piątek, 7 grudnia 2007

"Agresja" medialna i salon


Przez nasz salon-24 przetacza się obecnie dyskusja (od ściany do ściany), na temat „agresji i poziomu dialogów na blogach wśród blogerów”. W samym swym pierwotnym założeniu salon miał się stać miejscem, gdzie ludzie o różnych poglądach będą mogli „porozmawiać”. Skonfrontować się z argumentami drugiej strony. Dlaczego więc dyskusja „nie jest możliwa”?

Moim skromnym zdaniem, dyskusji w salonie nie można rozważać jako czegoś co dzieje się w próżni. Zwłaszcza, że takowa próżnia polityczna nie istnieje, sama zaś mityczna wolność słowa, to okres, powiedzmy sobie, ostatnich 3-4 lat. Nasilenie pluralizmu poglądów i dyskusji na tematy polityczne to zwłaszcza mroczne czasy dykatury „złych kaczorów”. Przypomnijmy, że w „złotych” latach 90-tych monopol na prawdę miała wyłacznie redakcja GW, podpierana opiniami sprzymierzonych „autorytetów medialnych”. Gorset tego co wolno myśleć i pisać trwa zresztą do dzisiaj, a sami dziennikarze poddają się ochoczo zabiegowi „autocenzury”. Autocenzura i próby kneblowania wolności wypowiedzi to także realia ostatnich 2 lat, Czego najlepszym przykładem jest sposób, w jaki samo środowisko dziennikarskie potraktowało dziennikarzy z Rzepy, gdy ci nie włączyli się w medialną nagonkę antypisowską. Jakie epitety i złośliwe przytyki spotkały redakcję i dziennikarzy Rzepy nie muszę nikomu przypominać. Dlaczego „artyści IV władzy” potraktowali tak chamsko i bezpardonowo swoich kolegów po fachu? Odpowiedz jest prosta, „bydlaki” z Rzepy mieli i mają swoje własne zdanie na temat sytuacji politycznej w Polsce, niepytani o zdanie wypełzli ze swoich „mrocznych jaskiń” i pisali o pariotyzmie, Polsce, o zgrozo nawet o polityce. Nie pytając się o zdanie głównych kapłanów III RP, tak jak i pozostałe 5 milionów „bydła”, które śmiało zagłosować na PiS, wbrew temu, że głosować na PiS, „to tak jak poprzeć faszyzm.”
I tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy, kwestii przekazu i wolności słowa, moim skromnym zdaniem blogerzy nie są poddani tym samym naciskom, którym ulegają „czerwoni dziennikarze”, w swoim zamkniętym środowisku pismackim, tu nie ma tej swoistej „politycznej poprawności a’ la GW. Blogerzy na chamskie odzywki i prowokacje reagują w ten sam sposób, tu nie ma tej nie pisanej reguły, że ci z PiS-u muszą wszystko znosić w spokoju, ze wszystkiego tłumaczyć i dać sobie kopać w 4 litery. Rozjuszona tłuszcza, którą Żakowscy, Paradowskie, „autorytety” i artyści typu facet o czerwonych włosach, przekonali, że „wywalić całą swoją nienawiść” na pisuarach jest „cool”, wpadają we wściekłość, gdy atakowane ofiary się bronią, ba mają „moherskie” argumenty, których nie można tak łatwo wyśmiać. Często blogerzy, którzy ulegli iluzji GW-ej nie mogą pojąć, dlaczego nie górują intelektualnie i merytorycznie nad PiS-owskim „bydłem”. Przecież sondaże potwierdzają, że wyborcy PiS-u, to intelektualne dno.

Wracając do pierwotnego pytania: dlaczego normalna dyskusja „nie jest możliwa” w salonie? Czemu tu tyle agresji?
Ja mam prostą odpowiedz, to sami dziennikarze, „obiektywne” media i prasa są winne tej „agresji”, tego ciągłego podgrzewania nastrojów, i to nie tylko w salonie, w każdej dziedzinie życia. Dlaczego? Schemat się sprawdził, wyborcy w ciemno zagłosowali na partię bez programu, PO wygrała wybory i następuje restauracja III RP, a ostateczne zwycięstwo wydaje się bardzo blisko.... Tylko na czym to zwycięstwo ma polegać? Na zakneblowaniu oponentów, ocenzurowaniu i zaszczuciu? To ma być ta wyśniona „Irlandia”.

W momencie, gdy tzw. salon odzyskuje TVP, mnożą się grozby pod adresem Rzepy, dziennik wyborczy lawiruje wężykiem między prawą i lewą, działacze PO grożą i pohukują na niepokornych publicystów, niejeden z blogerów zadaje sobie pytanie jaka jest przyszłość „wolności wypowiedzi” w Polsce. Czy już za rok wrócą minione lata 90-te, wraz z ich upiorną logiką, korupcją i zakłamaniem?

Zadziwia w jaki sposób GW, tefałen, POsat, dziennik wyborczy, czy Polityka opisują rzeczywistość. Tradycyjnie „bije się” tylko w PiS, krytykuje się tylko PiS, „nienawidzi się” tylko PiS, wyśmiewa się tylko „moherów i pisuarów”, a ten kto ma odrobinę przyzwoitości i tego nie uczyni, automatycznie podlega dziennikarskiej anatemie.

Jaka jest więc przyszłość salonu? Taka sama jak polskiej polityki i polskich mediów, czarna.

Brak komentarzy: