piątek, 7 września 2007

Co dalej? To samo....




Wszyscy piszą o wyborach, więc i ja powiem słów parę.
Po pierwsze, to co obserwaliśmy w sejmie, było samorozwiązaniem to nie była “bezwarunkowa kapitulacja” - jak mówił w sejmowej debacie Donald Tusk, lider platformy. Kaczyńscy postanowili oddać się osądowi wyborców, bo nie było już innego wyjścia. Dalsze rządzenie bez poparcia większości sejmowej stawało się niemożliwe i zabójcze dla PiS-u. Taka była logika afery gruntowej, a zwłaszcza tego co się działo wokół „rewelacji Kaczmarka” wysłuchiwanych z taką uwagą przez opozycję. PiS nie miał wyjścia z tej sytuacji i to doskonale rozumieją wyborcy.
Pozostaje pytanie co dalej? Wiadomo co dalej, odpowiecie, wybory.... Ale co po wyborach? Czy ktoś jeszcze wierzy, że PO samodzielnie wygra te wybory? Albo, że w ogóle je wygra?
Więc co POPiS? Czy raczej POLiD? Chyba bardziej to drugie. Czyli rozliczanie Kaczorów z tego co zrobili i czego nie zrobili? Co poza tym, komisje, fajerwerki i wypalanie siarką i żelazem ludzi o sympatiach pro-pisowskich, przejęcie Rzepy i mediów, żeby czasem nie szkodziły, no i przymknięcie oczu na oligarchów. Ciekawe, którzy wielcy oligarchowie dostaną numer nowej komórki premiera Kwaśniewskiego? Czy będzie grill dla Agory i tefałenu z wódeczką i panienkami?
Jedno pewne, będzie znowu europejsko i demokratycznie.
No i nie będzie złych kaczorów i ludzi z „prowincji”, którzy mogliby wzbudzić niesmak elyt. Kawiorowa lewica dogada się z liberalną prawicą i w Polsce znowu będzie dobrze się działo. Może Niemcy nas jowialnie poklepią po plecach? Kto wie, może nawet nam blogerom salon24 wielcy panowie zostawią? Chociaż może tej wolności słowa .... to i za dużo czasem.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Koalicja Po i LID to:

1. Kompromitacja Tuska i ziszczenie się planu i tez Kaczora o tym, że LiD i PO to jedno czerwono-liberalne środowisko. Partia zagranicy.

2. Rozpad PO, bo nie widzę Rokity, Mężydła, Czumy ..obok Gadzinowskiego.

Rozpad PO oznacza problemy w koalicji i możliwe przyśpieszone wybory. Ponad to ostateczny podział polskiej sceny politycznej na dwie partie w/g planów Kaczora.

Tak czy siak PO nie ma dobrego wyjścia. PiS ma, bo może spokojnie zostać w opozycji i dolewać oliwy do ognia i patrzeć jak PO się rozlatuje.

I szykować się do wyborów w których zdobycie samodzielnej większości byłoby prawdopodobne jak nigdy. A samodzielne rządy to 4 lata...można wtedy tą chwilową traumę POLiD'owską odwrócić.


Teraz dopiero widać jak ważne były wybory prezydenckie, bo opozycja w parlamencie z własnym prezydentem to ogromna siła.

Tak czy siak...to koniec komunistów (z herr Kwaschniewskim jaki twarzą ich kampanii) i koniec PO, która jeśli wygra to będzie mieć kłopoty. Jeśli przegra to też je mieć będzie, bo trzeciej porażki Tuskowi nie będą mogli darować.

Pozdrowienia

Anonimowy pisze...

A! Nie jestem fanatykiem sondaży, ale na Onecie właśnie zauważyłem to:

Gdyby przedterminowe wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, na PiS głosowałoby 31,1 proc. wyborców, na PO - 25,4 proc., na LiD - 7,5 proc. a na Ligę i Samoobronę - 6,1 proc. wyborców.

http://wiadomosci.onet.pl/1602251,11,item.html

danz pisze...

@boomcha
Masz rację, że Kaczorki grają na ustawienie sceny politycznej na system dwu-biegunowy. Po jednej postkomuna i czerwona frakcja w PO, po drugiej PiS.
Wielu wyborców wybiera PiS, nie dlatego, że Kaczki są tak przekonywujące, ale dlatego, że nie ma innej możliwości.
Rozmawiając z moimi przyjaciółmi "od polityki", uderza mnie to, że ludzie mówią, że nie ma wyjścia i trzeba głosować na kaczorów...
Ale, kaczki popełniają dużo błędów personalnych (vide: "afera Kaczmarka"), a także odsuwają na boczny tor ludzi którzy mogliby poszerzyć elektorat PiS-u (Marcinkiewicz, Sikorski, czy Jurek). Ostatnio mówiło sie o odejściu z PiS-u Zalewskiego. W momencie, gdy gra się o wszystko ... wypadałoby, żeby zgarnąć jak największą armię pod swoje skrzydła.
P.S. Dziękuje Ci za wpis (odpowiadam trochę pózno, ale czasem przez parę dni nie mam czasu na net). Jeszcze raz pozdrawiam.