydowanie wybory i cieszy się w tej chwili niezwykle wysoką popularnością. Rząd stworzony przez Donalda ma naprawdę luksusową sytuację jeśli chodzi o rządzenie, Donald od początku nie był skazany na rząd mniejszościowy, ewentualnie na męczące targi z populistycznymi partiami typu Samoobrona. PO wraz z PSL-em ma stabilną większość w sejmie i może dokonywać reformy państwa (nie wspomnę już o przewadze posłów PO w Senacie). Tak jak to obiecywali politycy PO tuż przed wyborami.
Co się tym czasem dzieje?
Poza pustymi hasełkami z czasów słynnego, długaśnego, „expo-se” i kampani wyborczej, PO nie potrafiła przedstawić oficjalnego programu. To znaczy w ciągu ostatnich 2 miesięcy padło paredziesiąt dziwnych i sprzecznych ze sobą propozycji, ale zostały one wszystkie zdementowane przez wierchuszkę partii.
Co najbardziej jednak przeraża w nieudolnej polityce platformy to fakt, że wszystkie zaniechania i opóznienia polityków PO, to efekt strachu przed utratem punktów procentowych. Tusk zapomina o tym, że jego gabinet musi działać zgodnie z interesami państwa, a nie kierować się pijarem i słupkami sondażowymi.
Największa groteska (jeśli odpowiednie to słowo w tak poważnej sprawie) rozgrywa się obecnie w prokuraturze i ministerstwie sprawiedliwości. Przestępcy ścigani przez okrutnych siepaczy Ziobry, a także ci panowie i panie, przeciwko którym prowadzono postępowania prokuratorskie, są w czasch nowego ministra, uwalniani z aresztów. Nie tylko to, są usprawiedliwiani przez media i autorytety medialne, ba robi się z nich męczenników (Blida, doktor X).
Niektórzy z uciekinierów wracają do Polski, tfu "Irlandii", w której nastały rządy miłości i gospodarności.(Kulczyk, Krauze). Co do urzędników mianowanych przez złe kaczki i ich siepaczy, to zwalnia się z tego prostego powodu, że byli mianowani przez poprzedni rząd. Dotyczy to nawet sekretarek, które parzyły kawę nie tym szefom co trzeba.


Na temat cyrku wokół „służby zdrowia” nie będę pisał, bo dramat trwa nadal. Możemy tylko czekać na cud. A cudów jak nie ma, tak nie ma. Giełda pikuje w dół, w kraju panuje coraz większy chaos i niepewność, związkowcy szykują się do wiosennych strajków, a konkretnych działań rządu nie widać.
Oby Tusk nie okazał się fałszywym prorokiem, ogłaszając swoje cuda. Bo zamiast cudów, może sprowadzić na swój rząd biblijne plagi. Gorsza sprawa, że cierpieć będą wszyscy w tej nowej "Irlandii".

wtorek, 15 stycznia 2008

POlska nie POtrzebuje pluralizmu poglądów.


PO szykuje się do odwołania obecnego prezesa PAP-u Piotra Skwiecińskiego i powołanie na jego miejsce dyspozycyjnego wobec salonu i polskojęzycznych mediów Grzegorza Gaudena.Pretekstem, którego użyje PO, do odwołania szefa PAP-u Piotra Skwiercińskiego jest zwolnienie przez niego z pracy dyrektora Drukarni Naukowo-Technicznej Andrzeja Janickiego. Janicki stracił swoją posadę między innymi za to, że odmówił wykonywania poleceń służbowych. Zwolnienie to było zgodne z istniejącym prawem w PAP-ie. Według Elżbiety Kruk, (posłanki PiS i wiceszefowej Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu). Przyczyna odwołania jest jak najbardziej polityczna: „czyli przejmowanie przez PO wpływów na wszelkie instytucje”.
„Przewodnicząca Komisji Kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zaznacza, że Platforma nie dokonuje żadnych zmian bez powodu. – Nie przymierzamy się do tego programowo, tylko dokonujemy ich w przypadku złego wypełniania obowiązków, naruszania standardów, marnotrawienia pieniędzy – mówi posłanka i dodaje, że nie słyszała, by takie zarzuty stawiano zarządowi PAP. – Wydaje mi się, że atmosfera wokół PAP się uspokaja, i słyszałam, że zaczęła zarabiać. Nie wiem, czy to prawda, nie przyglądałam się – mówi Śledzińska-Katarasińska.”



Dyszące miłością i POczuciem sprawiedliwości PO będzie miało ciężki orzech do ugryzienia, ponieważ Skwiecińskiego będzie trudno oskarżyć o niegospodarność. Skwierciński jest na tyle dobrym menadżerem, że pod jego kierownictwem PAP po raz pierwszy od wielu lat zaczęła zarabiać pieniądze. W zeszłym roku PAP wypracowała 4,5 mln zł zysku. Trzeba przypomnieć, że jeszcze za kierownictwa związanego z sld, spółka przyniosła 2,5 mln zł strat. Innym problemem na jaki natrafią dyszący miłością platwormersi są ustawy prawne o PAP, które gwarantują „nieodwoływalność” ze stanowisk prezesowi, a także członkom rady nadzorczej w trakcie trwania kadencji.
Tak więc PO rozważa skompromitowanego byłego szefa Rzepy Grzegorza Gaudena, ewentualnie Andrzeja Janickiego, na nowego szefa PAP-u. Trzeba dodać, że jest to kolejny sygnał, że w polskiej prasie i mediach następuje ekspresowe przywracanie „wolności słowa” i pilnowania słusznych POglądów przez media PO-lubne . Polska normalnieje na wzór lat 90-tych i budzi się ze złego snu, w którym każdy mógł wyrazić swoją opinię. Takiej „wolności słowa” Polakom nie POtrzeba, a niePOtrzebny pluralizm poglądów mógłby być szkodliwy dla POlskiej POlityki.

poniedziałek, 14 stycznia 2008

"Oprócz nagrań są jeszcze zdjęcia!"


"Dysponujemy środkami pozwalającymi na identyfikację tych eurodeputowanych. Oprócz nagrań są jeszcze zdjęcia fotograficzne".
Polskie i angielskie oszołomy, które w grudniu zakłócały swymi okrzykami uroczystość proklamacji Najświętszej Karty Praw Podstawowych zostaną dotkliwie ukarani.Przewodniczący Parlamentu Eurokołchozu, niejaki Hans-Gert Poettering zagroził, że wobec niepokornych zostanie już wkrótce wszczęta procedura karna.
"Postanowiłem o uruchomieniu wobec nich procedury, zgodnie z wewnętrznym regulaminem PE. Próba zakłócenia podpisania Karty oraz wygłaszania przemówień nie znajduje żadnego wytłumaczenia".
"To dotyczy także tych eurodeputowanych, którzy w sposób skandaliczny zachowali się w stosunku do woźnych".
Według regulaminu PE, eurodeputowani, którzy w tak skandaliczny sposób zakłócali uroczystość uchwalenia genialnej proklamacji, mogą zostać ukarani poprzez wykluczenie z udziału w pracach PE przez 10 dni (dobrze i tam, niech nie mieszają). Posłowie z Polski i Wielkiej Brytanii zanim zostaną przykładnie ukarani i napiętnowani przez władze najwyższe PE, będą wnikliwie przesłuchani.
Problemem jest to, że winnych należy zidentyfikować, niestety nie będzie proste. W momencie uchwalenia najgenialniejszej w dziejach „konstytucji”, transmitujące uroczystość kamery koncentrowały się tylko na pogodnych i uśmiechniętych politykach wygłaszających pochwalne przemówienia. Niestety, PE nie przyznaje się do posiadania ukrytych kamer, który monitorowałyby salę, wielki błąd, miejmy nadzieje, że zostanie to jak najszybciej naprawione.
Jednak jest już jaskółka nadziei, otóż według wysokich urzędników dyrektoriatu PE, na sali byli także zaprzyjaznieni dziennikarze, którzy dokonywali zdjęć. (mnie się to akurat kojarzy z demonstracjami w Gdańsku, gdzie sb-ecy strzelali fotki manifestantom). Ich zdjęcia pozwolą na ujawnienie nieprawomyślnych deputowanych. W gruncie rzeczy, to jest prawdziwa Europa, a nie jakaś tam barbarzyńska Hameryka, gdzie co jakiś czas depcze się prawo. Tu, w Zjednoczonej pod berłem Berlina Europie, prawo jest przestrzegane, a nawet chronione przed pomyłkami, których mogą się dopuścić nieświadomi nadrzędnych celów obywatele.

czwartek, 10 stycznia 2008

Hurra Lis wraca!


Jest sprawiedliwość na tym świecie.
Prezes TVP, pan Urbański, specjalnie dla naszego milusińskiego, skrzywdzonego przez pisowski reżym Tomasza Lisa zmienił zasady panujące dotąd w kaczystowskiej TVP. Otóż aż do „wczoraj” gwiazda tego formatu co Tomasz Lis miała do wyboru: albo ekskluzywny kontrakt, albo angaż w zewnętrznej firmie producenckiej. Czyli albo rybki, albo akwarium. Aż do wczoraj, bo już od dzisiaj nasz kochany Tomasz Lis będzie miał i rybki i calusieńkie akwarium. I to jest właśnie nagroda dla bojowników o wolność i kombatantów w walce ze złym kaczyzmem.Nie wchodząc w zbędne szczegóły, które jutro zaczną żyć swoim własnym życiem, Tomek będzie zarabiał ... 170 tysięcy złotych. „W sumie daje to 170 tysięcy złotych. Trzykrotnie więcej niż sumy, na jakie mogą liczyć największe gwiazdy na rynku.” Jak podaje nasz niedoceniony dziennik.pl.Determinację Andrzeja Urbańskiego, by ściągnąć Lisa i pokazać politykom i opinii publicznej, że robi zróżnicowaną telewizję, pokazuje jeszcze jedno: TVP od razu podpisała z firmą Lisa umowę na 80 odcinków, co oznacza dwa lata obecności na antenie. To daje ogólną sumę kontraktu TVP z firmą Lisa w wysokości siedmiu milionów siedmiuset sześćdziesięciu tysięcy. I to właśnie długość umowy najbardziej szokuje naszych rozmówców. - Nie ma takiego zwyczaju. Bo co będzie, jak oglądalność spadnie? Dlatego zazwyczaj umowy obejmują 15 - 20 odcinków. A po drugie w TVP zawsze trzeba najpierw wyemitować odcinki próbne - mówi szef jednej z firm współpracujących z telewizją publiczną. Potwierdza to Grzywaczewski: - Nie podpisałem nigdy umowy na tak długi okres.
Jednak właśnie o takie rozwiązanie Lis najbardziej się targował. Według naszych informatorów chciał sobie zapewnić bezpieczeństwo, aby telewizja publiczna nie mogła pożegnać się z nim z dnia na dzień.http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article107003/Lis_wyciagnie_z_TVP_nawet_do_170_tysiecy.html
Ponoć te monstrualne koszty obecności Lisa w telewizji Urbańskiego były powodem awantury w zarządzie spółki TVP. Podpisaniu tak niekorzystnych dla TVP umów sprzeciwiali się Sławomir Siwek i Marcin Bochenek, jednak zadeycydowały głosy Piotra Farfała i Andrzeja Urbańskiego, a kto rządzi w telewizji, wiadomo prezes.
Ja chciałbym się spytać krytyków, czy Tomaszowi Lisowi nie należą się takie drobne groszaki? Przecież to także dzięki niemu, młodzież ruszyła do urn i obaliła faszystowski rząd złych kaczorów. Gdzie byłby dzisiaj Donald Tusk bez pomocy obiektywnych mediów? Kto mobilizował, jątrzył, wyśmiewał i wyszydzał pisowskich dyletantów i ich pamiegerów? Gdzie byłaby dzisiaj Ewa Kopacz? W białym miasteczku? A tak jest ministrem, od razu można oddychać i nie jest już tak duszno. Jest normalnie, tak jak obiecywała Platworma. Ba, są ustawy przygotowane przez fachowców i to nie byle jakich...
Wracając do naszej ofiary kaczorów, Tomka Lisa.
Genialny program Lisa, który ma przyćmić polsatowskie „co z tą zupą”, ma kosztować szczęśliwych abonamentów ponad cztery razy tyle ile przeciętny odcinek tworzony przez mniej „charyzmatycznego” dziennikarza.
Czy ktoś może zwątpić, że nastąpiła Irlandia? Lis w telewizji, Jakubowska niewinna, Kulczyk wierzowce w wwie buduje, Krauze raczył wrócić w rodzinne strony. POważa nas zachód i wschód, nawet mięso do Rosji sprzedajemy. Staliśmy się POtęgą, a będzie jeszcze lepiej...
A ja tak sobie myślę, że to dopiero początek. Jakby to było wspaniale, gdyby The Economist poinformwał, że ofiara pisowskich siepaczy zastąpiła reżymowego prezesa. To byłaby sprawiedliwość dziejowa i prawdziwa I R L AN D I A.
Gdyby tak jeszcze dorzucić 200, albo niech tam te 300 tysięcy na miesiąc, to zobaczyliśmy prawdziwą publicystykę, że uuuhuuuu.
Ja tam mam taką skromną nadzieję, że następnym prezesem TVP zostanie Tomasz. Należy mu się, cieżko na to pracował.

Chaos


Nasza kochana minister „zdrowia” Ewcia Kopacz skazała, że lekarze dostali już swoje. „Dosyć tych podwyżek, a dalszych się nie przewiduje”. Gdzie te czasy białego miasteczka, gdy nasza Ewa wraz z „siostrami” wygrażała złym kaczorom. Jak wtedy telewizje, artyści, ałtorytety wielbili mądrość, szczodrobliwość i szczerość naszej Ewy. Czy GW przejmowała się w tamtych złotych czasach budżetem? Gdzie tam, cel był jasny zniszczyć pisowski rząd, za wszelką cenę i wszelkimi sposobami.
Gdzie te cudowne czasy... sprzed 7 miesięcy?
Podczas spotkania u prezydenta doszło do kolejnej przepychanki POmiędzy byłym POPiSem. Według szefa Platwormy Zbysia Chlebowskiego: „Na spotkaniu nie padły żadne konkrety ze strony prezydenta. Zostało wyrażone jedno życzenie w odniesieniu do koalicji rządzącej; zdaniem prezydenta, jedyne co może pomóc służbie zdrowia, co może naprawić tę trudną sytuację to dosypanie do systemu dodatkowych pieniędzy”.
A może tak zamiast pieniędzy sypnąć owsa? Albo posmarować ośki jakimś smarem?
Co na to nasz były minister zdrówka Bolesław Piecha?
„Chlebowski rozminął się z prawdą. Spotkanie było typowo informacyjne. Prezydent chciał znać stanowisko koalicji i opozycji. Ale niestety spotkanie przerodziło się w konfrontacyjne. Zbigniew Chlebowski "ni stąd ni zowąd" spytał prezydenta, ile powinna zarabiać pielęgniarka - mówił natomiast Bolesław Piecha. - Prezydent nic nie mówił o takim rozwiązaniu, żeby sięgać do kieszeni podatnika”.
http://wiadomosci.onet.pl/1671160,11,item.html
Swego czasu POpularne były pytania o ceny jabłek, to i nie dziw bierze, że pan Chlebowski próbował wykorzystać gambit Tuska, pytając złego kaczora ile powinna zarabiać pielęgniarka. Cokolwiek by Kaczyniak powiedział, to byłoby zle... Bo jak powiedzmy powiedziałby te no... 3 tysiące złotych polskich to wiadomo Populista, bo skąd te pieniądze wziąść? Niech by tak kaczor powiedział te 2 tysiące, to wiadomo od razu, że krwiopijca i alkoholik, który przepija państwowe pieniądze na wysokoprocentowe trunki, a nie obchodzi go dola biednych pielęgniarek.
Szkło kontaktowe, GW, POlsat i tefałen wielokrotnie przerobiły ten „logiczny schemat”. Pozostaje jeszcze nadzieja w naszej genialnej "pani prezydent" Wwy. Niech bufetowa wyśle jakieś nowe zawiadomienie o przestępstwie, ma w tym temacie doświadczenie prawda? W ten sposób wyeliminuje się mieszającego w kotle kaczora i dotrwa sondażowo do nowych wyborów prezydenckich, a te już wkrótce bo za jakieś 3 lata. W tym czasie Tusk wraz ze swym dworem sprytnie ominą rafy i głębiny i będzie "Irlandia".
A tak w ogóle, to dobrze, że wraca z Czech uśmiechnięty Donald i teraz wszystkich w rządzie wezmie w garść. Bo przyznam szczerze, że mam wrażenie chaosu, który pogłębia się z dnia na dzień, a przecież są to rządy profesjonalistów...


Donald wracaj, uśmiechnij się i zachęć swoich ministrów do pracy, tylko w tobie chłopie nadzieja. Masz doświadczenie w kierowaniu instytucjami, więc takiego fachmana jak ty bardzo POlsce POtrzeba. Nigdy nie zaPOmnę ci tego, że obiecałeś, że się tym całym bajzlem osobiście zajmiesz. Miała być przecież wyśniona Irlandia, a nie "Irlandia Północna".

wtorek, 8 stycznia 2008

Jest reforma, cieszmy się.


Według relacji mediów ochraniających rząd, gabinet roześmianego Tuska przygotował pakiet otwarcia reform w ochronie zdrowia. Pakiet ten jest złożony z czterech ustaw.
Roześmiany Donald Premier obiecał, że osobiście zajmie się sprawą napięć wokół płac personelu medycznego.


"Zaczynamy poważną reformę służby zdrowia" zakrzyknęła pogodnie minister „zdrowia” Ewcia Kopacz. Wkrótce do sejmu trafi pakiet ustaw, a oto one: "bezpieczny szpital, bezpieczny pacjent i dobrze zarabiający pracownicy służby zdrowia". Zapomniała dodać, że tuż PO „obaleniu” CBA, do pakietu bezpieczeństwa dołączy się pakiety znane jako „bezpieczna koperta” i „bezpieczny przetarg”. To nie koniec dobrych i optymistycznych wiadomości:” Byli tacy przed nami, którzy mówili, ze trzeba im na reformę służby zdrowia siedem lat. Co poniektórzy kończyli tylko na gadaniu, my po 50 dniach swoich rządów mówimy: zaczynamy bardzo poważną reformę ochrony zdrowia”. Ja już się uśmiecham POgodnie i radośnie, zwłaszcza, że to nie koniec bo... kolejne sześć ustaw prezentowane będzie już w "niedalekiej przyszłości".Dużą ciekawość budzi program: "dobrze zarządzający menedżer", ech gdzie się podziała pani Sawicka, ale nie ważne.
Ważne to, że to właśnie nasz kochany Donald Tusk zadeklarował, że to on bierze osobistą odpowiedzialność za reformę w ochronie zdrowia. Mam nadzieję, że nie zapomną o tym media, bo jest tu duża szansa na kolejny "sukces" naszego premiera.
Jestem dogłębnie przekonany, że fachman premier osobiście dopilnuje wdrożenia reform i POkaże przebrzydłym Religom, Kaczyńskim i Ziobrom, że PO była perfekcyjnie przygotowana do przejęcia rządów i POprowadzenia reform.
Nadchodzą naprawdę wspaniałe czasy. Cieszmy się i weselmy, uśmiechajmy, piejmy w rogi i tańczmy.
Rywin, Jakubowska, Kulczyk i Walter już wzięli się radośnie za ręce i uśmiechają się szcześliwi. Nadchodzą naprawdę szczęśliwe czasy dla wszystkich Polaków. Jak to w piosence, bo wszyscy POlacy to jedna rodzina, chudy, czy gruby, świnia, czy... jakoś tam...
Jak to dobrze nam, że rządzi nasza "proeuropejska" platforma i jej fachowcy. Teraz to może być tylko lepiej.
Uśmiechamy się więc, na raz, dwa i trzy, prawie tak jak dziennikarze w tefałenie.

poniedziałek, 7 stycznia 2008

Wstręt


Ostatnie wpisy gospodarza salonu Igora Jankesa, a także Krzysztofa Urbanowicza, odniosły się raptem do „kondyncji polskiego dziennikarstwa”. Inaczej mówiąc panowie dziennikarze biadolą nad stanem mediów. Pod wpisami obu szanownych autorów rozgorzała arcyciekawa dyskusja, a wielu dyskutantów poruszało wiele ciekawych wątków, których nie można znalezć w prasie drukowanej kupowanej w kioskach. Diagnoza i wnioski, dla niektórych blogerów oczywiste, nie znajduje miejsca w mediach "publicznych", gorzej budzi tylko histeryczną reakcję wśród salonowych mediów.
Jaka to straszna diagnoza? Media w "IIIRP i pół" stoją na straży interesów właścicieli III RP i partii, które są przez nich POpierane. To oczywista oczywistość, żeby zacytować znanego klasyka. Co się dzieje z dziennikarzem, który nie chce śpiewać w zgodnym chórze z Żakowskim, Paradowską i Najsztubem? Wystarczyło obserwować „polskie media” w ciągu ostatnich 2 lat.
To co wyrabiają chamscy Wołkowie i macherzy typu Tomcio Lis, te obrzydliwe gnojenie na wizji i w eterze, te docinki dotyczące „inteligencji”, „kultury”, ewentualnie bezkarne szydzenie z „reżymowych dziennikarzy”, to wszystko budzi we mnie obrzydzenie do całego tego „środowiska dziennikarskiego”. To, że dziennikarze skompromitowanej „Polityki” mają czelność wydawania osądów na temat dziennikarzy konkurencyjnych mediów, jest skandalem.
Osoby pokroju Passenta wydające cenzurki to nie żenada, to zgroza. Ten człowiek powinien zamilknąć, a nie być zapraszanym do „tefałenu” i innych mediów polskojęzycznych, jako „autorytet opiniotwórczy”. To co się dzieje w mediach przejmuje zgrozą: sbecy wydający certyfikaty „opozycjonistom”, dziennikarskie kuzwy dające laurki dziewictwa, oraz chorzy z nienawiści politycy oskarżający przeciwników o „chamstwo i agresję”. To są te niezależne media "prywatne". Obrzydliwość.


Wracając do polskiego światka dziennikarskiego.Jakie są te wzorce w polskim światku dziennikarskim? Przypomnijmy sobie, otóż rok temu główną nagrodę dla top-dziennikarzy oddano dla Sekielskiego i Morozowskiego, a w tym roku dla Liska, za „męczeństwo w kaczostanie”.
Swoją drogą zastanawiam się kto sprzedaje tak beznadziejne bzdety do „the economist” i innych „zagramanicznych mediów”.
Co do nagród, to tak się właśnie wychowuje młodych dziennikarzy, pokazując im drogowskaz, co należy robić, a przede wszystkim jak to robić, żeby w końcowym efekcie zasłużyć na karierę w „polskich mediach”.
Niech pan Igor przypomni sobie grozby pana Passenta w ostatniej „Loży prassowej”, gdzie Passent otwarcie zagroził Jankesowi i Karnowskiemu, że ich „opinie będą rozliczone”.
Czy pani Małgosia Łaszcz zaprotestowała w jakiś sposób na takie chamskie zagranie Passenta, ależ skąd, słodko uśmiechając się pożegnała się z telewizornią dziękując rozmówcom. Czy ktoś zaprotestował, oburzył się następnego dnia, ba zauważył to? Skoro jest normalnie, to znaczy, że tak trzeba i tak wypada.

Co do mnie, to po ostatniej "loży" czułem obrzydzenie, do tego stopnia, że musiałem wyjść do ubikacji i splunąć... Passent na wizji, otwarcie prowadzi stare ubeckie metody zastraszania, a prowadząca pani dziennikarka ohydnie się uśmiecha i kończy program. Takie jest to polskie dziennikarstwo, coraz częściej budzi we mnie obrzydzenie i wstręt.