Jarosław Kaczyński oświadczył dzisiaj, że poseł Antoni Macierewicz w dalszym ciągu jest kandydatem PiS do sejmowej speckomisji.
Odniósł się także wobec języka miłości platformy:
„Narzucanie partii opozycyjnej kogo ma skierować do komisji jest całkowicie niedopuszczalne”.
"Poseł Macierewicz dalej jest kandydatem do speckomisji, choćby dlatego, że - całkowicie niedopuszczalne, choć wpisujące się w plan 'putinady' - jest narzucanie partii opozycyjnej kogo ma kierować do jakiejś komisji”.
I tu po raz kolejny widać jak wielka jest różnica między spolegliwym i „miłosnym” językiem PO, a awanturniczym językiem złego kaczora. PO raz kolejny widać, że zły kaczor nie potrafi pogodzić się z wynikiem wyborów. Niedopuszczalne jest też, to że Kaczyński upiera się przy kandytaturze „chorego z nienawiści” Macierewicza. Jak długo trzeba tłumaczyć „bydłu”, że skończyły się czasy gdy PiS miał prawo do publicznej wypowiedzi. Te koszmarne dni to już przeszłość i nie będzie do nich powrotu.
Spec-komisja obraduje obecnie w okrojonym 4-osobowym skłdzie (nie ma w niej przedstawiciela PiS, słusznie), i wydaje się że jest to najlepsze wyjście w demokratycznej III RP. Partia miłująca Obłudę nie zgodziła się też na zmniejszenie liczebności członków w spec-komisji do 4 osób, (wówczas każdy klub miałby jednego posła) choć sama wysunęła wcześniej takową propozycję.
Powodem jest to, że skończyły się już czasy, gdy opozycja decyduje o tym kogo mianuje do spec-komisji. Teraz nastały czasy miłości i "prawdziwej", a nie PiS-owskiej demokracji. To PiS jest zły, a dobra PO, każde telewizyjne dziecko to powie, dlatego premier Tusk nie odstąpi od zasad demokracji parlamentarnej.
Odniósł się także wobec języka miłości platformy:
„Narzucanie partii opozycyjnej kogo ma skierować do komisji jest całkowicie niedopuszczalne”.
"Poseł Macierewicz dalej jest kandydatem do speckomisji, choćby dlatego, że - całkowicie niedopuszczalne, choć wpisujące się w plan 'putinady' - jest narzucanie partii opozycyjnej kogo ma kierować do jakiejś komisji”.
I tu po raz kolejny widać jak wielka jest różnica między spolegliwym i „miłosnym” językiem PO, a awanturniczym językiem złego kaczora. PO raz kolejny widać, że zły kaczor nie potrafi pogodzić się z wynikiem wyborów. Niedopuszczalne jest też, to że Kaczyński upiera się przy kandytaturze „chorego z nienawiści” Macierewicza. Jak długo trzeba tłumaczyć „bydłu”, że skończyły się czasy gdy PiS miał prawo do publicznej wypowiedzi. Te koszmarne dni to już przeszłość i nie będzie do nich powrotu.
Spec-komisja obraduje obecnie w okrojonym 4-osobowym skłdzie (nie ma w niej przedstawiciela PiS, słusznie), i wydaje się że jest to najlepsze wyjście w demokratycznej III RP. Partia miłująca Obłudę nie zgodziła się też na zmniejszenie liczebności członków w spec-komisji do 4 osób, (wówczas każdy klub miałby jednego posła) choć sama wysunęła wcześniej takową propozycję.
Powodem jest to, że skończyły się już czasy, gdy opozycja decyduje o tym kogo mianuje do spec-komisji. Teraz nastały czasy miłości i "prawdziwej", a nie PiS-owskiej demokracji. To PiS jest zły, a dobra PO, każde telewizyjne dziecko to powie, dlatego premier Tusk nie odstąpi od zasad demokracji parlamentarnej.
Kochajmy się i "wyżynajmy watahy", w tej naszej "Irlandii".
Uwaga, klaszczemy!!! Na raz, dwa, trzy...
Uwaga, klaszczemy!!! Na raz, dwa, trzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz