wtorek, 12 lutego 2008

Co w trawie piszczy...

"W laptopy ktoś walił młotkiem - To nie jest tak, jakby laptop spadł z biurka, tylko raczej tak, jakby ktoś walił w niego młotkiem - mówił Ćwiąkalski rano w radiu RMF, dodając, że zastanawiające jest, że zachowują się tak "ludzie, którzy przedstawiają się jako kryształowo czyści"."
(z GW). http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4889225.html

Tak panie i panowie, "młotek Ziobry", "wanienka Wassermana", "kot Jarosława" i "Saba Dorna", to są te żelazne tematy z czołówek gazet w tym kraju. To są te niekończące tematy zastępcze, które są wałkowane bez końca, odświeżane, pucowane przez tzw. publicystów i tzw. dziennikarzy.

Czyn białostockich prokuratorów to patologia - prof. Piotr Kruszyński, karnista.


Co naprawdę dzieje się w tym nieszczęsnym kraju? Co w trawie piszczy? Piszczą zwykli ludzie, ot z brzegu sprawa Cześka Małkowskiego, który według doniesień prokuratury "mógł molestować podległe mu urzędniczki." Sprawa jest dużo poważniejsza, ponieważ jedna z kobiet zawiodomiła prokuraturę o tym , że została przez pana C.M. zgwałcona. Aby zapewnić anonimowość ofiar i bezstronność procesu, a także chronić "dobro śledztwa" prokuratura w Olsztynie zapewniła kobiety, że ich dane osobowe zostaną utajnione.
Takie zapewnienia mogłyby być dobre w kaczystowskim państwie Ziobry i Kaczek, ale są "5-liter" warte w "Irlandii" Ćwiąkalskiego.

Co zrobiła białostocka prokuratura? No oczywiście, że ujawniła nazwiska urzędniczek. Przecież w ten sposób się zastrasza ofiary w sycylyjskiej "Irlandii". Tak to opisuje Rzepa:

" W poniedziałek rano do ratusza trafił zwykły list polecony sygnowany przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Śledczy prosili w nim o przesłanie teczek personalnych urzędniczek – wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Na końcu listu jest adnotacja, że dokumenty należy dostarczyć śledczym do 15 lutego. Korespondencja adresowana była do sekretarza miasta. Ale takiego stanowiska w Olsztynie nie ma. – Listy przekazywane są na biurko pana prezydenta – mówi Magdalena Górecka z biura prasowego ratusza. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu. – Przynajmniej u mnie w wydziale już wiedzą, kto doniósł na prezydenta – mówi „Rz” pracownik magistratu. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która wysłała list, nie chce teraz szerzej komentować tego, co się stało. Adam Kozub, rzecznik prokuratury: – Mogę tylko potwierdzić, że wysłaliśmy taką korespondencję."

http://www.rp.pl/artykul/92056.html

W dalszym ciągu artykułu Rzepa idiotycznie pyta:
Dlaczego prokurator nie sprawdził, że w Olsztynie nie ma sekretarza i korespondencja kierowana jest na biurko prezydenta? Dlaczego nie pojechał po teczki osobiście? Po co w ogóle chciał te dokumenty?
"No kompletni idioci", jak by to określił nasz supermarszałek Niesiołowski. Sprawę zgrabnie wyłuszcza prokurator Kozub:

– Nie będę tego komentował.
Krótko i węzłowato, nie wtrącać się hołoto do panów prokuratorów, cicho siad!

Na koniec Rzepa podaje słowa załamanej kobiety:
– Kiedy odmówiłam prezydentowi, miałam w ratuszu problemy. Nie chcę w ogóle myśleć, co się może stać teraz. Prokurator miał nam zapewnić anonimowość, miał nas chronić, a zostałyśmy wystawione, zniszczone.

He, he... Jest "Irlandia", głosowali światli, młodzi oglądacze szkła powiększającego, czytelnicy POlityki i GW-czej. ChWała im za to. Teraz gdy komuś porwą dzieciaka i będą go w kawałkach przesyłać pocztą, albo zgwałcą córkę, żonę, czy narzeczoną (i to legalnie, bo w miejscu pracy) to niech ma pretensje do samego siebie. Gdy lokalny watażka zarząda haraczu w urzędzie, to niech się pociesza, że nie rządzą złe kaczki. To on, światły obywatel, głosował za mafią Ćwiąkalskiego, to on szczytował przy tefałenowskiej prasówce i zbrodniach ukrytych w laptopie Ziobry, to dla niego pisze codziennie onet i GW-cza.

A na koniec następna wiadomość, nasz kochany minister rolnictwa Marek Sawicki sprzeciwił się ponownemu ukaraniu spółki J&S Energy, za brak wymaganych rezerw paliwa.

Karę nakłada się, kiedy zapasy są zagrożone. O ile wiem, zapasy paliwowe są na bardzo wysokim poziomie i w krótkim czasie od tamtych działań (...) zostały uzupełnione i, na moją wiedzę, na dzień dzisiejszy te zapasy są naprawdę wystarczająco duże.

Genialne. Putinowskie media POwinny napisać mniej więcej tak: "nasi ludzie w Warsziawie", a nie tak skromnie "nasz czieławiek w Wwie". Na koniec, chciałbym POzdrowić wszystkich wyborców PO, tradycyjnie już:
"Aby wszystkim żyło się lepiej".

Brak komentarzy: