13 grudnia 1981 roku, czy potrzebne jest wiele słów, wystarczy jedno czarno-białe zdjęcie. Zdjęcie ukazujące beznadziejność polskiego narodu w tym dniu. Taki polski „Czas Apokalipsy”. Co mogą zrobić cywile przeciwko tankom? Co mogą zrobić kobiety i dzieci, gdy stają wobec uzbrojonych zomowców i żołnierzy. Jakie upokorzenie mogą czuć mężczyzni? Upokorzenie i strach, pomieszanie ze wstydem, a jednocześnie ze wstrętem do siebie samych, że się tak boją się tych czołgów, które 10 lat temu strzelały do bezbronnych cywilów.
W 1981 roku miałem 14 lat, tego dnia skończyło się nieodwołalnie moje dzieciństwo. Zaczęły się ponure dni stanu wojennego. Najpiękniejsze lata mojej młodości, jednego dnia zamieniły się w szarawo-drętwy koszmar zdychania komuny. Codziennej godziny policyjnej, strachu w szkole, strachu na ulicy, poczucia gniewu i upokorzenia gdy legitymował mnie kolejny zomowski patrol. Te głupie pytania, gdzie mieszkam, gdzie idę, po co, do kogo, niedopowiedziane grozby. Poczucie stłamszenia i lęku. Tak narodziło się pojęcie „dzieci stanu wojennego” (ktoś mądrzejszy tak nas właśnie określił), młodych chłopaków i dziewczyn, codziennie tresowanych w tym straszliwym baraku obozu socjalistycznego, jakim była Polska.
Zdawaliśmy test z człowieczeństwa podczas codziennego legitymowania, stania w kolejkach za chlebem, comiesięcznego rozpędzania demonstracji, straszenia i poniżania.
Następne lata były przepełnione kafkowską depresją, kolejkami po ochłap mięcha, emerycką nędzą, powszechną beznadzieją, kłamstwami, propagandą i urbanowskim szyderstwem. Polska lat 80-tych to szary kraj popadający w ruinę, kraj z którego uciekał każdy kto mógł, kraj w którym dziewczyny sprzedawały się gościom hotelowym za 5 dolarów i prosiły żeby ich tylko „stąd zabrać”. Polska, gdzie wszystko przestawało mieć sens i znaczenie, a wódka była na kartki. Kraj tragiczny i zakłamany, tak jak i obecna pamięć o tym, co się wtedy naprawdę wydarzyło.
W 1981 roku miałem 14 lat, tego dnia skończyło się nieodwołalnie moje dzieciństwo. Zaczęły się ponure dni stanu wojennego. Najpiękniejsze lata mojej młodości, jednego dnia zamieniły się w szarawo-drętwy koszmar zdychania komuny. Codziennej godziny policyjnej, strachu w szkole, strachu na ulicy, poczucia gniewu i upokorzenia gdy legitymował mnie kolejny zomowski patrol. Te głupie pytania, gdzie mieszkam, gdzie idę, po co, do kogo, niedopowiedziane grozby. Poczucie stłamszenia i lęku. Tak narodziło się pojęcie „dzieci stanu wojennego” (ktoś mądrzejszy tak nas właśnie określił), młodych chłopaków i dziewczyn, codziennie tresowanych w tym straszliwym baraku obozu socjalistycznego, jakim była Polska.
Zdawaliśmy test z człowieczeństwa podczas codziennego legitymowania, stania w kolejkach za chlebem, comiesięcznego rozpędzania demonstracji, straszenia i poniżania.
Następne lata były przepełnione kafkowską depresją, kolejkami po ochłap mięcha, emerycką nędzą, powszechną beznadzieją, kłamstwami, propagandą i urbanowskim szyderstwem. Polska lat 80-tych to szary kraj popadający w ruinę, kraj z którego uciekał każdy kto mógł, kraj w którym dziewczyny sprzedawały się gościom hotelowym za 5 dolarów i prosiły żeby ich tylko „stąd zabrać”. Polska, gdzie wszystko przestawało mieć sens i znaczenie, a wódka była na kartki. Kraj tragiczny i zakłamany, tak jak i obecna pamięć o tym, co się wtedy naprawdę wydarzyło.
I jeszcze jedno.Nie pier....lcie, że czerwony jerenał Jaruzelski „zrobił nam dobrze”. Kłamstwa o inwazji ZSRR to dziś fakty historyczne, poparte opracowaniami historycznymi. Prawda jest taka, że stan wojenny to pomysł Jaruzelskiego. ZSRR w roku 1981 był uwiązany w Afganistanie, nie mógł sobie pozwolić na wojnę domową w Polsce, groziło to rozpadem imperium.
Jaruzelski mógł negocjować bardzo dużo dla Polski i Palaków, pod jednym tylko warunkiem. Musiałby by być Polakiem. Jednak nie był Polakiem, Jaruzelski był przede wszystkim komunistą, czerwonym namiestnikiem, los jego własnego narodu niewiele go wtedy obchodził. Najważniejsza była partia i ZSRR.
Jaruzelski to zdrajca, i takim go właśnie zapamięta historia.
Jaruzelski mógł negocjować bardzo dużo dla Polski i Palaków, pod jednym tylko warunkiem. Musiałby by być Polakiem. Jednak nie był Polakiem, Jaruzelski był przede wszystkim komunistą, czerwonym namiestnikiem, los jego własnego narodu niewiele go wtedy obchodził. Najważniejsza była partia i ZSRR.
Jaruzelski to zdrajca, i takim go właśnie zapamięta historia.
6 komentarzy:
pamietam.
nie zapomne.
p.s. internet jest mniejszy niz przypuszczalem. pozdrawiam, nostromo.
Zaden prawdziwy Polak nigdy nie bedzie komunista, zaden prawdziwy komunista nigdy nie bedzie Polakiem
@Szymona.
Ja też pamiętam i nie zapomnę do końca życia. Pzdr.
@Nostromo, świat jest mniejszy niż Ci się wydaje. To była klatka obok, numer 8. Pzdr.:)
Jaku, idea komunizmu, tak jak i "zjednoczonej ełropy", to jedno i to samo. Smok zmienił przebranie, z czerwonego zrobił się niebieski.;) Pzdr.
Prześlij komentarz