sobota, 26 maja 2007

Kwaśniewski według Dyzmy


Gdy czytam ostatnio gazetki (głównie te internetowe zresztą) odczuwam głęboki niesmak. Cała ta medialna klaka wokół „powrotu cwaniaka w obronie demokracji III RP”, cały ten szum mędrców broniących swobód demokratycznych (gdy SLD rozkradało Polskę to żaden z tych autorytetów nawet nie pisnął słówka), apele, debaty z udziałem Wałęsy i Olechowskiego, no i nieustanne, ale codzienne strachy w tefałenie dla ynteligentuf, wszystko to razem powoduje, że mam dość. Dość tej obłudy i zakłamania.
Pamiętam, jakie piorunujące wrażenie zrobiła na mnie filmowa adaptacja „Kariery Nikodema Dyzmy”, piorunujące bo tak bardzo prawdziwie opisująca zakłamanie i zidiocenie przedwojennych elit.
Jeśli jeszcze „Karierę Nikodema Dyzmy” można było sobie pooglądać w teliwizorni, no i pośmiać się z debilowatych elit świetnie sportretowanych przez Dołęge-Mostowicza, to niestety żenady elyt III RP nie da się znieść w spokoju. Nawet same postacie tej tragigroteski wypadają różnie, z plusem dla Dyzmy oczywiście. Zacznijmy od początku i zestawmy Olka-aferzystę z Dyzmą-oszustem.
Pochodzenie obu szalbierzy, Dyzma: chłopskie, w pierwszej fazie filmu bezrobotny, budzi współczucie, gościu, któremu zawsze było pod górkę, a rodzina mu wymarła.
Kwaśniewski typowy czerwony sprzedajny aparatczyk, awansujący na szczeblach pzpr-owskiej drabiny. Przypomnijmy, że trzeba było być niezłą swinią, żeby w latach prl-u należeć do partii.
Wykształcenie, no Dyzma magistrem nie był, Kwaśniewski też nie, więc po równo.
Skłonność do kolekcjonerstwa drogich zegarków, palmę pierwszeństwa przyznajemy Kwachowi.
Poczucie humoru: naigrawanie się z Papieża, typowy czerwony bydlak, ale naród go kocha, ba był w papa-mobile, plus dla wszystkich tym razem. Bo i sami Polacy mają poczucie humoru, no i nie lubią, żeby ktoś był za bardzo święty. To na Polaków zle działa i przypomina im o ich ułomnościach, lepiej to wszyćko przykryć rubasznym śmichem.
Skłonność do pań, plotek się nie powtarza, a co na filmie jest, to se można samemu obejrzeć. Plotka czy nie Kwaśnieskiemu by to nie zaszkodziło, wiadomo nasz jest i taki jurny i tak go dobrze w onecie opisali.
I jeden i drugi lubili se wypić, jednak nie sądze, żeby Dyzma był takim bydlakiem, że upić się na grobach poległych żołnierzy (waczył w wojsku, gdzie się przecie nabawił reumatyzmu). Zdecydowanie na korzyść Dyzmy, nie tylko miał poczucie patriotyczne, ale w czasach II RP było nie do pomyślenia, aby jakikolwiek Polak w ten sposób zbeszcześcił groby polskich żołnierzy. Czy Dyzma mógłby stać się kanalią? W przedwojennej Polsce takie prawdy jak zło i dobro, patriotyzm i zdrada, honor i „ludzie honoru”, były jasno określone. Czego przykładem jest chociażby bohaterskie Powstanie Warszawskie. Zostańmy lepiej ten wątek, bo się płakać chce.
Zarówno Dyzma jak Kwaśniewski to kłamcy i aferzyści, każdy w swoich czasach i uwarunkowaniach (na ten temat nie będę się rozwodził, bo mi się już nie chce).
Zarówno Dyzma jak i Kwaśniewski mieli swoje teczki, Dyzma teczkę założoną przez nadispektora policji, Kwaśniewski teczkę w Moskwie, uzupełnianą przez agentów Rosiji.
Powiązania ze światkiem przestępczym: Dyzma zleca „uciszenie Boczka” (ale chyba tylko chodzi mu o pobicie, a zabójstwo to efekt uboczny), Kwaśniewski uwalnia płatnego zabójcę Vogla i kumpla Sobótkę. O ile Dyzma używa drobnych bandytów, to Kwaśniewski korzysta z usług „professionals”. Plus dla Kwacha/prezia.
Otoczenie: Jola i Mańka, gdyby Mańka z Pragi miała ćwierć prasy dla idiotek, jedną dziesiątą usłużności innych zawodowych kretynek, eunuchów i półpederastów w stacjach telewizyjnych, to nie potrzebowałaby jednego liftingu, żeby dowieść swojej przewagi.
Otoczenie Dyzmy i Kwacha, Dyzma nie zadawał się z mafiozami, nie ułaskawiał przestępców, nie kontaktował się z agentami obcych służb. Aaaa zapomniałem, Dyzma wyśmiałby „stręczyciela” Michnika, a z pewnością nie piłby z nim wódki (Dyzma brzydził się frajerami, tak jak na przykład brzydził się „stręczycielem Kunikiem”). Taka moja teza, bo we wczesnym Dyzmie jest mało węża, a więcej cwaniaka.
A tak ogólnie na temat filma i nie, to cała ta nasza przedwojenna elita w swoim zaślepieniu i zachwycie bardzo przypomina dzisiejszą III RP-owską z Olbryskim i pierwszą wierszokletką III RP. Do poematów na cześć Stalina doskonale wpisują się agenci w togach, sprzedajni sędziowie, „autorytety medialne” i wszyscy ci, którym droga była idea Rywinlandu i nienaruszalnych WSI.
Aby obraz był pełen trzeba dodać „uciskanych” pederastów, prześladowane feministki, „euroentuzjastów”, dziennikarzy GW i innych gazetek dla ynteligentów i wszystkich dla których III RP nie była korupcyjnym bezprawiem, ale wyśnionym bajorem w którym świetnie robiło się przekręty na wielką skalę.
Reasumując film o karierze Nikodemie Dyzmie jest dużo ciekawszy, sam bohater jest dużo sympatyczniejszy, natomiast debilizm elit i uwielbienie tłumów (cyrk w cyrku na przykładzie Dyzmy, oraz badania sondażowni w IIIRP i obecnie) jest w równym stopniu porażający. Ja mam w tym jeden problem, film można wyłączyć i całkiem dobrze się po nim śpi, zaś wyśnienie wilkołaka Kwaśniewskiego z zastępem wampirów, wiedzm, strzyg wraz Moniką Olejnik może spowodować chroniczną bezsenność. Czego czytelnikom mego bloga oczywiście nie życzę. Czy znajdzie się w tym umęczonym narodzie jakiś Jakub Wędrowycz z osinowym kołkiem?

Brak komentarzy: