poniedziałek, 8 października 2007

"The brave one"


Filmowcy co raz to kręcą filmy, które w założeniu mają ściągnąć znudzonego widza z powrotem do kina. Coraz rzadziej się to udaje. W samym założeniu film powinien łączyć „rozrywkę” z pewnym przesłaniem. Moim skromnym zdaniem ciekawe są filmy z pewnym elemetnem traumy, te zwłaszcza, które skupiają się na ciemnej strony ludzkiej psyche czyli na zemście. Jednym z takich filmów jest „The brave one” z Jodie Foster w roli głównej. Reżyser (Neil Jordan), odkrywa w tym filmie zupełnie na „nowo” traumę ofiary i przemianę tytułowej bohaterki Eriki w „anioła zemsty”. Film zaczyna się sielankowo, Jodie gra „opowiadaczkę radiową” z dobrą pracą, ustabilizowanym życiem, zakochaną ze wzajemnością w przystojny lekarzu, jej życie jest bezpieczne i tak jak wspomniałem sielankowe. Wszystko się zmienia, gdy pewnego wieczora Jodie i jej luby wyprowadzają pieska na spacer. Tu taka mała uwaga na marginesie, jest tu taki mały przytyk wobec tych wszystkich psiarzy, którzy święcie wierzą, że pieski ich obronią przed zwyrodnialcami i bandytami. Nie wchodząc w szczegóły co się dokładnie stało, powiem tyle, że Jodie traci ukochanego, a sama ledwo uchodzi z życiem z romantycznego spacerku w parku.

Film zwalnia na dobre pół godzinki, aż do momentu, gdy Erica (Jodie Foster) przypadkiem staje się świadkiem morderstwa w anomimowym, nowojorskim „corner store”. Nie będę opowiadał zdarzeń, bo nie o to przecież chodzi. Skupię się tylko na jednym aspekcie filmu, czyli motywie przewodnim. Co Jordanowi się udaje, otóż Jordan sugestywnie opisuje przeobrażenie normalnej, słabej, hamerykanki w kogoś, kto zabija nie tylko w samoobronie, ale także dlatego, że nie chce czuć się ciągle ofiarą. Odrzuca postawę bierną, godzącą się na gwałt, a przyjmuje postawę czynną i świadomą. Im dalej zgłębiamy się w tę niepokojącą opowieść, tym więcej wątpliwości przynoszą rozważania na temat skuteczności „strażników prawa” wobec wszcechobecnego „układu”. Układu czyli sparaliżowanej policji i prokuratury, spiętego prawami i bezwzględnego zła.pojawia się też problem moralny: jak długo można tolerować bezprawie, tylko dlatego, że prawa morderców i mafiozów i ich prawników są silniejsze od praw ofiar. Gdzie jest granica, którą normalny, inteligentny człowiek staje się mścicielem? No i najważniejsze jakie są konsekwencje moralne i etyczne, gdy człowiek zabija, nawet gdy czyni to w samoobronie, czy też, aby „wyrównać rachunki”, albo „walczy ze wszechobecnym złem. Z pewnością nie jest to film, który wzbudzi „pozytywne recenzje” wśród recenzentów dla których zemsta, kara śmierci i prymitywne „instynkta”, niewiara w system „demokratycznej sprawiedliwości” to tematy tabu. Film łamie europejskie i hamerykańskie kanony politycznej poprawności i stawia wiele niepokojących pytań.

W każdym bądz razie film uzyskał 7/10 gwiazdek (3.525 głosujących), co nie jest taką złą oceną. Film na jesienny wieczór, który z pewnością odstręczy od spacerów po parku, a oto łatwiej jesienią.

Brak komentarzy: