czwartek, 20 marca 2008

"Irlandia"


Ciekawa jest ta metoda, jaką to stosują nasi „dziennikarze”, co do opisywania rzeczywistości. Oznacza ta metodologia mniej więcej tyle, że złe kaczory nigdy nie mają racji, a Tusk zawsze ją ma. Tusk "is right" i to obojętnie czy sprawa dotyczy ceny jabłek, czy też ratyfikacji konstytucji zniewalającej euroregion nad Wisłą, czy limitów gazów wydumanych( z których kpią sobie Chiny, Indie czy Brazylia).

Stada lemingów przy tępowizorach mamione są wizją nowego, „cudownego” świata, w którym będzie wspaniale i „cudownie”, gdy tylko „dorżnie się te kaczory i innych s....ów”, żeby tak z brzegu zacytować autorytety. Pięknie też będzie, gdy przyjmie się bez żadnych dyskusji najgenialniejszą „konstytucję-traktat”, wypichcony w gabinetach „postępowej ełropy”. Tak jak to było ostatnio z limitami CO2 „wynegocjowanymi” przez "europejcyka" Donalda.
Donald wychawalany za nienaganny, ale „szczery” uśmiech i wyrzucanie śmieci do śmietnika, a także za “twarde” stawianie się „faszyście Bushowi” i złym kaczorom. Chwalony codziennie przez Monikę Olejnik i Żakowskiego-Wołka, Paradowską-Kolendę i Lizuta-Wrońskiego. Dobrze przyjmowany i w Berlinie i Moskwie, jako „skuteczny polityk”. Chwalony także przez innych postępowych europejczyków, a nawet paru profesorów, ten nasz uśmiechnięty Donald, „wynegocjował” ostatnio mieszkańcom swojego euroregionu nowe warunki rozwoju. Są to takie warunki, które de facto zarżną polską gospodarkę opartą na węglu. Już wkrótce polski przemysł będzie wydawać grube miliony euro na dokupywanie limitów od cwanych Niemców, Francuzów i Włochów, którzy mają w dyrektoriacie UE prawdziwych polityków, dbających o interesy swoich krajów, a nie namiestników spłacających długi.
Polacy, jako że są „świżo upieczonymi” europejczykami, w ramach tej POwszechnej polityki miłości, będą ograniczać produkcję stali i materiałów budowlanych, oraz wszystkich innych produktów „cieplarnianych”, poniżej posiadanych mocy produkcyjnych. Aby na końcu wszystko to kupować od uśmiechniętych i pewnych siebie Niemców, którzy wynegocjowali dużo korzystniejsze warunki dla swojego przemysłu. Ale wiadomo Niemcy to Niemcy, a „Irlandia” to wirtualna „Irlandia”.


Powiedzcie mi, jak się tu nie cieszyć, jest to przecież kolejny sukces Donalda. PO spektakularnym sukcesie w sprawie eksportu polskiego mięsa, gdzie przyznaliśmy rację Rosjanom, że „polskie mięcho” to sprawa polsko-rosyjska, a nie polsko-unijna. Po błędach złych kaczorów „rujnujących” polską gospodarkę nastąpiła normalność.
I powiadam Wam, będzie jeszcze normalniej i lepiej, niech tylko PO wezmie media, wtedy dopiero zaczną się prawdziwe czasy „cudów” i „sukcesów”, które zadziwią nie tylko Urbana, ale samego Goebelsa. Gdyby tak jeszcze ograniczyć ten cholerny internet?

2 komentarze:

Jaku pisze...

aż strach się bać co będzie dalej. Już teraz dostaję depresji po każdym podsumowaniu osiągnięć rządu Tuska.

danz pisze...

Mnie strach bierze, gdy rozmawiam z Polakami, którzy żyją w jakimś "matrixie" mediów i nie widzą co się dzieje w tej drugiej "Irlandii". Zazwyczaj stwierdzają: "a mnie to nie obchodzi", "świnie przy korycie", "i tak się nie zmieni na lepsze"...

Typowe myślenie: "niewolnika", człowieka zniewolonego, pozbawionego honoru i poczucia wartości.