czwartek, 8 listopada 2007

POwody do nie-PO-koju


Spełniają się moje najgorsze przeczucia co do Donka i PO, jako formacji politycznej.
Postawa Donka jest żenująca, jeszcze Donek nie został premierem, a już pajacuje przed unią. Dlaczego uważam, że Donek pajacuje? Otóż określenie przez szefa PO, że priorytetem dla polskiej dyplomacji będzie ratyfikacja eurokonstytucji, a także deklarowanie chęci podpisania Karty Praw Podstawowych to de facto powrót do polityki kelnerskiej, którą obserwowaliśmy przez ostatnie 18 lat. Polska zachowuje się jak kelner przy stole, gdzie wielcy panowie radzą o przyszłości zjednoczonej Europy. Donek już na wstępie zaprzepaszcza dokonania kaczorów z ostatnich dwóch lat. Trzba przypomniec, że Polska była wprawdzie oceniana jako „krnąbrny”, ale równorzędny partner w negocjacjach. Za czasów wyśmianej przez „niezależne media” Fotygi Polska zgodziła się wprawdzie podpisać traktat reformujący (czyli de facto eurokonstytucję), ale w zamian polska dyplomacja wytargowała korzystny dla Polski mechanizm z Joaniny, a także prawo do nie respektowania karty praw.
Były to realne zdobycze dyplomacji, bardzo korzystne dla Polski jako niezależnego gracza na arenie międzynarodowej, a co robi w tej sytuacji Tusk? Nie będąc jeszcze premierem zapowiada, że kartę praw Polska przyjmie bez żadnych obiekcji, a „eurokonstytucja” jest po prostu „super”. Niejednemu zaciekłemu „krytykowi” Fotygi opadła szczęka, gdy Donek mizdrzył się do Barroso i obiecywał, że Polska teraz będzie „grzeczna”.
No Donek, jeśli tak kiepsko zaczynasz, to już wkrótce twój nowy rząd nazwą marionetkowym, a po decyzje w sprawie np. tarczy dyplomaci z Rosji i Hameryki będą musieli się zwracac do Berlina i Brukseli, bo w Wwie będą rządzic śmieszni figuranci. Z drugiej strony jaki jest Donek, to każdy widzi, a im więcej będzie go w przekazach tym bardziej go ludziska "pokochają".
Co do samego rządu, to nominacja Zbigniewa Cwiękalskiego na następce Ziobry to po prostu strzał w dziesiątke. Wiadomo w rządzie POP sl-u, przyda się były POP z UJ. Co do spraw mediów Tusk dał wyrazny sygnał, że platforma miłości nie pozwoli na nienawistne badanie przeszłości takich ałtorytetów jak eks-prezydent.

„Komuś przychodzą do głowy głupie pomysły toczenia ciągłej wojny politycznej i na pewno zrobię z tym porządek" - stwierdził Tusk. „Ludzie, którzy usiłują niszczyć autorytet Polski i życia publicznego w Polsce wewnątrz i za granicą, zostaną z tego bezlitośnie rozliczeni. Takich rzeczy nie wolno robić" - dodał.


Tusk pogroził palcem nie tylko Rzepie, ale także IPN-owi, co jest niewątpliwie nowym tonem w wykładni ideowej PO. Chciałbym zobaczyc minę wszystkich tych pismaków, którzy tak gorąco gardłowali przeciwko praktykom PiS-u. Tak panowie, tak szczekaliście, że to PiS taki straszny, a tu PO okazuje się byc bardziej cesarskie od sld-owców. I to nie tylko chodzi o akta IPN-u, ale także o to co wolno, a co nie wolno pisac w gazetach. Oj to się nadredaktor Adam ucieszy, pewnie sypnie setkę z Urbanem, ba Lecha też zaproszą.


Wracają stare dobre czasy, nic tylko się napic. Tylko tak na prawdę, to nie jest mi do śmiechu.
Wszystkie te wiadomości mogą przyprawic o ciężki ból głowy. W samym PiSie też nie dzieje się za dobrze. Zalewski chwali Sikorskiego, Polaczek i Krzywicki zrezygnowali z zasiadania w Komitecie Politycznym PiS-u, a cesarz wszystkich Polaków traktuje PiS jako swoją osobistą armię. Cóż wygląda na to, że ekspresowo wracamy do Rywinlandu, a lemingi się cieszą.
Co zresztą widac na samym salonie, gdy czyta się wpisy „miłujących pokój” blogerów. Nieważne, przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska, no i szło wykształciuchów też.
See ya!

Brak komentarzy: