środa, 12 grudnia 2007

13 grudnia 1981 roku, Czas Apokalipsy




13 grudnia 1981 roku, czy potrzebne jest wiele słów, wystarczy jedno czarno-białe zdjęcie. Zdjęcie ukazujące beznadziejność polskiego narodu w tym dniu. Taki polski „Czas Apokalipsy”. Co mogą zrobić cywile przeciwko tankom? Co mogą zrobić kobiety i dzieci, gdy stają wobec uzbrojonych zomowców i żołnierzy. Jakie upokorzenie mogą czuć mężczyzni? Upokorzenie i strach, pomieszanie ze wstydem, a jednocześnie ze wstrętem do siebie samych, że się tak boją się tych czołgów, które 10 lat temu strzelały do bezbronnych cywilów.
W 1981 roku miałem 14 lat, tego dnia skończyło się nieodwołalnie moje dzieciństwo. Zaczęły się ponure dni stanu wojennego. Najpiękniejsze lata mojej młodości, jednego dnia zamieniły się w szarawo-drętwy koszmar zdychania komuny. Codziennej godziny policyjnej, strachu w szkole, strachu na ulicy, poczucia gniewu i upokorzenia gdy legitymował mnie kolejny zomowski patrol. Te głupie pytania, gdzie mieszkam, gdzie idę, po co, do kogo, niedopowiedziane grozby. Poczucie stłamszenia i lęku. Tak narodziło się pojęcie „dzieci stanu wojennego” (ktoś mądrzejszy tak nas właśnie określił), młodych chłopaków i dziewczyn, codziennie tresowanych w tym straszliwym baraku obozu socjalistycznego, jakim była Polska.
Zdawaliśmy test z człowieczeństwa podczas codziennego legitymowania, stania w kolejkach za chlebem, comiesięcznego rozpędzania demonstracji, straszenia i poniżania.
Następne lata były przepełnione kafkowską depresją, kolejkami po ochłap mięcha, emerycką nędzą, powszechną beznadzieją, kłamstwami, propagandą i urbanowskim szyderstwem. Polska lat 80-tych to szary kraj popadający w ruinę, kraj z którego uciekał każdy kto mógł, kraj w którym dziewczyny sprzedawały się gościom hotelowym za 5 dolarów i prosiły żeby ich tylko „stąd zabrać”. Polska, gdzie wszystko przestawało mieć sens i znaczenie, a wódka była na kartki. Kraj tragiczny i zakłamany, tak jak i obecna pamięć o tym, co się wtedy naprawdę wydarzyło.




I jeszcze jedno.Nie pier....lcie, że czerwony jerenał Jaruzelski „zrobił nam dobrze”. Kłamstwa o inwazji ZSRR to dziś fakty historyczne, poparte opracowaniami historycznymi. Prawda jest taka, że stan wojenny to pomysł Jaruzelskiego. ZSRR w roku 1981 był uwiązany w Afganistanie, nie mógł sobie pozwolić na wojnę domową w Polsce, groziło to rozpadem imperium.
Jaruzelski mógł negocjować bardzo dużo dla Polski i Palaków, pod jednym tylko warunkiem. Musiałby by być Polakiem. Jednak nie był Polakiem, Jaruzelski był przede wszystkim komunistą, czerwonym namiestnikiem, los jego własnego narodu niewiele go wtedy obchodził. Najważniejsza była partia i ZSRR.
Jaruzelski to zdrajca, i takim go właśnie zapamięta historia.

6 komentarzy:

n0str0m0 pisze...

pamietam.
nie zapomne.

n0str0m0 pisze...

p.s. internet jest mniejszy niz przypuszczalem. pozdrawiam, nostromo.

Jaku pisze...

Zaden prawdziwy Polak nigdy nie bedzie komunista, zaden prawdziwy komunista nigdy nie bedzie Polakiem

danz pisze...

@Szymona.
Ja też pamiętam i nie zapomnę do końca życia. Pzdr.

danz pisze...

@Nostromo, świat jest mniejszy niż Ci się wydaje. To była klatka obok, numer 8. Pzdr.:)

danz pisze...

Jaku, idea komunizmu, tak jak i "zjednoczonej ełropy", to jedno i to samo. Smok zmienił przebranie, z czerwonego zrobił się niebieski.;) Pzdr.